środa, 30 kwietnia 2014

Louis cz.32 (+18)

-Ja już wiem..-powiedział Liam.
-Tak?-zapytała reszta.
-Gdzie jest Horan?-zapytał.
-Ja pier*ole pewnie znów zaspał-wkurzył się Zayn.
-Spokojnie zadzwonię do niego-powiedziałam i wzięłam telefon. Parę głuchych sygnałów i poczta głosowa. Dzwoniłam już dobre dziesięć razy, ale nagle coś mi przyszło do głowy. Zadzwoniłam do Julki.

*w tym samym czasie, oczami Julki*
A jednak przyszedł się pożegnać. To nie możliwe, siedzi teraz obok mnie i płacze.
-Kocham cię-w kółko mi to powtarza i kiedy chcę aby przestał jeszcze częściej to powtarza.
-Niall ja ciebie też-mówiłam i gładziłam jego dłoń.
-Nie chcę wyjeżdżać, a jak coś ci się stanie?-zapytał się i podniósł głowę tym samym patrząc na mnie.
-Nic mi się nie stanie-poczochrałam jego włosy-musisz wyjechać, przecież nie będziesz opuszczał swojej pracy tylko dlatego, że miałam taki tam sobie wypadek-uśmiechnęłam się.
-Nie taki tam sobie. Mogłaś zginąć kotku-odpowiedział i nagle usłyszeliśmy mój telefon.
-Zobaczysz kto to?-zapytałam.
-Oczywiście-uśmiechnął się i popatrzył na ekran-Dominika, odebrać czy nie?
-Daj mi-odpowiedziałam-Halo Dominika, hej.
-Czy wiesz gdzie jest Niall?-zapytała.
-No tutaj ze mną-powiedziałam.
-Czy mogłabyś mu powiedzieć, że chłopacy chcą go zabić, bo muszą lecieć następnym samolotem o szesnastej bo nie zdążyli przez niego na ten?-zapytała wściekła.
-Oczywiście-odpowiedziałam i odłożyłam telefon.
-Co chciała?-zapytał.
-Niall dlaczego mnie okłamałeś?-zapytałam wściekła.
-Ale z czym?-zadał kolejne pytanie.
-Powiedziałeś, że samolot macie dopiero o czternastej a mieliście na dwunastą. Dlaczego mnie okłamujesz?-zapytałam i w moich oczach powoli pojawiały się łzy.
-Chciałem się z tobą pożegnać kochanie-uśmiechnął się i pocałował moją rękę.
-Kocham cię, ale nie rób więcej takich głupot-pogładziłam jego włosy.
-Ja ciebie też kochanie-odpowiedział-muszę już iść-wstał z krzesła.
-Możesz coś dla mnie zrobić?-zapytałam uśmiechając się.
-Zależy co kotku-odpowiedział i przejechał swoją ręką po moim dekolcie.
-Pocałuj mnie-zaśmiałam się.
-Dobrze kochanie-zbliżył się na tyle blisko, żebym czuła jego ciepły oddech. Złapałam za kołnierzyk jego kurtki i przyciągnęłam go do siebie.
-Kocham cię Horan-szepnęłam w jego usta i włożyłam język do jego ust z zamiarem pieszczenia jego podniebienia. Już dawno chciałam go pocałować, ale bałam się po tych wszystkich doświadczeniach. Nawet nie zauważyłam kiedy wylądował na mnie i jeździł swoimi dłońmi po moim ciele-zaczekaj, zamknij drzwi-powiedziałam ciężko łapiąc powietrze.
-Już kotku-szybko zbiegł z łóżka, zasłonił szyby i zamknął drzwi-chcesz się tutaj kochać?
-Mhm-wyszeptałam uśmiechając się. Nie przeszkadzało mi że to szpital i każdy może nas zobaczyć. Chciałam się z nim kochać i to było teraz najważniejsze. Miałam operację, ale nie interesuje mnie to teraz. Znów wylądował na mnie, rozluźniłam pasek jego spodni, a on cały czas mnie całował. Nawet nie zauważyłam kiedy moja koszula szpitala leżała na podłodze, a on całował okolice moich piersi, bardzo uważał na ranę i bał się że coś mi zrobi. Ściągnęłam z niego kurtkę. Był teraz w samej koszulce i spodniach. Dotykałam każdy skrawek jego ciała, żeby nie zapomnieć go na tak długi czas. Zjeżdżał swoimi pocałunkami w dół, aż wreszcie zaczął składać mokre pocałunki najpierw na wewnętrznej części mojego uda, a później przenosił pocałunki wyżej. Wreszcie włożył swój język do mojej łechtaczki i robił nim kółka. Delikatnie chichotałam zamiennie ze sapaniem. Wreszcie gdy przestał, ściągnął z siebie spodnie i wszedł we mnie. Pierwsze pchnięcie było okropne. Poczułam okropny ból, nawet nie wiedziałam dlaczego, przecież nie byłam już dziewicą. Czułam, że zaraz się rozpłaczę. Wbiłam swoje palce w jego mięśnie i z cały ból starałam się przelać na niego. Z każdym pchnięciem było coraz lepiej. Wreszcie poczułam, że całą mnie wypełnia. Nagle usłyszeliśmy, że ktoś dobija się do drzwi.
-Julka otwórz te cholerne drzwi, przecież wiemy że tam jesteś-była to Dominika.
-Jestem w toalecie-krzyknęłam-zaczekajcie chwilę.
-Jak ja teraz stąd pójdę?-szepnął mi od ucha.
-Palnie się jakąś głupotę, że pomagałeś mi wstać bo chciało mi się do toalety, a ja nie chciałam żeby ktoś wszedł i zamknęłam drzwi-pocałowałam go jeszcze raz w policzek-ubieraj się-wręczyłam jego bokserki leżące na szafce nocnej po mojej stronie.
-Już, już-blondyn podał mi koszulę, ubrałam się i podeszłam do drzwi-zapraszam-zobaczyłam, że wszyscy byli wściekli.
-A co to łóżko takie rozwalone, wiesz, że nie powinnaś wstawać-mówiła Dominika.
-Dobra trudno Niall mi pomógł, dlatego spóźnił się na samolot, poprosiłam żeby mi pomógł, bo wcześniej strasznie kręciło mi się w głowie-odpowiedziałam i usiadłam na łóżku.
-A gdzie on tak w ogóle jest?-zapytał Zayn.
-Poszedł do toalety-chwilę się zastanowiłam nad tym co powiedzieć-tak, poszedł się wysikać-palcem wskazującym jeżdżąc po swoich ustach. Nagle blondyn wyszedł z toalety i dałam mu znak że ma trochę potargane włosy, na co szybko przeczesał je dłonią.
-Przepraszam was, to już nigdy się nie zdarzy-odpowiedział i popatrzył na nich wszystkich jak jakiś zbity pies.
-Horan, stary zawsze tak mówisz-powiedział Liam i poklepał go po ramieniu. Posiedzieli u mnie jeszcze chwilę, a gdy mieli wychodzić, Niall na chwilę został.
-Przysięgam tym razem spodziewajcie się mnie za dziesięć minut nie później-zaśmiał się-idę to toalety-odpowiedział. Gdy już ich nie widział wbiegł do mojego pokoju i pocałował mnie-będę tęsknił.
-Ja też kochanie-udawałam silną, ale w głębi serca byłam rozbita. Gdy już wyszedł z pokoju, skuliłam się w kłębek i zaczęłam płakać. Zachowywałam się jak małe dziecko. Chyba naprawdę go kocham i mam nadzieję, że nigdy już go nie stracę.

*dwa tygodnie później, moimi oczami*
Dzisiaj Julka przyjeżdża do domu. Nareszcie, nie będę sama z dziećmi, wreszcie będę mogła z nią porozmawiać, a nie tylko z dziećmi. Mój brzuch zdawał się dla mnie coraz większym ciężarem i faktycznie był coraz większy, przynajmniej tak mi się wydawało. Dużo razy rozmawiałam z Louis'em, ale nie potrafiłam mu tak po prostu powiedzieć, że jestem z nim w ciąży. Ta rozłąka sprawiała, że coraz bardziej myślałam, o tych dzieciach. Tak bardzo chciałabym je przytulić, chciałabym aby Theo i Gemma mieli już rodzeństwo. Każdego wieczoru słyszę jak dziewczynka łka do poduszki, ale gdy pytam się o co chodzi mówi że nic. Wydaje mi się, że tęskni za Eleanor i Louis'em. Nigdy nie zastąpię jej prawdziwej matki, nigdy nie pokocha mnie tak jak kochała żonę mojego narzeczonego. Siedziałam w salonie i czekałam na telefon od Julki. Nagle usłyszałam, że Gemma zaczyna płakać. Wyszłam na górę, bo dzisiaj wyjątkowo źle się czułam. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam, że całe łóżko dziewczynki jest mokre, pierwszy raz od kiedy tu jestem zmoczyła się. Theo nie było w pokoju, bo spał dzisiaj ze mną. Klęknęłam przed łóżkiem i złapałam jej rączkę.
-Kochanie co się dzieje?-zapytałam odgarniając jej kasztanowe włosy z czoła.
-Mama, ona zabrała Theo do siebie, a później chciała mnie-powiedziała i coraz bardziej płakała.
-Spokojnie to tylko zły sen-powiedziałam, dotknęłam jej czoła, ewidentnie była rozpalona.
-Zimno mi mamo-odpowiedziała i zaczęła drżeć.
-Kochanie masz gorączkę-powiedziałam-jak będziemy odbierać ciocię Julię ze szpitala wstąpimy do przychodni-pocałowałam jej czoło.
-Gdzie jest Theoś?-znowu zaczęła płakać-mama go zabrała?
-Nie spokojnie, jest u mnie w pokoju-uśmiechnęłam się. Dlaczego Eleanor to robi, dlaczego straszy własną córkę? Ubrałam małą i zeszłyśmy na dół. Dałam jej coś na zbicie gorączki, włączyłam jej bajki, położyłam na kanapie i przykryłam kocem. Zadzwoniłam do Louis'a.
-Halo kotek-usłyszałam jego ciepły głos.
-Gemma się zmoczyła w łóżko-odpowiedziałam i zaczęłam się denerwować.
-Dlaczego?-zapytał i powoli wyczuwałam strach w jego głosie.
-Powiedziała mi, że śniła jej się Eleanor, że zabierała ich do siebie-odpowiedziałam-i jak ją dotknęłam to była gorąca jak kaloryfer.
-Kochanie wszystko będzie dobrze, nie bój się. Julka dzisiaj wraca pomoże ci. Muszę kończyć za pięć minut koncert.
-Louis zaczekaj muszę ci coś powiedzieć!-nareszcie zebrałam się na odwagę ale usłyszałam tylko głuchy sygnał. Osunęłam się na ziemię i gładziłam swój brzuch. Nagle dostałam okropnego skurczu. Nie potrafiłam wstać, czułam jakby ktoś kopał mnie po macicy. Wykręciłam numer do Calluma-błagam przyjedź-wysapałam ciężko z siebie.
-Dominika co się dzieje?-zapytał.
-Nie pier*ol tylko przyjedź. Mam straszne skurcze-niemalże krzyknęłam, nagle zauważyłam że na podłodze jest czerwona plama krwi-ja krwawię.
-Będę za dziesięć minut. Nie ruszaj się z miejsca i nie denerwuj się niczym-odpowiedział i rozłączył się. Po dziesięciu minutach przyjechał-spokojnie zadzwoniłem już po karetkę, zaraz będą, ja zaopiekuje się dziećmi-klęknął przy mnie i złapał za rękę.
-Callum czy ja je straciłam?-zapytałam i poczułam jedną samotną łzę spływającą po moim policzku.
-Nie wiem, jeszcze wszystko się okaże-odpowiedział-a teraz się nie denerwuj-pogładził moje włosy. Wziął mnie na ręce i wyprowadził na dwór. Po chwili przyjechała karetka i pamiętam tylko tyle, że rozmawiali o moich nienarodzonych dzieciach. Obudziły mnie światła lamp, byłam przypięta do różnych aparatur. Stał obok mnie lekarz. Pociągnęłam go za kitel.
-Co ja tu robię?-zapytałam i nic kompletnie nie pamiętałam.
-Zaraz pani wszystko wytłumaczę...


Więcej w kolejnej części ;)
Dziękuje za nawet zwykły komentarz typu:
"CZYTAM""NEXT""PODOBA MI SIĘ"
Tyle wystarczy. ;)
Aha i zapraszam na mojego
nowego bloga:
http://52tattoos-fanfiction.blogspot.com/



~Tomlinson'owa

6 komentarzy:

  1. Jak zwykle popro. o następną cz. :D♥♪

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo *.* ^.^ czekam na next :* :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze niesamowite czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny ! :D
    podoba mi się :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny rozdzial zaczelam czytac dzisiaj i placze;(( druhiego bloga tez czytam :** buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny, czekam na następny! <3

    OdpowiedzUsuń