sobota, 31 maja 2014

Louis cz.35

Ale jak patrzyłam na smutne miny Gemmy i Theo, jednak postanowiłam to zrobić. Wykręciłam numer, usłyszałam kilka głuchych sygnałów i nagle:
-Halo-niemalże wykrzyczałam w słuchawkę-błagam Louis wróć do nas. Tęsknimy za tobą, nasze dzieci są już bezpieczne. Przepraszam kochanie, nie potrafię bez ciebie żyć. Cholernie za tobą tęsknię-powiedziałam.
-Louis'a teraz nie ma w pobliżu. I nie dzwoń do niego. Ma cię dość i nie ma zamiaru z tobą już nigdy rozmawiać. Zniszczyłaś jego życie. Jesteś zwykłą szmatą, która puszczała się na prawo i lewo i teraz wkręca go w dziecko. Nie rób z niego idioty, on zna prawdę. To jest dziecko Harry'ego i każdy to wie. Nie udawaj świętoszki, bo nigdy nią nie byłaś. Spie*dalaj razem z tymi małymi gównia*zami i nigdy nie pokazuj mu się na oczy, a zwłaszcza mi. Nie chcę cię widzieć szmato-usłyszałam głos jakiejś kobiety, odjęło mi mowę. Moje oczy zeszkliły się i upuściłam telefon na kanapę.
-Nikt mi was nie zabierze-wyszeptałam i mocno przytuliłam dzieci.
-Czy tatuś znów będzie przyprowadzał te kobiety?-Gemma zaczęła się trząść.
-Nie wiem. Ja już nic nie wiem. Myślałam, że go znam, ale chyba się pomyliłam-pocałowałam każdego z nich w czoło-chcecie zostać ze mną czy z tatą?
-Oczywiście, że z tobą mamuniu-odpowiedział Theo.
-Jutro wynosimy się z tego domu i przeprowadzamy się do moich rodziców, dobrze?-zapytałam i popatrzyłam na ich smutne twarze.
-Tak-powiedzieli zgodnie i ścisnęli mnie jak najmocniej mogli. Ułożyłam ich do snu i sama położyłam się na łóżku. Teraz będę musiała to wszystko opuścić, ten dom w którym Louis chciał żebym czuła się kochana, chciana i potrzebna. On już tyle razy nadwyrężył mojego zaufania, że tym razem się nie ugnę. Nie mogę usunąć dzieci, ale wiem jedno. On nie będzie miał do nich praw, tak samo do Gemmy i Theo. Wniosę pozew o to abym mogła być ich prawnym opiekunem. Wiem, że nie będą chcieli do niego wrócić. Nie będą chcieli znów przeżywać tego koszmaru, który był przed tym kiedy pojawiłam się w tym domu. W ich opowieściach brzmiało to okropnie. Płakali przecież nocami przez niego i nie mogli spać. Może mnie oskarżyć o uprowadzenie dzieci, ale ja chcę dla nich jak najlepiej. Chcę żeby mieli normalną rodzinę. Ja ich nawet mogę zaadoptować, jeśli on ich nie będzie chciał. Teraz będę stanowcza i nie wykorzysta mnie tak jak kilka razy. Bzyka inne laski na boku, ale to mnie się oświadcza i udaje że mnie kocha. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć, ale nie dałam rady. Chciałabym żeby było tak jak dawniej, żeby leżał obok mnie i mocno wtulał się w moje ciało tak jak lubił to robić. Chciałam ten ostatni raz spojrzeć w jego zielone tęczówki i zatonąć w nich. Były takie tajemnicze. Przewróciłam się na drugi bok i poczułam jego dotyk. Nawet nie wiem jakim cudem. Szeptał coś do mojego ucha, ale te słowa były dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Gdy odwróciłam się aby sprawdzić czy to prawda, nie pomyliłam się nie było go tam. Po prostu moja wyobraźnia płata mi figle. Chciałam go przeprosić za wszystko, myślałam że jedna kłótnia nie odwróci naszej wspólnej przyszłości o sto osiemdziesiąt stopni. Po chwili zasnęłam. Obudziły mnie krople deszczu bijące w dach. Aha, czyli dzisiaj był deszczowy dzień. Ciężko zwlekłam się z łóżka i poszłam do pokoju dzieci. To co zobaczyłam bardzo mnie zdziwiło. Byli już ubrani, mieli wyciągnięte walizki i brali ubranka z półek do których mogli dosięgnąć. Uśmiechnęłam się do nich.
-Boże jak ja was kocham. Jakby teraz miałby mi was odebrać, to nie wiem co bym zrobiła-przeciągnęłam się, to był zły pomysł bo dostałam delikatnego skurczu.
-Mamuniu wszystko dobrze?-Gemma podbiegła do mnie i złapała moją dłoń.
-Tak córeczko-tak bardzo chciałam tak do niej mówić, ale nigdy nie miałam odwagi. Teraz poczułam się jakbym naprawdę była jej matką. Eleanor dopięła swego, chciała abyśmy byli szczęśliwą rodziną, dlatego w snach wysyłała mi tyle ukrytych przesłać, ale nie przewidziała tego, że Louis znowu zdradzi.
-Kocham cię-wyszeptała i mocno się do mnie przytuliła.
-Ja też-Theo zerwał się z podłogi i podbiegł do mnie wtulając się we mnie.
-Ja też was kocham dzieciaki-pocałowałam każde z nich w czoło i ściągnęłam resztę ubranek z wyższych półek tak żeby mogli sami powkładać do walizki. Po chwili sama weszłam do naszej sypialni i zaczęłam się pakować. Tyle koszul, które przypominały mi każdy skrawek jego ciała, każdy tatuaż. Chciałabym tak mocno się do niego przytulić i usłyszeć że to nie prawda. Że on mnie dalej kocha i dalej chce być ze mną wychowywać czwórkę dzieci. Uwielbiam jego uśmiech, który zawsze doprowadzał mnie do zwariowania. Uwielbiałam dotyk jego gładkich, wiecznie zimnych i dużych dłoni. Uwielbiałam kiedy szeptał do mojego ucha, że jestem dla niego najważniejsza i kocha tylko mnie i nigdy nie przestanie, że to ja zmieniłam jego życie i że to ja jestem tą jedyną którą tak cholernie kocha. Kiedy tak tajemniczo uśmiechał się do mnie w towarzystwie innych, aby nie wiedzieli o co mu chodzi. To było słodkie, zawsze wiedziałam o co mu chodzi. Kiedy patrzył na moją dłoń i delikatnie przygryzał wargę miał na myśli, że chciałby teraz ze mną się kochać. Kiedy patrzył na zegarek wiedziałam, że chcę już wyjść z tego spotkania bo się nudzi. Kiedy delikatnie oblizywał usta miał ochotę na pocałunek. Po godzinie byliśmy gotowi do wyjścia. Wzięłam walizki i włożyłam do bagażnika samochodu, który Louis zostawił. Młodzi usadowili się na swoich fotelikach, a ja poszłam zamknąć drzwi na klucz. Tak, a więc już kończy się moja przygodna z niejakim Louis'em Tomlinson'em, który pokochał mnie bez względu na to jaką miałam przyszłość, jakie błędy wtedy popełniałam. Po prostu mnie pokochał, taką jaka byłam. To dzięki niemu inaczej spojrzałam na świat, pozwolił patrzeć mi inaczej na ludzi. Nie wszyscy byli źli, niektórzy chcieli tylko bezinteresownie mi pomóc w kroczeniu w tym dorosłym świecie. To dzięki niemu uwolniłam się od James'a i wiem, że nic mi już z jego strony nie zagraża, bo dzięki Louis'owi zamknęli go i to na pewno na duży okres czasu za gwałt, usiłowanie dwóch zabójstw, posiadanie nielegalnej broni, narkotyki i ucieczkę z aresztu.Także żegnam się z dawną przeszłością. Już nigdy nie powrócą tamte chwile, które tak bardzo liczyły się dla mnie. Wsiadłam w samochód i kilka łez mimowolnie spadło na moje ręce.
-Mamuniu jedziemy?-spytała Gemma i uśmiechnęła się.
-Tak, kochanie. Już, już-wyszeptałam z siebie i zapaliłam silnik. Kierowaliśmy się w stronę lotniska. Jechałam tam nawet nie wiedząc czy będą jeszcze bilety na lot do Irlandii. Gdy dojechaliśmy na miejsca okazało się, że jeszcze nam się udało. Czekaliśmy na odprawę.

*oczami Louis'a*
Przyleciałem z Japonii, po tym jak Caroline odebrała telefon. Byłem tym przerażony, przecież ja ją naprawdę kocham. Wiem, że nie byłem na jej wypisie ale to z powodu trasy. Chciałbym ją przeprosić i przytulić. Gdy szukałem samochodu na parkingu, zobaczyłem jeden który był cholernie podobny do tego którym Dominika jeździła. To na pewno mi się wydaje. Szybko nacisnąłem pedał gazu i dojechałem do naszego domu. Drzwi zamknięte były na klucz, szybko wyciągnąłem swoje i przekręciłem klucz. Zacząłem biegać po całym domu jak głupi. Spóźniłem się, już ich nie ma. Dlaczego pozwoliłem Caroline odebrać ten pier*olony telefon. To już jest koniec, ona nigdy mi już nie zaufa. Opadłem na kanapę i wykręciłem jej numer. Po chwili usłyszałem, jej dzwonek. Dochodził z kuchni. Wziąłem jej telefon w ręce i dowiedziałem się gdzie może być. Samolot ma o 13:30, jest 13:00. Może zdążę, może uda mi się z nimi pożegnać, albo przeprosić ją. Wsiadłem w samochód i pojechałem na lotnisko. Gdy byłem już w środku, okazało się, że..

Więcej w kolejnej części ;)
Dziękuje za nawet zwykły komentarz typu:
"CZYTAM""NEXT""PODOBA MI SIĘ"
Tyle wystarczy. ;)
Jest już następny Chapter na drugim blogu.
Serdecznie was zapraszam, mam
nadzieję że się spodoba.
Jeśli możecie zostawcie komentarze :))
Chapter 10



~Tomlinson'owa

5 komentarzy:

  1. "okazało się że....?!" No wiesz jak w takim momencie możesz przerywać !!! No trudno świetny rozdział , kocham twoje opowiadanie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. super dawaj szybko następny rozdział :(

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy bd następny rozdział :(

    OdpowiedzUsuń