-Kiedy jest następny do Irlandii?-zdezorientowany zapytałem jednej z osób przy kasie biletowej.
-Za dwie godziny-odpowiedział.
-To poproszę bilet-mówiłem coraz donośniejszym głosem.
-Niestety nie ma już miejsc na pokładzie, może pan zaczekać i jeśli coś się zwolni to dam panu znać. Pana imię i nazwisko.
-Louis Tomlinson-powiedziałem i coraz bardziej się denerwowałem. Jeszcze reporterzy zbiegli się na lotnisko wraz z fankami. Usiadłem na krześle i zacząłem płakać. Wszystko jest pod górkę, jestem totalnym kretynem, jak mogłem dopuścić do tego, żeby uciekła z domu z dzieciakami. Kocham ich wszystkich tak bardzo mocno. Ta praca powoli niszczy całe moje życie i staje się już nudne. Nie mogę pozwolić im odejść, ale też nie mogę pozwolić na to aby miliony fanek i chłopacy musieli ucierpieć na mojej decyzji. Nie wiem, co mam robić, jestem w błędnym kole. Odwołaliśmy resztę trasy po Japonii, wiem wszyscy tamtejsi fani będą zawiedzeni ale co mam zrobić. Kocham Dominikę, Gemmę i Theo. Przecież nie mogę ich tak zostawić.
-I co twoja dzi*ka cię już wystawiła-nagle z tłumu wyrwał się głos jednego z reporterów.
-Dała dupę innemu. Pewnie Harry'emu-następny dopowiedział.
-Wiedziałem od początku, że ona cię zostawi po kilku miesiącach-krzyknął kolejny-zepsuje waszą karierę. Najzwyklejsza dzi*ka tylko tyle. Jedź do chłopaków, a nie przejmuj się taką s*ką-już nie wytrzymałem, po prostu cała złość we mnie górowała. Miałem ochotę wpi*rdolić każdemu z osobna. Wstałem i zacisnąłem pięści.
-Wy jej nie znacie! Ona jest delikatna, jej uczucia są kruche. Jest po wielu przejściach, to ja ją zdradzałem, a ona mi cały czas ufa. Nie macie prawa wyzywać jej od dzi*ek, s*k ani nic tym podobnego. To moja wina, to przeze mnie wyjechała, to ja dałem jej powody do tego żeby opuściła mnie-wykrzyczałem prosto w nich-czy fajnie byłoby gdybym ja wyzywał wasze ukochane kobiety, tak jak wy wyzywacie Dominikę. Z Eleanor tak też było. Czy wy uwielbiacie tak robić, chcecie mieć sensacje z tego, że płaczę, że cierpię bo jestem takim kretynem, że potrafię każdą kobietę od siebie odsunąć. Albo się zamkniecie, albo nie wiem co wam zrobię. Zgłoszę was do sądu o nękanie mojej rodziny-te dwie godziny minęły tak szybko, że nie zdążyłem zauważyć.
-Samolot do Irlandii wystartuje za dwadzieścia minut, zapraszamy do terminali na odprawę-usłyszałem głos, który mówił przez głośniki. Wszystko stracone, już nie polecę, przecież miejsce nie zwolni się w dwadzieścia minut. Ale warto czekać. Czekałem pięć, dziesięć piętnaście minut. Moje ręce zdawały się coraz bardziej drgać, a rana po postrzale wydawała mi się coraz bardziej czerwona i coraz bardziej szczypała.
-Pan Tomlinson wołany do terminalu-gdy usłyszałem swoje nazwisko szybko wstałem z krzesła i pobiegłem w tamtą stronę-zwolniło się jedno miejsce, proszę bilet.
-Dziękuje-wziąłem kawałek papieru i pobiegłem. Wsiadłem do środka i zająłem swoje miejsce. Nie mogłam złapać oddechu. Kiedy zacząłem normalnie oddychać, to uświadomiłem sobie to że za godzinę ich wszystkich zobaczę. Chciałbym się do nich przytulić i przeprosić, że znów musieli przeze mnie cierpieć. Oparłem głowę i próbowałem choć na chwilę usnąć. Nie dałem rady, to wszystko przytłaczało moje myśli. Nienawidzę swojej osoby, jestem okropny. Udaję, że jestem silny przy chłopakach, ale wcale nie jestem silny jestem słaby. Jestem jej całkowicie poddany, tylko ona jeszcze trzyma mnie przy życiu. Wiele innych kobiet chodzi po tym świecie, ale to ją pokochałem, to ona ma być teraz matką moich dzieci. Gemma i Theo ją kochają tak jak kiedyś kochali Eleanor. Chyba za bardzo się zamyśliłem, ponieważ ta godzina minęła ot tak. Wyszedłem z samolotu i zamówiłem taksówkę. Nie mogłem za cholerę przypomnieć sobie adresu, ale wreszcie mi się udało. Powiedziałem gdzie ma jechać i zawiózł mnie na miejsce. Zapłaciłem, moje serce biło jak oszalałe, coraz ciężej było mi przełykać nawet ślinę. Zadzwoniłem domofonem.
-Tak?-usłyszałem jej głos, który był miodem na moje serce.
-Dzień dobry. Ja przyszedłem do pani Dominiki, jestem z lotniska-musiałem coś wymyślić, przecież nie wpuściłaby mnie inaczej do środka. Wszedłem na posesję, moje nogi robiły się jak z waty. Jeszcze gdy ją zobaczyłem zrobiło mi się niedobrze, nie wiedziałem jak z nią mam teraz rozmawiać.
-Tak! Z lotniska?-zapytała gładząc swój brzuch.
-No tak, przecież jakoś musiałem tu przylecieć-jak dobrze, że ona pierwsza coś powiedziała. Podeszła do mnie i poklepała mnie po ramieniu.
-Nic nie mów! Już mam dość słuchania twoich kłamstw. Bądź z Caroline, widać że się kochacie, spokojnie ja sobie poradzę z dziećmi. Nie przejmuj się. Już możesz odejść-odpowiedziała i była jakby bez serca.
-Nie! Nie odejdę! Będę o ciebie walczył. Czy ty nie rozumiesz, że to ciebie kocham-wykrzyczałem prosto w jej twarz na co ona tylko uderzyła mnie z całej siły w policzek-Caroline poniosło, nawet nie wiem dlaczego pozwoliłem odebrać jej telefon, źle zrobiłem i dobrze o tym wiem. Ukarz mnie w inny sposób, ale nie ten. Nie odchodź ode mnie, nie zabieraj Theo i Gemmy. Kocham was wszystkich bardzo mocno i nie chcę sobie wyobrażać życia jakby miałoby was zabraknąć. Proszę nie rób mi tego-mój głos coraz bardziej się załamywał. Nie miałem ochoty walczyć z kobietą, którą tak bardzo kocham.
*oczami Dominiki*
Już tyle razy słyszałam te słowa z jego ust. Zawsze się uginałam ale nie tym razem. Proszę Panie Boże, proszę pomóż mi. Kocham go z całego serca, wiem że jestem mu przeznaczona ale nie chcę żeby znów ranił mnie lub dzieci. Tak bardzo go kochają, ale nie chcą przecież mieszkać z ojcem, który nie ma dla nich czasu. Nagle z domu wybiegła Gemma i Theo. Złapali się moich nóg i patrzyli na niego smutnym wzrokiem.
-Po co tata tu przyjechał?-zapytała Gemma, widziałam że w jej oczach powoli zaczynają pojawiać się łzy.
-Nie płacz kochanie-powiedziałam i popatrzyłam na Louis'a-patrz co narobiłeś-mocno przytuliłam dziewczynkę do swojego ciała, a Theo podszedł do ojca.
-Nie powinieneś krzywdzić mamy. Ona tak bardzo cię kocha. Płacze nocami za tobą, miała wielkie nadzieje, że przyjedziesz na jej wypis-mówił do niego-Gemma jest po jej stronie, bo tylko ona się nami opiekuje.
-Dominika chciałbym z nimi porozmawiać-powiedział, a ja podniosłam się do góry.
-Ale ja muszę być przy tej rozmowie-stanowczo odpowiedziałam brunetowi-chodźcie do ogrodu.
-Dobrze-wiedział, że nie ma szans ze mną, tym razem nie uda mu się wygrać, dlatego się zgodził. Usiedliśmy przy stoliku, nastała długa chwila ciszy.
-No mów-wreszcie uniosłam się i patrzyłam jak się denerwuje tym wszystkim.
-Zrozumcie, chce wam zapewnić wspaniałą przyszłość, chcę żebyście chodzili do najlepszych szkół i bardzo dobrze się uczyli. A czego wy chcecie?-zapytał się.
-My chcemy żebyś ty był przy nas tatusiu-gdy usłyszałam te słowa z ust Gemmy poroniłam kilka łez.
-Dobrze wiecie, że nie dam rady-odpowiedział, był jakby bez serca dla własnych dzieci. Rozumiem dla mnie ale dla Gemmy i Theo.
-Idźcie się pobawić do Darrena-teraz miałam ochotę z nim porozmawiać. Wygarnąć mu wszystko co o nim sądzę. Wykrzyczeć mu prosto w twarz jak się zachowuje i kim jest.
-Dobrze mamuniu-pocałowała mnie w policzek, złapała za rękę Theo i pobiegli do sąsiedniego domu.
-Posłuchaj mnie. To, że dasz im pieniądze nie zastąpi ciebie. Czy ty naprawdę tego nie rozumiesz, oni płaczą za tobą. Gemma czasem uważa, że już nie ma taty. Czy ty myślisz, że to jest miłe wysłuchiwać takich rzeczy. Czasem budzi się w nocy i woła ciebie. Tak ciebie, nie mnie, nie moją mamę, nie Theo tylko ciebie. I co ja mam wtedy robić. Musze ją uspokajać-mówiłam i coraz bardziej zalewałam się łzami.
-Co mam zrobić? Rzucić to wszystko i być z wami?-zapytał i popatrzył na mnie swoimi zielonymi tęczówkami.
-A dlaczego by nie?-zapytałam i delikatnie złapałam jego dłoń.
-Może dlatego, że już to odwołanie trasy po Japonii wywołało wielkie oburzenie wśród fanów-odpowiedział i otarł jedną z moich łez.
-Wybieraj sam. Ja ci w tym nie pomogę. Albo odchodzisz z zespołu, ograniczasz koncerty albo tracisz nas piątkę na zawsze.
...
Więcej w kolejnej części ;)
Dziękuje za nawet zwykły komentarz typu:
"CZYTAM""NEXT""PODOBA MI SIĘ"
Tyle wystarczy. ;)
Jest już następny Chapter na drugim blogu.
Serdecznie was zapraszam, mam
nadzieję że się spodoba.
Jeśli możecie zostawcie komentarze :)
Chapter 11
~Tomlinson'owaJest już następny Chapter na drugim blogu.
Serdecznie was zapraszam, mam
nadzieję że się spodoba.
Jeśli możecie zostawcie komentarze :)
Chapter 11
Boże, super. czekam na next'a ;**
OdpowiedzUsuńświetny czekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńboski jak zawsze
OdpowiedzUsuńczekam :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się
OdpowiedzUsuńnext
OdpowiedzUsuńooo słodki ciekawe co Lou wybierze
OdpowiedzUsuńczekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńCiekawe co wybierze Louis fanów czy miłość
OdpowiedzUsuńczekam
OdpowiedzUsuńpodoba mi się
OdpowiedzUsuńola