niedziela, 20 kwietnia 2014

Louis cz.29

-Pokochaj kogoś innego-wypowiedziałam te słowa i zamknęłam oczy. Obudziłam się w szpitalu, lecz nikogo wokół mnie nie było. Był tylko jeden facet, gdy się odwrócił zobaczyłam James'a. Nie wiem dlaczego, ale był cały zakrwawiony, jego ręce drżały. Zaczął się do mnie zbliżać, a ja próbowałam wydobyć z siebie jakiś dźwięk, ale byłam jakby niemową. Pogładził moją twarz, która po chwili była już cała we krwi, tak z każdą częścią mojego ciała. Położył się obok mnie i objął mnie. Pierwszy raz aż tak bardzo bałam się śmierci. Pocałował mnie w czoło i wstał, popatrzył na mnie, wyciągnął broń i wycelował nią we mnie.
-Nie James proszę-wreszcie wydobyłam z siebie jakieś zdanie.
-Musisz zapłacić za to wszystko. Tak wiele rzeczy spaprałaś, tyle osób oszukiwałaś. Przepraszam cię-położył palec na spust. Nagle rozległ się mój przeraźliwy krzyk i przerażona ocknęłam się z tego snu. Ciężko łapałam oddech i byłam cała zapłakana. Dotknęłam swojego brzucha aby sprawdzić czy wszystko z dziećmi jest dobrze. Nagle do pokoju wbiegł Louis. Zobaczył, że cała jestem rozdygotana, podszedł do mnie i mocno przytulił.
-Kotku to tylko zły sen-mówił i gładził moje włosy.
-Louis ale on mnie zabił-mówiłam zalewając się łzami.
-Spokojnie, nie pozwolę aby cię skrzywdził-próbował uspokoić mój oddech-wszystko będzie dobrze.
-Boję się tego wszystkiego-powiedziałam i wbiłam swoje palce w jego plecy i próbowałam choć na chwilę zapomnieć o tym wszystkim.
-Chodź kotku zjemy jakąś kolację-cmoknął mnie w usta i wziął na ręce. Usadził na wysepce na środku kuchni i dał szklankę wody. Zrobił nam kanapki i dał mi jedną z nich.
-Pojedziemy jutro do Julki?-zapytałam nadgryzając kawałek.
-Oczywiście, z samego rana kotku-pocałował mnie w policzek-strasznie jestem zmęczony, lotem i tym wszystkim.
-A ja właśnie na odwrót, już mi przeszło zmęczenie-powiedziałam.
-Nie to nie jest tak. Ty jesteś zmęczona, tylko boisz się teraz zasnąć-powiedział i uśmiechnął się. Patrzyłam się na swoje stopy i całkowicie odłączyłam się od otoczenia. Nawet nie wiedziałam czy Louis coś do mnie mówi. Machałam stopami i zastanawiałam się nad tym wszystkim. Błagam niech Julka z tego wszystkiego wyjdzie, nie chcę jej stracić. Nagle poczułam dłonie Louis'a na mojej nodze.
-Coś mówiłeś?-zapytałam "wybudzając" się z tego czegoś czego nie można było nazwać snem.
-Tak, mówiłem że chyba idę się położyć-odpowiedział i napił się herbaty.
-Zaczekaj-pociągnęłam go za rękę i przyciągnęłam w swoją stronę-nie zapominaj że cię kocham-powiedziałam i zaczęłam go całować.
-Nie zapomnę kochanie-włożył swoje dłonie pod moją koszulką i majstrował przy staniku. Zjeżdżał swoimi pocałunkami na mój dekolt. Wziął mnie na ręce i po chwili nie przerywając pocałunków znaleźliśmy się w sypialni. Louis położył mnie na łóżku i rozpiął koszulę, którą miałam na sobie. Zaczął rozpinać swoje spodenki.
-Kochanie zaczekaj, zapomniałam że nie mogę-odpowiedziałam i nagle wstałam.
-Dlaczego?-zapytał.
-No bo lekarz mi zakazał, muszę poczekać miesiąc od tych bóli-wymyśliłam coś na poczekaniu.
-No to trudno-odpowiedział pocałował mnie w policzek-faktycznie brzuszek ci urósł. Idę się umyć-odpowiedział i wszedł do łazienki. Ile jeszcze będę go tak traktować? Ile będę go oszukiwać, przecież nie będę wiecznie się wykręcać, bo w końcu całkowicie się ode mnie odsunie.

*w tym samym czasie, oczami Niall'a*
Siedzę przed tą jebaną salą już dobre sześć godzin i już jestem cholernie wyczerpany. Gdy patrzę na nią przez tą szybę żałuje że mnie tam wtedy nie było, ona jest taka biedna i bezradna. Chcę jej pomóc za wszelką cenę. Ona jest za młoda na śmierć i musi dalej żyć. Przez parę minut przysnąłem sobie na krzesłach na korytarzu, ale wiedziałem, że jestem jej potrzebny. Po raz setny podszedłem do tej szyby aby sprawdzić czy wszystko z nią dobrze. Byłem zdziwiony tym co zobaczyłem, ona ruszała dłońmi. Szybko pobiegłem do pokoju lekarskiego.
-Proszę pana Julka zaczęła się ruszać-zacząłem wręcz krzyczeć.
-Proszę pana niech się pan uspokoi pani Julia powoli będzie już dochodzić do siebie, więc to dlatego-uśmiechnął się-już tam pójdziemy-założył na siebie kitel i inne potrzebne rzeczy aby ją zbadać.
-Ale mogę być przy niej teraz?-zapytałem przyspieszając krok i tym samym nadając tempo nam obu.
-Oczywiście, jeśli wszystko będzie teraz dobrze to tak-otworzył drzwi-ale na razie niech pan tutaj zostanie-odepchnął mnie. Siedziałem znów jak idiota na tym korytarzu i czekałem na wiadomości, choć wiedziałem że chociaż teraz będą dobre. Wyciągnąłem telefon aby zadzwonić do Louis'a, ale spojrzałem na zegarek było kilka minut po północy, pewnie już śpią i nie chcę im przeszkadzać. Nagle z sali wyszedł lekarz i trzymał drzwi. Dał mi znak tym, żebym wchodził.
-Dziękuje-uśmiechnąłem się i wszedłem do sali w której leżała Julka. Podszedłem do niej i pierwszy raz zobaczyłem te ślady na rękach. Dlatego ostatnio nie chciała nosić krótkich bluzek. Dlaczego sobie to robiła? Usiadłem na krześle obok i złapałem jej drobną śliczną rączkę. Pocałowałem ją i położyłem głowę obok niej. Nagle poczułem, że jej dłoń zaczyna się poruszać. Coraz mocniej ruszała palcami, podniosłem głowę i popatrzyłem na nią. Miała już otwarte oczy, miała coś chyba powiedzieć, ale na razie nie miała siły.
-Kotku przepraszam za wszystko-powiedziałem i pocałowałem ją w policzek.
-Ni..ale za co?-powiedziała z trudem.
-Za to, że mnie tam nie było-zacząłem płakać.
-Nie płacz, dobrze wiesz że tego nie lubię-uśmiechnęła się, ale to nie był ten sam promienny uśmiech, tylko cholernie zniszczony przez wypadek.
-Ale ty żyjesz-powiedziałem i jeździłem kciukiem po jej dłoni.
-Kocham cię-powiedziała i nagle usłyszałem pisk. Przybiegła pielęgniarka i odsunęła mnie od niej. Wyszedłem z sali i siedziałem na korytarzu. Ona nie może umrzeć. Biłem pięściami w ścianę. Nie wybaczę sobie tego już nigdy. Usiadłem na krześle i targałem włosy. Nagle poczułem rękę lekarza na moich plecach. Popatrzyłem na niego cały zapłakany, jak to chłopak i zapłakany?
-Wszystko z nią w porządku-uśmiechnął się-proszę wejść niech pan będzie przy niej, potrzebuje kogoś bliskiego-wstał z krzesła i poszedł do swojego gabinetu. Znowu wszedłem do tej sali i popatrzyłem na nią ocierając swoje łzy.
-Chciałaś mnie opuścić-powiedziałem i popatrzyłem na nią.
-Nie. Nie wiem dlaczego to się stało-powiedziała.

*dwa dni później,moimi oczami*
Zeszłam na dół aby zjeść z Louis'em śniadanie, bo dzisiaj jechaliśmy po dzieci. Stanęłam na schodach i słuchałam co on mówi.
-Tak kochanie, oczywiście że będę-śmiał się do telefonu-tak kocham tylko ciebie najmocniej na świecie kochanie. Przecież dobrze to wiesz. Niedługo się zobaczymy-nagle szklanka, którą miałam w ręce po prostu upadła na schody. Brunet zakończył połączenie i popatrzył na mnie. Byłam cała zalana łzami, które nawet nie wiem kiedy pojawiły się na mojej twarzy-to nie jest tak-podszedł w moją stronę.
-Nie mów nic do mnie-powiedziałam i wybiegłam na górę. Znów mnie zdradza. Nienawidzę go. Jest skończonym draniem. Jeszcze przedwczoraj chciał się ze mną kochać, a teraz słyszę że ma inną na boku. Zdrajca i tyle o nim mogę powiedzieć. Wzięłam swoją walizkę i zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy jak popadło. Byłam w totalnej rozsypce. Ściągnęłam z siebie koszulę Louis'a i ubrałam się w to. Gdy już zapinałam walizkę usłyszałam że wszedł do pokoju.
-Wysłuchaj mnie błagam-powiedział, podszedł do mnie i złapał za ramię.
-Nie dotykaj mnie. Tyle razy mi obiecywałeś, ale i tak wszystko spieprzyłeś. Pozwól mi odejść-wstałam i zakręciło mi się w głowie, ale udawałam że wszystko w porządku.
-Posłuchaj-potrząsnął mną i popatrzył głęboko w oczy.
-Co mam słuchać, znowu twojego beznadziejnego tłumaczenia. To ostatni raz, już nigdy się nie powtórzy-byłam cholernie zdenerwowana. Ściągnęłam pierścionek z palca i dałam mu go-zachowaj dla kogoś ważniejszego dla ciebie.
-Ale ty jesteś najważniejsza-odpowiedział.
-No to zadziwiające-wzięłam walizkę i chciałam zejść na dół.
-Rozmawiałem z Gemmą, rozumiesz to-nagle krzyknął i złapał walizkę.
-Tak i do niej mówiłeś, uwaga cytuję "tak kochanie, oczywiście że będę .tak kocham tylko ciebie. Najmocniej na świecie kochanie. Przecież dobrze wiesz. Niedługo się zobaczymy"? Zabawny jesteś-odpowiedziałam, popatrzyłam na niego i poklepałam go po twarzy.
-Naprawdę. Kocham ją najbardziej nie licząc oczywiście ciebie. I powiedziałem, że niedługo będę i się zobaczymy bo mamy po nich jechać-odpowiedział i uśmiechnął się. Nie wiem dlaczego, ale mu teraz naprawdę ufałam.
-A Theo?-zapytałam i popatrzyłam na niego.
-On też jest moim synem, ale bardziej kocham Gemmę-usiadł na łóżku i wziął mnie na kolana.
-Dlaczego?-zapytałam i bawiłam się jego włosami.
-Bo ona bardziej przypomina mi Calder-odpowiedział i pocałował mnie w policzek.
-Kocham cię Louis-odpowiedziałam i pocałowałam go.
-Ja ciebie też kotku-włożył mi pierścionek na palec- i nie chcę cię już nigdy ranić i nie będę tego robił-odpowiedział i pocałował mnie w szyję-ciężka jesteś.
-Wiesz co-udawałam wkurzoną.
-No co? Przytyłaś to i cięższa jesteś-odpowiedział i poklepał mnie po tyłku.
-Ale przytyłam trzy kilo, a nie dziesięć-mówiłam i zaczęłam strzelać palcami.
-Przestań tak robić-nagle przewrócił mnie na łóżko i zaczął całować.
-Louis musimy już jechać. Dzieciaki czekają-zaczęłam się śmiać.
-No to poczekają troszkę dłużej, przecież rodzice mogą troszkę się zabawić-uśmiechnął się i zaczął całować moją szyję.
-Ale jednak myślę, że lepiej będzie jak pojedziemy teraz, a wieczorem się zabawimy-odpowiedziałam i cmoknęłam go w usta.
-No dobra-uśmiechnął się. Wypakowaliśmy jeszcze walizkę i pojechaliśmy do pierwotnego domu Tomlinsona. Znów były korki, jechaliśmy dobrą godzinę. Gdy dojechaliśmy na miejsce i wysiedliśmy zobaczyliśmy...

Więcej w kolejnej części ;)
Dziękuje za nawet zwykły komentarz typu:
"CZYTAM""NEXT""PODOBA MI SIĘ"
Tyle wystarczy. ;)



~Tomlinson'owa

10 komentarzy:

  1. podoba mi sie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Przepraszam że nie czytałam przez ostatni czas twojego bloga i nie komentowałam opowiadań ale pisałam swojego nowego bloga o one direction.. 5SOS i tV. Ale spokojnie teraz wszystko nadrabiam i jest świetny. Aha i nie ma jak to jedną osoba pisze z 5 komentarzy anonimowych. Ale każdy kom się liczy. A więc tak życzę weny w kolejnym rozdziale i zapraszam na swojego bloga. 1d-5sos-tv-just-belive-your-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń