środa, 9 lipca 2014

Louis cz.39 (+18)

Weszłam na pierwszą lepszą stronę i to co zobaczyłam było najgorszą rzeczą jaką mogłabym w dzisiejszym dniu zobaczyć. Louis, on zaczął się staczać. Na tych zdjęciach był kompletnie pijany. Lottie prowadziła go do domu. Boże, to wszystko jest moja wina, dlaczego go nie zatrzymałam. Co ja narobiłam. Przecież jak to się rozniesie na cały świat to fanki odejdą, to One Direction, już nie będzie tym samym zespołem. Będę szykanowana, nasze dzieci będą dręczone, co ja zrobię? Harry, Liam, Zayn i mój kuzyn Niall znienawidzą mnie za to. Nigdy nie będą chcieli ze mną rozmawiać. Z moich oczu popłynęło kilka łez, które po chwili musiały zniknąć. Gemma i Theo nie mogli się o tym dowiedzieć. Może jeszcze przekonam ich do niego, ale jakby to zobaczyli nigdy nie chcieli by się z nim spotkać.
-Jedziemy gdzieś dzisiaj?-otarłam łzy i sztucznie się uśmiechałam.
-Tak. Tak. Pojedziemy do babci, cioci Magdy albo już wiem do wujka Niall'a-Gemma była jak nakręcona.
-No to gdzie chcecie jechać-zaśmiałam się i popatrzyłam na nich.
-Ja chcę do babci-powiedział Theoś i wzniósł prawy paluszek wskazujący do góry.
-No to dobra, jedziemy do babci-pocałowałam dzieciaki w czółka i popatrzyłam na Brada wprowadzającego Leona i Drew do domu-może chciałbyś jechać z nami?-nawet nie wiem dlaczego ale zapytałam się go.
-A gdzie jeśli mógłbym wiedzieć?-zapytał i włożył niemowlęcia do wózka.
-Do mojej mamy. Oczywiście możesz wziąć ze sobą Shannon-cały czas tuliłam się do Gemmy i Theo.
-Wiesz, co. Niby byłem z tobą u rodziny Louis'a, ale nie chcę. Nie chce żeby cała twoja rodzina twierdziła, że to ja rozpieprzyłem wszystko między nami. Jesteś dla mnie naprawdę ważna, ale wydaje mi się, że to wszystko jest jakieś dziwne. Byłem u rodziny twojego byłego narzeczonego. To chyba jest wystarczające?-popatrzył na mnie i usiadł obok.
-Wujku prosimy, jedź z nami. Niech Shanni pozna naszą babcię-Theo momentalnie odkleił się ode mnie i usiadł na kolanach Brada.
-No dobrze, niech wam już będzie-uśmiechnął się i popatrzył na mnie-idźcie do ogródka, Shannon już na pewno na was czeka.
-Dziękuje-popatrzyłam na niego.
-Płakałaś prawda?-zapytał i poprawił się na kanapie.
-Nie, ja?-chciałam uniknąć tego tematu i odwróciłam się do niego plecami.
-Przecież widzę. Wiem, kiedy płaczesz. Co się znowu stało? Coś z Louis'em?-poczułam jego silne duże dłonie na moich ramionach.
-On się stacza rozumiesz! Wszystko przeze mnie. Zaczął pić. Tak bardzo za nim tęsknie, nie chcę żeby wszyscy mnie znienawidzili-pierwszy raz poczułam go aż tak blisko. Dobrze, że go poznałam.
-Przestań. Nie mów tak! To nie jest twoja wina, to on zawinił, gdyby was nie zostawił wszystko byłoby tak jak dawniej. Nie obwiniaj się-czułam w jego głosie złość, którą próbował mnie przekonać, że nie mam racji.
-Brad, taka jest prawda. To ja jestem temu wszystkiemu winna-jednym ruchem odwróciłam się w jego stronę. Nie wiedziałam, że jest aż tak blisko, bo gdy to zrobiłam nasze nosy dzieliły milimetry, a ja patrzyłam w jego brązowe tęczówki.
-Nic już nie mów. Musisz być dzielna dla dzieciaków-wyszeptał i otarł jedną z łez spływających po moim policzku.
-Mhm-przytaknęłam delikatnie głową, lecz wiedziałam, że nie będę dzielna. Wiedziałam, że znów to zrobię. Znowu sięgnę po żyletkę-proszę przytul mnie-wyszeptałam i popatrzyłam na niego.
-No chodź tu mała-uśmiechnął się i mocno się do mnie przytulił-zobaczysz wszystko będzie dobrze. Chcesz dzisiaj jechać? W takim stanie?-zapytał i nie wypuszczał mnie z ramion.
-Nie wiem Brad, ja już nic nie wiem. Tak cholernie mi wstyd-wyszeptałam i mocno napierałam palcami na jego plecy.
-Nie może być ci wstyd,bo nic nie zrobiłaś-z wielkim trudem opuściłam jego ramiona i złapałam jego dłonie.
-Dziękuje, że jesteś-nawet nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale najpierw delikatnie polizałam jego górną wargę, a później zaczęłam przygryzać dolną, aby zrobić sobie miejsce w jego ustach. Gdy wreszcie mi się udało, zaczęłam pieścić swoim językiem jego.
-Przepraszam nie mogę. Ty mnie nie kochasz, nie możemy tak-Brad odepchnął mnie od siebie i poszedł do ogrodu. Opuściłam salon i udałam się do swojego pokoju. Ułożyłam się delikatnie na łóżku i wzięłam żyletkę do ręki. Obiecałam, że już tego nie zrobię. Wiem, że to nie jest wyjście, ale ja nie dam rady. Pierwszy raz odczuwałam tak cholerny ból nadając sobie długie głębokie cięcia, które miały pomóc zapomnieć mi o Louis'ie. Wiedziałam jak to robić, aby nie zagrozić swojemu życiu. Krew lała się mniejszymi strugami po moich rękach, mieszała się ze słonymi łzami, które powodowały, że moje rany zaczynały szczypać. Tak siebie nienawidzę, dlaczego to wszystko spotyka mnie, jestem skończoną kretynką.

*osiem miesięcy później*
Starałam się zapomnieć o Louis'ie ale nie dawałam rady. Codziennie sprawdzałam czy coś o nim piszą. Gemma i Theo już prawie całkowicie o nim zapomnieli, a Leon i Drew nic jeszcze nie rozumieją. Nie mam z nim w ogóle kontaktu, nie wiem co się dzieje. Nie odwiedzałam jego rodziny, grobu Eleanor. Po prostu byłam w cholernym dołku. Każdego dnia cięłam się, zaczęłam chodzić w długich bluzkach żeby nikt tego nie zauważył. Brad już nigdy nie zostawał ze mną sam na sam. Bał się, bo wiedział że on zniszczy wszystko między mną a Louis'em bo dobrze wiedział że nadal go kocham. Nie miałam odwagi zadzwonić do niego i powiedzieć: "Halo Louis proszę bądźmy znowu razem, tak cholernie tęsknie, tak bardzo cię kocham". Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek mu tak powiem. Dzisiaj były urodziny Niall'a. Wiedziałam, że go tam spotkam ale nie mogłam zrobić tego swojemu kuzynowi. Ubrałam na siebie to, włożyłam dzieci do samochodu i pojechaliśmy.
-Mamuniu czy tam będzie tatuś?-Gemma nigdy nie wspominała o Louis'ie, aż do tej chwili.
-Możliwe, że tak-odpowiedziałam i złapałam jej drobną rączkę.
-O niee-usłyszałam cichy jęk Theo-nie chcę go widzieć-po chwili wypowiedział te słowa.
-Nie stęskniłeś się za tatą?-zapytałam patrząc w główne lusterko.
-Nie. Nigdy za nim nie będę tęsknił-pamiętam jak chłopczyk kiedyś chronił Louis'a, a teraz. Teraz nienawidził go. Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Gdy dojechaliśmy na podjeździe stało mnóstwo samochodów. Rozpoznałam jeden z nich, to był samochód Louis'a. Ciężko odetchnęłam i wyciągnęłam wózek z bagażnika. Włożyłam Leona i Drew do niego, Gemma pchała wózek, a ja trzymałam Theo na rękach. Weszliśmy do ogrodu.
-A oto jest nasza mała królewna. A raczej nie mała. Dorosła szybciej od nas-krzyczał Niall na mój widok.
-Babcia-Theo momentalnie zsunął się z moich rąk gdy zobaczył moją mamę. Złapałam wózek i popatrzyłam na smutną Gemmę.
-Co się dzieje kochanie?-na moment kucnęłam i popatrzyłam w jej zielone tęczówki.
-Mamuniu tak bardzo cię kocham-dała mi całusa w policzek i kurczowo złapała się mojej szyi.
-No już spokojnie Gem, wszystko będzie dobrze-uśmiechnęłam się i wstałam trzymając ją na rękach.
-To może ja wam pomogę?-usłyszałam znajomy mi głos. To był Harry.
-Dziękuje-pocałowałam go w policzek i uśmiechnęłam się.
-No i jak tam u was? Opowiadaj mi tu-tak ślicznie wyglądał z wózkiem.
-Radzimy sobie. Gemma i Theo potrafią się już sobą zająć, a Leon i Drew zaczęli chodzić więc jest lepiej-mówiłam i szukałam wzrokiem Louis'a. Wreszcie go znalazłam siedział i śmiał się jak gdyby nigdy nic-cześć-powiedziałam do wszystkich kiedy podeszłam do całej rodziny.
-Hej-słyszałam przekrzykujące się głosy wielu osób. Ale Louis, jakby mnie nie zauważył, nic nie słyszałam.
-To wy zostajecie na noc?-zapytała Julka najwyraźniej chciała potwierdzić.
-Tak, tak. Oczywiście jeśli to nie problem. Od razu informuje Gemma i Theo sami chodzą do toalety w nocy, a Leon i Drew nie budzą się do jedzenia-usiadłam obok niej, a dziewczynka dalej kurczowo trzymała się mnie. Harry postawił wózek obok mnie i wypuściłam młodszych-idźcie do babci-uśmiechnęłam się i przeczesałam ich włoski.
-No co jest mała, a ty nie pójdziesz?-zapytała Julka i pogładziła twarz Gemmy. Spotkała się tylko z ciszą.
-Nie chciała widzieć sama wiesz kogo-powiedziałam szepcząc.
-Ale nawet do babci nie chcesz iść?-zapytała.
-Nie-odpowiedziała i wtuliła się w zagłębienie w mojej szyi.
-Widzisz i tak właśnie z moją córcią jest-uśmiechnęłam się i zaczęłam kołysać się na prawo i lewo. Było już dość późno, Gemma zaaklimatyzowała się. Dzieci Magdy zaczęły brać ją do zabawy-ja pójdę sobie na spacer dobrze?-zapytałam patrząc na swoją najlepszą przyjaciółkę.
-Oczywiście-uśmiechnęła się-tylko się nie zgub-wyszłam z ogrodu i poszłam w stronę ulicy. Tej samej ulicy na której spędzałam swoje dzieciństwo. Patrzyłam w gwiazdy i przypominały mi się te wszystkie chwile z Louis'em. Te smutne i te szczęśliwe. Gdy odwróciłam się zobaczyłam tego samego chłopaka, prawie się nie zmienił dalej był to Louis Tomlinson. Patrzyłam na niego i uśmiechałam się. Podbiegłam do niego i kurczowo złapałam się jego szyi.
-Dlaczego to robiłeś, dlaczego zacząłeś pić?-wyszeptałam w jego ucho.
-Bałem się, że stracę cię na zawsze-swoimi wielkimi dłońmi szarpał mój sweter-tak bardzo tęskniłem.
-Ja też-popatrzyłam w jego oczy, które jak zwykle były zielone.
-Ale najpierw pokaż mi ręce-odpowiedział i złapał moje dłonie.
-Louis nie proszę-wyszeptałam, ale nie potrafiłam mu się oprzeć.
-Dlaczego znów to robiłaś?-zapytał i popatrzył na mnie.
-Nie wiem. Jak dowiedziałam się, że pijesz to samo tak jakoś przyszło-odpowiedziałam-ale teraz chcę..
-Czego chcesz?-zapytał łapiąc moją twarz w swoje dłonie.
-Chcę się z tobą pierdolić-mruknęłam w jego ucho.
-Jesteś pewna?-zadał kolejne pytanie i polizał moją górną wargę.
-Nigdy nie byłam niczego bardziej pewna-uśmiechnęłam się i pociągnęłam go za rękę. Weszliśmy do sypialni w której miałam spać. Kompletnie zatraciłam się w tym, że znów mam go tak blisko siebie. Posadził mnie na komodzie i jeździł swoim językiem po szyi. Czułam jego wielkie dłonie na moich udach, a później wyjeżdżały wyżej. Nie przestając całowania rozpięłam jego koszulę.
-Mhm.. Kochanie dalej masz takie zwinne paluszki-uśmiechnął się i rozpiął moje spodnie.
-Tak bardzo cię kocham-wyszeptałam i wygięłam swoje ciało w łuk. Wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Ściągnął ze mnie sweter i zaczął pieścić moje piersi, jego język dotykał ich wszędzie, jakby bał się, że już nigdy nie będzie mógł ich dotknąć. Zjeżdżał swoimi pocałunkami niżej, gdy był u podbrzusza na chwilę przerwał i zsunął ze mnie spodnie i nie potrzebną bieliznę. Całował wewnętrzną część moich ud. Niezauważalnie przejechał swoją dłonią po mojej kobiecości. Wydawałam z siebie ciche dźwięki pomrukiwania.
-Aagghhh..-wrzasnęłam, kiedy poczułam jak jego palce wbijają się w moją ścisłość. Poruszał nimi we mnie bardzo dokładnie jakby czegoś szukał. Doszedł do tego jeszcze język, który drażnił się w mojej łechtaczce. Mruknął co sprawiło, że wprawił ją w delikatne drgania-ahh..Louis. Kochanie, zaraz dojdę-wyjęczałam i kurczowo złapałam się mojej pościeli.
-Zrób to dla mnie i dojdź. Proszę zrób dla mnie-powiedział i przyspieszył ruchy palcami.
-Ohhh..tak..-poczułam silny skurcz, który opanował całe moje ciało. Wszystko w mojej głowie pulsowało. Czułam, że ta chwila zbliża się wielkimi krokami-już-krzyknęłam i poczułam jak wszystko ze mnie wypływa.
-Świetnie smakujesz-odpowiedział i oblizał palce tym sposobem spijając z nich moje płyny.
-Możemy teraz. No wiesz. Może ja teraz ci jakoś pomogę-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Nie dostałam odpowiedzi tylko namiętny pocałunek, wiedziałam czego pragnie. Zwinnym ruchem znalazłam się na nim i jeździłam swoimi dłońmi po jego torsie. Po chwili doszły do tego także usta, które składały mokre pocałunki na jego ciele. Rozpięłam pasek od jego spodenek i poczułam znane mi wybrzuszenie. Zaczęłam delikatnie masować penisa mojego kochanka.
-Mmmm..-jęknął cicho i oparł się na łokciach. Po chwili do rąk dołączyły również usta które początkowo zwilżały końcówkę, aby później wziąć go całego. Chłopak opadł na łóżko, słyszałam jego gardłowe jęknięcia-chodź tutaj do mnie-wyszeptał. Podniosłam swoje pocałunki wyżej na jego tors-wiesz o co mi chodzi-uśmiechnął się a ja usiadłam na nim. Poczułam główkę penisa przy swoim wejściu i po chwili był już we mnie. Moje ciało wykonywało okrężne ruchy biodrami, czułam jak Louis całą mnie wypełnia. Czułam jego bliskość i obecność-mmm..tak kochanie-krzyknął kiedy przyspieszyłam. Zwinnym ruchem przewrócił mnie tak, że teraz on leżał na mnie.
-Dojdź dla mnie drugi raz, proszę kotku-wyszeptał i zaczął przyspieszać swoje ruchy.
-Mocniej Louis... Mocniej..-wyjęczałam, a chłopak z każdym pchnięciem miał mniej siły-tak.. to już.. zaraz-złapałam się kurczowo jego szyi kiedy poczułam, że dochodzę. Opadł na mnie i uśmiechnął się.
-Tak cholernie za tobą tęskniłem-wyszeptał i obdarował mnie pocałunkiem.
-Ja za tobą też kotku-odgarnęłam mokre od potu włosy Louis'a i uśmiechnęłam się.
-Ale księżniczko nie rób już nigdy tego-położył się obok mnie i złapał moją rękę.
-Dobrze kochanie, zrobię co tylko będziesz chciał tylko żebyśmy byli razem-zaplotłam swoje palce w jego i próbowałam uspokoić oddech.
-Myślałem, że kochasz Brad'a-powiedział.
-Nigdy go nie kochałam, jest moim przyjacielem i to tyle. Nic więcej. Musisz odbudować kontakty z dziećmi. Gemma nie chciała cię widzieć-wyszeptałam i wstałam z łóżka.
-Wiesz co, wcale jej się nie dziwię..-odpowiedział i wziął telefon do ręki-dobra, chodź na dół.
-Dobrze kochanie-ubrałam się w swoje ubranie i złapałam jego dłoń. Weszliśmy do ogrodu szczęśliwi jak gdyby nigdy nic się między nami nie zdarzyło-Gemma chodź tutaj na chwilę-zawołałam jedną ze swoich córek.
-Tak mamo-gdy podbiegła do mnie złapała się mojej nogi-czy ty znowu z nim jesteś?-zapytała patrząc na Louis'a.
...
Teraz tylko oczekiwanie na ostatnią 40 część.
Dziękuje jeśli pozostawicie po sobie ślad
w postaci komentarza.
ILYSM
xx

~Tomlinson'owa

11 komentarzy:

  1. OMG! ONA JEST ZNÓW Z LOU <3
    TO TAKIE UROCZE *.*
    JESTEM CIEKAWA JAK NA TO WSZYSTKO
    ZAREAGUJE GEMMA ;(( <3
    KOCHANA <3 CZEKAM NA NN

    OdpowiedzUsuń
  2. Super czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie że pogodziła się z Louisem ciekawe co zrobi reszta jak się dowie

    OdpowiedzUsuń
  4. dajesz nexta

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy następny rozdział :*(

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy dodasz następny rozdział

    OdpowiedzUsuń