sobota, 19 kwietnia 2014

Louis cz.28

-No ale co z nią?-zapytał blondyn.
-Niestety pani Julia- po tych słowach opuściłam się na krzesło. Wyłączyłam swój umysł. Moje oczy zalały się łzami, nic nie słyszałam. W myślach miałam Julkę, jak mogłam dopuścić do jej śmierci. Nie dopuszczałam do siebie nic. Wstałam i poszłam w stronę toalety. Jak ona mogła mi to zrobić. Zabiję James'a, przysięgam sobie to. Nie zasługuje na dalsze życie, jest zwykłym śmieciem. Widziałam jak przez mgłę, ale wreszcie dotarłam do drzwi. Osunęłam się na podłogę i wyciągnęłam z torebki chusteczki. Przez przypadek wypadło mi nasze wspólne zdjęcie. Popatrzyłam na nas. Była taka śliczna, dlaczego pozwoliłam jej umrzeć. Była dla mnie jak siostra i nie wyobrażam sobie tego, że już nigdy nie zobaczę jej pięknych niebieskich oczu i tych ciemno-brązowych włosów, które były idealne. Kochałam ją mocniej niż wszystkich razem wziętych. To jej zwierzałam się z wszystkich sekretów i to jej zawsze mogłam się wygadać, bez żadnych konsekwencji, bo wiem jak byłam dla niej ważna. A teraz wszystko się zawaliło, ona nie żyje, nigdy sobie nie wybaczę. To moja wina. To ja nie powinnam żyć, to mnie miał zabić, a nie ją. Wyszłam z toalety i podeszłam do Louis'a.
-Możemy stąd iść?-zapytałam i ciągnęłam go za rękaw kurtki.
-Najpierw to się uspokój-złapał moją twarz w swoje dłonie.
-Dobrze-delikatnie przytaknęłam głową-to ja powinnam zginąć-powiedziałam, a on otarł kolejną łzę spływającą po mojej twarzy.
-Ale kochanie...-nie zdążył dokończyć ponieważ zauważyłam wyjeżdżające nosze z bloku operacyjnego.
-Julka-podbiegłam do łóżka, ale lekarze mnie odsunęli.
-Proszę ją zabrać-powiedział jeden z nich. Louis momentalnie wziął mnie w swoje ramiona.
-Julka! Nie mogą cię zabrać. Musisz żyć!-krzyczałam i biłam pięściami w jego tors. Nagle podszedł do nas Niall, który najwyraźniej był u lekarza.
-Co tu się dzieje?-zapytał uśmiechnięty.
-I z czego idioto się cieszysz, ona umarła-powiedziałam i odpuściłam wtulając się w Louis'a, miałam ochotę wpieprzyć mojemu kuzynowi.
-Nie dałaś mi dokończyć-powiedział brunet i gładził moje włosy.
-Ona przecież żyje-powiedział Niall.
-Że co do cholery?-zapytałam patrząc na nich wielkimi, czerwonymi od płaczu oczami. Czułam się jak dziecko, które usłyszało wieść o nowym rodzeństwie.
-Tak. Pobiegłaś tak szybko, że nie zdążyliśmy cię dogonić-powiedział Louis.
-Nie pocieszajcie mnie, przecież wiem, że umarła-powiedziałam i usiadłam na krześle.
-Proszę, uwierz nam ona naprawdę żyje. Ledwo co udało jej się ujść z życiem ale już wszystko powinno być dobrze-Horan usiadł obok mnie i poklepał mnie po kolanie.
-Wiem, że to nie jest dobry moment, ale lepszego nie będzie, a musimy pogadać-powiedział Louis.
-Mhm-powiedziałam, wstałam i poszłam za nim. Doszliśmy do jednego z kątów szpitalnych.
-Kochanie powiedz mi co ci jest naprawdę-powiedział i poprawił kosmyk włosów spadających na moje czoło.
-Nic poważnego, przecież ci mówiłam-odpowiedziałam i patrzyłam w podłogę.
-Nie wierzę ci, popatrz mi w oczy i to powiedz-powiedział i położył swoje dłonie na mojej talii.
-Nic poważnego mi nie jest-popatrzyłam na niego i powiedziałam to z wielkim oporem, chociaż przecież ciąża to nie jest żadna poważna choroba, tylko cud stworzenia. Wynik naszej miłości.
-Wiesz kocham cię-uśmiechnął się i cmoknął mnie w usta.
-Ja ciebie też kochanie-mocno się do niego przytuliłam.
-Ale z tym facetem nic cię nie łączy?-zapytał i gładził moje włosy.
-Oczywiście, że nie kochanie. Przecież wiesz, że kocham tylko ciebie-pocałowałam go w policzek.
-Tęskniłem za tobą-zjechał swoimi dłońmi na moje pośladki.
-Ja też tęskniłam-uśmiechnęłam się i nagle zauważyłam, że lekarze wychodzą z sali Julki-chodźmy już, potrzebuje nas-pociągnęłam go i pobiegliśmy w tamtą stronę.
-Nie wejdziemy i tak-powiedział Niall i usiadł na krześle.
-Dlaczego?-zapytałam i popatrzyłam na niego.
-Jeszcze się nie wybudziła. Jeździe do domu, ja zostanę i jeśli się wybudzi to zadzwonię do was-powiedział.
-To ja pójdę już do samochodu-uśmiechnął się Louis-daj kluczyki kochanie.
-Już-wręczyłam mu kluczyki-ale ja zostaje-powiedziałam i przytuliłam się do Niall'a.
-Ale patrz jesteś padnięta, przecież nie wolno ci się przemęczać-objął mnie i szeptał do ucha.
-O co ci chodzi?-zapytałam zdenerwowana.
-Julka mi powiedziała, że jesteś w ciąży-wyszeptał.
-O ta zdrajczyni-powiedziałam-Louis nie ma prawa się o tym dowiedzieć, rozumiemy się?-zapytałam i wyszłam z objęcia.
-Tak, oczywiście. Będę milczał, jeśli oczywiście pójdziesz do domu-popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
-Dziękuje no dobra i pójdziemy-cmoknęłam go w usta, wstałam z krzesła.
-Nie chcę żebyś straciła kolejne dziecko-uśmiechnął się i złapał mnie za rękę.
-Też nie chcę-odpowiedziałam.
-Wystarczająco już cierpiałaś. Teraz zasługujesz na lepsze życie-odpowiedział i popatrzył na mnie-nadal jesteś dla mnie ważna i nie pozwolę aby ktoś cię jeszcze kiedyś skrzywdził. Do zobaczenia.
-Pa Horan-puściłam jego dłoń, pomachałam mu i wyszłam ze szpitala wpadając znów na Callum'a.
-Już wszystko dobrze?-zapytał zbliżając się do mnie.
-Nic już nie będzie dobrze, ale powiedzmy że lepiej-odpowiedziałam.
-Mam nadzieję, że dzieciom nic nie będzie-pogładził mój brzuch.
-Chwila jakim dzieciom?-złapałam za jego nadgarstek i popatrzyłam pytającym spojrzeniem.
-No nie chciałem ci tego mówić, ale urodzisz najprawdopodobniej bliźniaki-uśmiechnął się.
-Wiesz co jak mogłeś?-zapytałam i patrzyłam na niego.
-Nie chciałem cię denerwować. Zadzwonisz?-zapytał i nagle zauważyliśmy że Louis idzie w naszą stronę.
-Możecie skończyć tą konwersacje?-zapytał i złapał mnie za nadgarstek.
-Tak kochanie-przytuliłam się do niego-chodźmy-wsiedliśmy do samochodu, ale on był chyba nieźle wkurzony.
-Nie ma spotykania się z tym dupkiem po wizytach. To tylko twój lekarz, nie ma prawa-krzyczał na mnie.
-Nie krzycz na mnie. Nie rozumiesz ile przechodzę?-zapytałam i popatrzyłam na niego.
-Ale ja się o ciebie martwię-powiedział i popatrzył na moją zapłakaną twarz-ale nie płacz. Nienawidzę tego-pogładził moją twarz.
-Kocham cię Louis-rzuciłam się na niego i bez opamiętania go całowałam. Teraz powoli uświadamiałam sobie jak cholernie mi go brakuje. Ja chcę już żeby wrócił na stałe, chce spędzać z nim każdą noc i jeśli to możliwe to dzień. Chcę budzić się i widzieć jego idealną twarz, a nie puste miejsce obok mnie. Tak cholernie go kocham, ale i tak boje się powiedzieć o dziecku.
-Powiedz mi tylko jeszcze-ciężko łapał oddech-dlaczego on cię po brzuchu dotykał?-zadał pytanie, na które ciężko było mi odpowiedzieć.
-No bo wiesz przytyłam i po prostu coś tam chciał sprawdzić-wymyśliłam coś na poczekaniu.
-Przecież wiesz, że tylko ja mogę dotykać twojego brzuszka kochanie-włożył swoją zimną rękę pod moją bluzkę.
-Chodź Lou pojedziemy po dzieciaki i wrócimy do domu-nagle poczułam, że naprawdę go muszę oszukiwać i odsunęłam się od niego.
-Po co dzieciaki, tobie potrzebny jest spokój, bo jesteś dalej roztrzęsiona-uśmiechnął się, poprawił swoje włosy i zapalił silnik. Gdy dojechaliśmy do domu, bałam się wysiąść, myślałam że on tam nadal jest, choć dobrze wiedziałam że go przymknęli. Louis wziął mnie na ręce i znowu przechodziłam obok tego okropnego miejsca, gdzie Julka prawie oddała życie za mnie. Aby nie patrzeć na chodnik wtuliłam się mocno w mojego mężczyznę i chciałam o wszystkim zapomnieć. Cała zaczęłam dygotać, nie wiedziałam dlaczego-kotku zaprowadzę cię do łóżka prześpisz się, a ja przygotuję nam kolację-uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
-Dobrze-włożyłam głowę w zagłębienie przy szyi-ale masz czekać na telefon od Niall'a-mówiłam już szeptem, faktycznie byłam zmęczona.
-Wszystko będzie dobrze. Teraz idź spać-odłożył mnie na łóżko.
-Kochanie daj mi tą koszulę co masz na sobie-powiedziałam i popatrzyłam na niego.
-Ale po co ci?-zapytał i popatrzył na mnie strasznie zdziwiony.
-Chcę zasnąć i wreszcie poczuć twój zapach-odpowiedziałam i ściągnęłam z siebie koszulkę i spodnie-to dajesz czy nie?
-Oczywiście, że tak-rozpiął guziki swojej koszuli i założył na mnie. Jak ja dawno nie widziałam jego umięśnionego torsu. Brakowało mi go-a teraz słodkich snów.
-A mogę dostać buziaczka?-zapytałam zapinając koszulę na trzy guziki.
-Oczywiście myszko-pocałował mnie i wyszedł z pokoju. Tym razem nie śniła mi się Eleanor, tylko Julka. Leżała bez ruchu już przez kilka miesięcy. Dzisiejszego dnia miała zostać odłączona od wszystkich aparatur. To wszystko przeze mnie, to ja ją zabiłam. Niall siedział przy niej każdego dnia. Odwołali trasę z jej powodu, ponieważ aż tak ją kochał że nie chciał jej zostawiać. Nienawidziłam siebie i niczego co mnie przypominało. Czułam się brudna i obrzydliwa. Jeśli dzisiaj ona umrze, ja także. Louis już wiedział o mojej ciąży i był naprawdę szczęśliwy. Nie chcę aby na mnie patrzył dlatego wyprowadziłam się do swojego mieszkania. On nie był tym samym człowiekiem którego pokochałam, był całkiem inny. Zachowywał się jakoś nienormalnie. Był już wieczór, właśnie odpinali Julkę, a ja patrzyłam na to wszystko zza szyby. Nie wytrzymałam i wybiegłam na ulicę. Wpadłam pod pierwszy lepszy samochód i przeleciałam kilka metrów dalej. Jeszcze oddychałam, czułam okropny ból w macicy. Widziałam jak Louis z Niall'em podbiegają do mnie, ale jakby za mgłą.
-Co ty zrobiłaś-krzyczał Louis. Ale czułam, że już powoli umieram. Czułam, że naszych dzieci już nie ma.
-Pokochaj kogoś innego-wypowiedziałam te słowa i zamknęłam oczy. Obudziłam się w szpitalu, lecz nikogo wokół mnie nie było. Był tylko jeden facet, gdy się odwrócił zobaczyłam...

Więcej w kolejnej części ;)
Dziękuje za nawet zwykły komentarz typu:
"CZYTAM""NEXT""PODOBA MI SIĘ"
Tyle wystarczy. ;)
Chcę się dowiedzieć ile osób to tak naprawdę czyta <3
Powyżej 15 komentarzy=w ciągu 24h następna


~Tomlinson'owa

16 komentarzy: