sobota, 15 marca 2014

Louis cz.20 (+18)

-Proszę już nie chce, będę grzeczna i posłuszna ale nie chcę-mówiłam i "kopałam" wodę. Starałam się wyjść jak najwyżej mojego mężczyzny a on coraz bardziej zagłębiał się w wodzie. Nagle zanurzyliśmy się. Gdy już byliśmy na powierzchni wkurzyłam się.
-Ty idioto. Nie odzywaj się do mnie, śpisz w pokoju z dziećmi-mówiłam i zaczęłam drżeć.
-Przepraszam kochanie-pocałował mnie w policzek.
-Jesteś głupi-powiedziałam i pocałowałam go. Powoli zaczynaliśmy wychodzić z wody. Cały czas byłam na rękach u mojego ukochanego-Louis mogę mieć pytanie?-pytałam bawiąc się jego włosami.
-Jeśli chodzi czy mam prezerwatywy to mam kochanie. Nie martw się-pocałował mnie w czoło.
-Nie chodziło mi o to-uśmiechnęłam się-czy chciałbyś żebym kiedyś została twoją żoną?
-Oczywiście, że tak-uśmiechnął się.

*oczami Louis'a*
Chyba przesadziłem, nie powinienem wkładać jej do wody. Biedaczyna teraz cała drży. Gdy weszliśmy do domu, dzieci dalej spały. Prześpią już chyba całą noc. Weszliśmy do sypialni. Posadziłem ją na łóżku i przykryłem kocem. Przebrałem się w coś innego.
-Przepraszam. Nie myślałem, że aż tak ci będzie zimno-kucnąłem przy niej.
-Nic się nie stało kochanie-pogładziła moją twarz-mógłbyś mi napuścić gorącej wody do wanny-mówiła i nadal cała była rozdygotana.
-Oczywiście myszko-wstałem i podszedłem do drzwi od łazienki-ale mam inny pomysł na rozgrzanie cię-uśmiechnąłem się.
-Zboczeniec-rzuciła we mnie poduszką i zaczęła się przebierać. Gdy nalałem wody, wszedłem do pokoju, a ona leżała naga. Musiałem się jej oprzeć. Wziąłem ją na ręce i zaprowadziłem do wanny. Gdy wyszedłem z łazienki poszedłem do kuchni zrobić nam kolację i gorącej herbaty mojej królewnie. Położyłem się na kanapie i włączyłem telewizor. Posiłek już stał na stole, a ja odpoczywałem. W ręce miałem pudełeczko z pierścionkiem.
-Louis! Przecież miałeś już żonę, wiesz co powiedzieć jak się oświadcza kobiecie-mówiłem sam do siebie-ale ona jest wyjątkowa, wiem że muszę się o nią cholernie starać-nagle usłyszałem, że schodzi po schodach szybko włożyłem pudełko w kanapę i wstałem. Wyglądała olśniewająco w mojej granatowej koszuli i swojej czarnej bieliźnie-chodź kochanie, zjemy coś, a później pójdziemy na górę.
-Dobrze-przeciągnęła się i pod wpływem mojego szarpnięcia  ręką pobiegła za mną.
-Wiesz co myszko?-zapytałem i położyłem ręce na jej biodrach.
-Tak?-zapytała uśmiechając się i pokazując mi te swoje śliczne białe ząbki.
-Kocham cię-wyjeżdżałem swoimi dłońmi coraz wyżej.
-Ja ciebie też-pocałowała mnie-jesteś moim słodkim wariatem-poczochrała moje włosy i wskoczyła na mnie oplatając nogi wokół mojego pasa.
-Myślę, że kolacja może na nas zaczekać-zaśmiałem się i zacząłem składać pocałunki na szyi mojej ukochanej.
-Ale ty się namęczyłeś-próbowała wydostać się z mojego uścisku.
-Trudno, ty kochanie jesteś ważniejsza-nie odkładając jej na ziemię, wyszliśmy na górę, wchodząc do pokoju zamknąłem drzwi na klucz i położyłem delikatnie moje kochanie na łóżku. Błądziłem swoimi dłońmi po jej gładkim ciele, które tak cholernie kochałem. Zaczęła majstrować przy moim pasku, a ja rozpinałem guziki koszuli w którą była ubrana. Po chwili całowałem okolice jej piersi, bawiła się moimi włosami. Ściągnąłem z siebie koszulkę i spodnie.

*moimi oczami*
Tak. Mój kochany Louis. Kurdę szkoda że ta kolacja się zmarnuje, ale chociaż zjemy ją na śniadanie. Czułam buzujące we mnie pożądanie do mojego mężczyzny. Ale chciałam, żeby teraz mi się tak naprawdę oświadczył. Ale trudno. Zamknęłam oczy i poddałam się chwili. Moja bielizna leżała już na podłodze. Wreszcie ściągnęłam niepożądane bokserki chłopaka. Po chwili wszedł we mnie. Zdecydowanie, ale powoli. Wbiłam swoje paznokcie w jego ciało na plecach. Jedno pchnięcie, jedno zadrapanie. I tak w kółko. Na początku było zdecydowanie i wolno. Ale później zaczął się najwyraźniej rozkręcać. Zaczął poruszać się coraz szybciej. Ja wydawałam z siebie głośne dźwięki które chłopak próbował uciszyć za pomocą pocałunków. Musieliśmy przerwać ponieważ było mi niedobrze. Pobiegłam do łazienki i zaczęłam wymiotować. Kurczę żarcie samolotowe źle mi najwyraźniej służy. Przemyłam twarz i umyłam zęby. Gdy wyszłam z łazienki, popatrzyłam na Louis'a, który już słodko spał. Postanowiłam, że ja także się położę ponieważ źle się czułam. Zarzuciłam na siebie jego koszulę i zeszłam na dół nalać sobie wody. Popatrzyłam przez okno i zobaczyłam dwóch chłopaków bijących się i dziewczynę która próbowała ich rozdzielić. Szybko ubrałam spodenki, które leżały na kanapie i pobiegłam w ich stronę.
-Spokój!-krzyknęłam podbiegając do nich.
-Laska nie wtrącaj się-krzyknął jeden.
-Chodź-pociągnęłam zapłakaną i całą roztrzęsioną dziewczynę i zaprowadziłam do naszego domku-co się stało?-zapytałam.
-Nie wiem coś im odwaliło. Są najlepszymi przyjaciółmi i pierwszy raz się zdarzyło, żeby się o mnie bili-mówiła i coraz bardziej płakała.
-Może trzeba zadzwonić na policję?-zapytałam podając jej szklankę z wodą.
-Nie. Przejdzie im zaraz. Przynajmniej mam taką nadzieję-odpowiedziała i napiła się.
-Może powiesz mi jak masz na imię i ile masz lat?-zapytałam.
-No tak. Ja głupia. Jestem Taylor i mam 18 lat-podała mi rękę. Nagle po schodach zszedł Louis.
-Kochanie chodź już do łóżka-był w samych bokserkach. Gdy zauważył że siedzimy odwrócił się na pięcie.
-Nie chcę dzisiaj wracać do hotelu-powiedziała i przytuliła się do mnie.
-Możesz zostać tutaj-uśmiechnęłam się i poklepałam ją po plecach.
-Nie wiem jak ci się odwdzięczę nawet nie wiem jak masz na imię-odpowiedziała i dalej płakała.
-Jestem Dominika i wcale nie musisz mi się odwdzięczać-odpowiedziałam.
-Mhm-przytaknęła głową-gdzie mogę spać?
-Tutaj czy przygotować ci trzeci pokój?-zapytałam.
-Nie no już jest późno. Pójdę spać tutaj-uśmiechnęła się. Przyniosłam jej koc i przykryłam ją. Zamknęłam drzwi od ogrodu i zasłoniłam roletami. Sama powędrowałam na górę.
-Kto to?-zapytał Louis bawiąc się swoim nowym nabytkiem czyli IPhone'm 5S.
-A.. taka Tay. Pomogłam jej, została u nas na noc-rozebrałam się i położyłam obok niego.
-A co się stało?-odłożył telefon i objął ramieniem.
-A. głupia sprawa. Chłopacy bili się o nią-powiedziałam.
-A czy z tobą już dobrze?-zapytał uśmiechając się.
-Mhm. Chyba żarcie samolotowe mi nie służy-pocałowałam go.
-Ona ściągnie na nas jeszcze kłopoty. Zobaczysz-powiedział zdenerwowany.
-Nie mów tak. Jest normalną dziewczyną-uśmiechnęłam się. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i zasnęliśmy. Rano obudziły nas dzieci które wskoczyły nam do łóżka.
-Pobudka-krzyczała Gemma. Po chwili otwarłam oczy i zobaczyłam jej śliczne zielone tęczówki.
-Dzień dobry-pocałowałam ją.
-Ale tu fajnie-Theo pobiegł na balkon.
-No to super że wam się podoba-uśmiechnął się Lou-idźcie na dół do ogrodu się pobawić. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i przebrałam się w to. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam zdziwioną minę Louis'a.
-Coś nie tak? Jestem brudna?-zapytałam patrząc na niego.
-Nie, nie. Ale nie przesadziłaś z tym ubiorem?-zapytał wstając z łóżka.
-Moim zdaniem nie, nie wiem jak twoim-powiedziałam udając obrażoną.
-Przepraszam, myszko-uśmiechnął się i przytulił do mnie.
-Teraz twoja kolej-krzyknęłam i wyrwałam się z jego uścisku. Poszłam na dół, ale Tay nie było. Zaczęłam robić śniadanie. Popatrzyłam przez okno i zobaczyłam Gemmę i Theosia bawiących się w ogrodzie. Zawołałam ich na posiłek. Zaczęliśmy wszyscy w czwórkę jeść.
-Idziemy gdzieś dzisiaj?-zapytałam.
-No tak. Troszkę pozwiedzamy, dobrze?-zapytał Louis.
-Ale pójdziemy na lody?-zapytała Gemma.
-Oczywiście-uśmiechnęłam się. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, poszłam do nich i zobaczyłam....
Więcej w kolejnej części ;)
Dziękuje za nawet zwykły komentarz typu:
"CZYTAM"
"NEXT"
"PODOBA MI SIĘ"
Tyle wystarczy. ;)
Chcę się dowiedzieć ile osób to tak
naprawdę czyta <3
Powyżej 15 komentarzy=w ciągu 24h następna

~Tomlinson'owa

17 komentarzy: