poniedziałek, 24 lutego 2014

Louis cz.11 (+18)

Czułam że ktoś cały czas na mnie się gapi. Było już bardzo ciemno więc postanowiłam wrócić. Gdy byłam już przy bloku, a dokładniej na korytarzu, ktoś podbiegł do mnie.
-Cicho teraz pójdziesz ze mną- to na pewno był James-udawajmy że jesteśmy parą,dobrze?- zapytał i przyłożył mi nóż do pleców.
-Mhm- potrząsnęłam głową na znak że się zgadzam i ciężko przełknęłam ślinę.
-A więc kochanie chodźmy- odwrócił mnie w swoją stronę i teraz już wiedziałam, że to on.
-Ale co ty tu robisz?- zapytałam przerażona.
-Plany się zmieniły- powiedział i złapał moją brodę w dwa palce i mocno ścisnął- a teraz pocałuj mnie- nadal trzymał nóż tylko tym razem przy moim brzuchu.
-Mhm- tylko tyle mogłam z siebie wydusić, nic innego mi nie pozostało. Musiałam to zrobić, zaczęłam go całować. Po chwili wyszliśmy z mojego bloku, niestety musiałam trzymać go za rękę. Nagle na mojej twarzy pojawiła się pierwsza łza po której pojawiło się ich więcej. Chciałam, żeby Louis był teraz przy mnie. Chciałam czuć się bezpiecznie. Wszystko bym mu wybaczyła tylko teraz chcę znaleźć się w jego ramionach. Po około dwudziestu minutach znaleźliśmy się u niego w mieszkaniu. Rzucił mną o sofę i usiadł obok mnie. Ja szybko przesunęłam się na drugi koniec. Już byłam dość spokojna.
-Skąd masz takie mieszkanie?- zapytałam i popatrzyłam na niego.
-Dragi potrafią zdziałać cuda-uśmiechnął się.
-Mhm-odpowiedziałam i wymusiłam uśmiech-gdzie łazienka?
-Chodź- złapał mnie między łokciem a ramieniem i pociągnął.
- James to boli-krzyknęłam i zaczęłam się szarpać. Nie odpowiedział i ciągnął mnie dalej przez pół mieszkania- tutaj-uśmiechnął się-nie rób żadnych głupot-dość ostro wypowiedział te słowa. Szybko zamknęłam się, załatwiłam swoją potrzebę i wyciągnęłam telefon z torebki. Usłyszałam sygnał, a po chwili ktoś odebrał.
-Halo Louis! Proszę pomóż-powiedziałam szeptem.
-Ale co się dzieje?-zapytał przerażony.
-On..znaczy James...-i nagle chłopak wyrwał mi telefon z ręki.
- Mówiłem, żebyś nie robiła żadnych głupot suko-uderzył mnie w policzek. Słyszałam jeszcze jak brunet wołał Halo?Dominika?Co się dzieje?. Po chwili uderzył mnie tak że straciłam przytomność. Obudziłam się na kanapie, poczułam że moje ręce nie mogą się poruszyć, były związane zresztą tak jak nogi, zobaczyłam że James stoi nade mną-przepraszam-wyszeptał i pogładził moją twarz. Nie mogłam wydobyć z siebie słowa,-nie chciałem, żeby coś się stało, prosiłem cię-odpowiedział.
-Nie dotykaj mnie-wyszeptałam, szarpiąc supły które miałam zawiązane na nogach.
-Musisz ponieść karę-powiedział i pogładził moją twarz. Później przejechał swoim palcem po całym moim ciele.
-Nie-krzyknęłam i znów dostałam w twarz.
-Zrobię co będę chciał, jesteś teraz ze mną, jesteśmy sami więc mam prawo robić to co chcę-odpowiedział i usiadł na mnie-kochanie jak dawno się z tobą nie kochałem.
-Zostaw mnie-krzyczałam dalej i próbowałam go zepchnąć. Po chwili poczułam jego mokre pocałunki na mojej szyi, włożył ręce pod moją koszulkę. Nawet nie zauważyłam kiedy rozerwał na mnie górną część mojej garderoby i rozpiął stanik. Teraz składał pocałunki na moim całym ciele. Jego ręce zaczęły zjeżdżać niżej, a ja coraz głośniej krzyczałam. Wreszcie zostałam pozbawiona dolnej części garderoby i nieoczekiwanie zaczął we mnie wchodzić. Czułam ogromny ból, pierwszy raz ktoś mnie gwałcił. Ja coraz bardziej wrzeszczałam, na co on nie reagował tylko poruszał się coraz szybciej. Wreszcie skończył, zapiął spodnie.
-Widzisz suko tak będzie jeśli będziesz ze mną zaczynała. A teraz idę do sklepu i jak się ruszysz choć na milimetr to normalnie cię zabije-powiedział i zamknął drzwi. Czułam się okropnie, taka brudna. Dlaczego Louis'a nie było ze mną? Chciałabym go teraz tak bardzo przytulić. Ale musiałam być dzielna, przecież wiedziałam jaki jest James. A jeśli się ruszę to naprawdę jest mnie skory zabić. Leżałam na tej kanapie i płakałam. Byłam cała posiniaczona na twarzy i łzy spływały mi po spuchniętym oku. Tak teraz uświadomiłam sobie, że on naprawdę jest niebezpieczny. Byłam naga i chciałam pozbyć się tych sznurów.

*trzy dni później*
Każdego dnia byłam gwałcona,każdego dnia wrzeszczałam i co, nikt mnie nie słyszał? Nie możliwe, przecież to był spory apartamentowiec. Popołudniu James przeprowadzał rozmowę która mnie zainteresowała.
-Tak dzisiaj. W umówionym miejscu, o umówionej porze-powiedział wściekły, nagle podszedł do mnie- suko idź się umyj, bo wychodzimy.
-Ale gdzie, ja z tymi siniakami?-zapytałam przerażona.
-Mam dla ciebie niespodziankę, a teraz idź się umyj-odpowiedział, uderzył mnie w twarz, a po chwili rozwiązał wszystkie sznury znajdujące się na moich rękach i nogach. W myślach miałam Louis'a, to pewnie już dzisiaj. Poszłam pod prysznic, nagle chłopak wrzucił do łazienki moją koszulę spodenki, buty i co dziwne torebkę. Ubrałam się i wyszłam-najpierw coś zjesz.
-Mhm-wymruczałam i obolała usiadłam na krześle, przecież prawie cztery dni leżałam na tej jebanej kanapie, byłam gwałcona-jak ja wyjdę tak na ulicę?-zapytałam zajadając się zwykłymi omletami bo byłam cholernie głodna, nie dawał mi jedzenia od wczoraj rana.
-Nie ważne-powiedział, gdy zjedliśmy zabrał swoje wszystkie rzeczy wraz z bronią. Było już troszkę ciemniej, słońce chowało się za horyzontem. Wyszłam na ulicę, wreszcie poczułam świeże powietrze. Szliśmy mostem nad jakąś rzeką. Kierowaliśmy się w stronę ławki, na której ktoś siedział. Coraz bliżej byliśmy tym bardziej wydawało się że to Louis. Tak to był on. Gdy nas zauważył wstał, w ręce miał torbę pieniędzy. Miałam ochotę wyrwać się James'owi i uściskać Louis'a. Staliśmy od siebie około pięć metrów.
Było jak w moim śnie. Brunet miał torbę pełną pieniędzy, a ja nagle poczułam pistolet przy gardle.
-Co ty jej zrobiłeś?-zapytał.
-Zamknij mordę i dawaj pieniądze-krzyknął-albo ją zabiję.
-Najpierw powiedz czemu to zrobiłeś, była twoją dziewczyną-odpowiedział Louis i zaczął się do nas zbliżać.
-Nie zbliżaj się-krzyczał dalej i bardziej napierał swoją bronią na mnie. Ja coraz bardziej się denerwowałam, moje serce biło jak oszalałe.
-Louis daj mu te pieniądze-krzyknęłam. Tak też zrobił brunet.
-No i dobrze-zaśmiał się James. Zostałam uwolniona i podbiegłam do bruneta.
-Przepraszam kochanie-powiedział i zaczął mnie całować.
-Nic się nie dzieje, najważniejsze że jesteśmy razem-powiedziałam i nagle wystrzelił pocisk, Louis zdążył mnie obronić, ale on dostał. Upadł na ziemię, a James uciekł. Szybko wybrałam numer na pogotowie-Louis nie zostawiaj mnie-złapałam jego zimniejszą dłoń,
-Nigdy nie zostawię, kocham tylko ciebie. Pamiętaj o tym-po tych słowach zasnął. Najwyraźniej odszedł do krainy "wiecznej szczęśliwości".
-Nie, Louis nie. Nie rób mi tego-krzyczałam. Po chwili przyjechała karetka,lekarze podbiegli do bruneta, okazało się, że..

Więcej w kolejnej części ;)
Dziękuje za nawet zwykły komentarz typu:
"CZYTAM"
"NEXT"
"PODOBA MI SIĘ"
Tyle wystarczy. ;)
Chcę się dowiedzieć ile osób to tak
naprawdę czyta <3


~Tomlinson'owa

17 komentarzy:

  1. Następny !! <<33

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski :))))) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pierdziele ja pierdziele ja pierdziele. Nie mogę. To jest takie asghkdojfijemihwor. Jeden z najlepszych opowiadań jakie czytałam. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej popłakałam się super piszesz zapraszam do mnie :D <3 http://love-you-more-than-you-love-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepsza część <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Aww ryczę ~°~ dgfvfgghffdfgbv

    OdpowiedzUsuń
  7. Wzruszający ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG ON NIE MOŻE UMRZEĆ! !! ♥ Boski imagin czytam od początku i z niecierpliwością czekam na nexta! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Co takie krótkie?! :c dalej!

    OdpowiedzUsuń
  10. Next please :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu BOSKI !!! czekam na następny :3 <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Boskie *o*
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń