-Pierwszy raz mamy taki przypadek. Niestety jeśli nie wybudzi się do trzech godzin, będziemy musieli ją odłączyć, bo to nie będzie miało sensu-powiedział. Moja rodzina zasypywała lekarza milionami pytań. Louis się załamał, na przemiennie płakał i klął pod nosem.
-Nie mogę jej stracić. Jeśli ona umrze ja też pozbawię się życia-mówił szeptem.
-Louis spokojnie-Niall objął ramieniem swojego kumpla-przecież wy nie jesteście już razem.
-Ale ja ją nadal kocham. Nigdy nie zastąpi mi El, ale przez nią moje życie się zmieniło. Pokochałem ją tak jak kiedyś Calder-mówił i płakał.
-Naprawdę ją kochasz?-zapytał mój kuzyn.
-Oczywiście, że tak-mocno się wtulił w swojego kumpla. Siedzieli jeszcze tak około dwóch i pół godziny.
***
Najwyraźniej zaczęłam się wybudzać, odczuwałam coraz większy ból w okolicy żeber, głowy, miednicy i cholernie noga mnie bolała. Zaczęłam poruszać ręką, czyli nie była złamana. Moje oczy przeszyły światła lamp w moim pokoju szpitalnym. Szczerze nie pamiętałam co się stało, miałam wypadek? Jakim cudem. Chociaż, pamiętam jak telefon spadł mi na podłogę w samochodzie i trzymałam go już w rękach. A później pustkę. Zaczęłam się nerwowo poruszać, nikogo nie było u mnie w sali. Wokół głowy miałam owinięty bandaż, na nodze gips tak jak zresztą na biodrach i kilka zadrapań na twarzy. Poczułam cholerny ból w okolicy karku. Wyciągnęłam rękę aby nacisnąć czerwony guzik, leżący na szafce nocnej. Miałam problemy z wyciągnięciem ręki, ale wreszcie udało mi się. Nacisnęłam go. Po chwili przyszedł do mnie mężczyzna.
-Dzień dobry. Jestem lekarzem prowadzącym, miała pani wypadek i kilka operacji-powiedział-słyszy mnie pani?
-A..a..a-wydawałam z siebie głuche dźwięki, teraz doszło do mnie, że na razie nie mogę nic powiedzieć, więc pokręciłam delikatnie głową na znak potwierdzenia. Stał przy mojej aparaturze i coś zmieniał, ja patrzyłam się na niego i nie mogłam wykrztusić z siebie ani jednego słowa, byłam jak bezbronne niemowlę, chociaż byłam już dorosła. Gdy miał już wychodzić złapałam go za kitel i zaczęłam coś powoli mówić-m..mmoja...rodzi..-i na tym przerwałam bo już nie miałam siły.
-Tak, zawołam ich do pani-on zrozumiał to co do niego mówiłam. Po chwili do sali weszła mama, tata i reszta rodziny, oprócz Louis'a i Niall'a, którzy na razie siedzieli na krzesłach na korytarzu.
-Jak się czujesz?-zapytała mama.
-Do.dobrz.e-odpowiedziałam- A Niall.. Gdzie,on.jest?-zapytałam, już powoli mogłam normalnie rozmawiać.
-Na korytarzu siedzi, powiedział że wejdzie jak my wyjdziemy-uśmiechnęła się Magda.
-Auu. Cholernie boli-dotknęłam ręką swojej klatki piersiowej.
-Mogliśmy cię stracić-powiedział tata. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, nie miałam siły na długie odwiedziny. Ale musiałam wytrzymać po teraz miał przyjść mój kuzyn. Nie spodziewałam się tego, co zobaczyłam. Do sali wszedł Niall, ale nie sam, był też Louis. Usiedli na krzesłach i zaczęliśmy rozmawiać.
-Jak ty to zrobiłaś?-zapytał blondyn.
-Nie, nie wiem. Nic nie pamiętam. Tylko tyle że schyliłam się po telefon na podłogę w samochodzie i tyle-wypowiedziałam te słowa z cholerną trudnością. Louis nie odzywał się ani słowem, tylko patrzył w ścianę, jakby teraz ona najważniejsza była w tej sali.
-Najważniejsze, że nic ci nie jest-powiedział-może was zostawię samych-wstał z krzesła i wyszedł z sali. Przez chwilę nie odzywaliśmy się do siebie, ale wreszcie się wkurzyłam.
-Nie no spoko. Jakaś walnięta biała ściana jest ważniejsza ode mnie-powiedziałam z podniesionym głosem-myślałam, że przyszedłeś do mnie a nie po to żeby sobie ściany oglądać.
-Nie. Przepraszam, ale nie wiem jak z tobą rozmawiać-powiedział i popatrzył na mnie.
-Nie musisz rozmawiać-uśmiechnęłam się.
-No to co?-zapytał łapiąc mnie za rękę.
-Pocałuj mnie idioto-uśmiechnęłam się. Nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku, nie chciałam przestawać, ale Lou oderwał się ode mnie i usiadł na krześle-kocham cię-wyszeptałam zaciskając swój uścisk.
-No, ale wczoraj jak wyjeżdżałaś to mówiłaś, że wyjeżdżasz bo nie chcesz ze mną być-powiedział zdezorientowany.
-Ale zastanowiłam się nad tym wszystkim. Nie chcę żebyś odchodził, chcę być z tobą. Tęsknie za wami, a minął dopiero jeden dzień od kiedy wyjechałam-mówiłam i patrzyłam w jego zapłakane oczy.
-Wrócisz do nas?-zapytał, a ja zauważałam podnoszące się kąciki ust chłopaka.
-Oczywiście, że tak-uśmiechnęłam się-a tak w ogóle gdzie dzieci i jak się tu znalazłeś?-zapytałam.
-Zawiozłem ich do moich rodziców, wsiadłem w pierwszy samolot i siedzę obok ciebie-teraz zobaczyłam jego rządek ślicznych, białych zębów.
-Aż tak ci na mnie zależy?-zapytałam, coraz mocniej ściskając jego rękę, jakbym bała się że zaraz ucieknie z tej sali.
-Oczywiście, że tak. Ale jak wrócimy do Doncaster to bierzemy się ostro za ciebie kochanie-pocałował moją dłoń.
-Ale w jakim sensie, Lou?-zapytałam.
-Musisz zacząć wreszcie jeść więcej, niż jadłaś. Musisz przytyć chociaż trzy kilo-uśmiechnął się.
-Ale wiesz. Że przez dobry miesiąc nie będziemy mogli się kochać?-zapytałam, zatapiając się w jego zielonych tęczówkach.
-Ja wytrzymam, spokojnie kochanie. Nie martw się-pocałował mnie-jak już wszystko będzie dobrze, to pojedziemy do moich rodziców, poznasz moje siostry i tatę, bo mamę już poznałaś.
-No, ale przynajmniej z głowy mamy moich rodziców-poczułam chwilowy ból w okolicach karku i wzdrygnęłam się.
-Co się dzieje kochanie?-zapytał przestraszony.
-Nie, wiesz co. To po tej operacji. Boli mnie strasznie z tyłu głowy-wytłumaczyłam mu wszystko.
-No, ale może jednak zawołam lekarza?-zadał kolejne pytanie.
-Nie. Już wszystko dobrze. Kurcze jak my się dostaniemy do Doncaster?-zapytałam.
-Spokojnie. Wiem jak to załatwić. Zamawia się trzy miejsca na jedną osobę, jeśli ktoś ma złamaną nogę-uśmiechnął się- no ale tak wracając do twoich rodziców, bardzo mili ludzie, twoja siostra i jej mąż też no i ich dzieci, o Niall'u nie będę się wypowiadał bo to mój kumpel.
-Mam pytanie, nadal myślisz na poważnie z tym dzieckiem?-zapytałam.
-Nie wiesz co zastanawiałem się nad tym, na razie nie, bo co jak będę wyjeżdżał w trasy to ty będziesz z trójką zostawać. Nie chcę cię przemęczać. Rozumiesz kochanie? Mamy, przecież Theo i Gemmę-pocałował moją dłoń.
-Mhm-wymruczałam, byłam zawiedziona, wreszcie chciałam mieć z nim dziecko, a teraz on nie chciał.
-Właśnie miałem ci powiedzieć. Jak wyjechałaś James pojawił się pod naszym domem i pytał się o ciebie. Ktoś podobno widział go kiedyś tam jak napadł sklep i go przymknęli-zbliżył swoją twarz do mojej i całował każdy skrawek gdzie nie było opatrunków.
-A byłeś na policji i zeznawałeś?-pytałam.
-Nie. Naprawdę chcesz opowiadać o tym że przetrzymywał cię i gwałcił?-zapytał.
-No nie też masz rację. Ale trzeba będzie kiedyś się przemóc-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Jak już wszytko będzie z tobą dobrze, to pójdziemy na policję-pocałował mnie i usiadł na krześle.
-Kocham cię Louis-powiedziałam i zwolniłam uścisk.
-Ja ciebie też kochanie-odgarnął włosy spadające mi na czoło-nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jakby tobie się coś stało, nie wybaczyłbym sobie tego, wolałbym umrzeć niż budzić się ze świadomością, że nigdy cię już nie zobaczę, nie poczuję twojego zapachu, ani nie dotknę twojego ciała-łzy zaczęły spływać mu jedna po drugiej.
-Ale jestem i nigdy nie pozwolę abyś cierpiał kotku-uśmiechnęłam się i puściłam jego dłoń-nie mam już siły.
-Dobrze, ja już wychodzę-uśmiechnął się-będę czekał tutaj na korytarzu i kiedy będziesz chciała to przyjdę.
-Pocałuj mnie jeszcze-odpowiedziałam, moje powieki robiły się coraz cięższe-do zobaczenia Lou-nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Byłam cholernie odurzona przez te wszystkie leki, które mi podawali. Śnił mi się mój wypadek. Ale kurde nikt mi nie pomógł, leżałam tam zakrwawiona. Gdy już dowieźli mnie do szpitala, próbowali mnie uratować. Ale nie udało się umarłam. Podczas pogrzebu strasznie dużo, osób nawet tych których nie znałam, widziałam je pierwszy raz. Błądziłam między nimi, ale nikt mnie nie widział. Byłam zjawą błądzącą po ludziach. Która szukała swojego chłopaka. Gdy już go znalazłam, mocno się do niego przytuliłam i mówiłam, że na zawsze z nim zostanę i nigdy go nie opuszczę. Obudził mnie lekarz z tego koszmaru i uśmiechnął się.
-Za jakieś dwa tygodnie będzie mogła pani wyjść ze szpitala.
-Dobrze. Ale mam pytanie-powiedziałam.
-Tak?-zapytał.
-Będę mogła kontynuować leczenie w Wielkiej Brytanii, bo tam mieszkam?-zapytałam.
-Oczywiście. Przy wypisie damy wszystkie papiery i wtedy spokojnie może pani wracać do domu-odpowiedział i wyszedł.
*dwa tygodnie później*
Louis cały czas był w Mullingar, nie chciał wracać do dzieci, bo musiał się mną opiekować. Dzisiaj pierwszy raz wstałam z łóżka i wzięłam kulę. Do pokoju wszedł Louis.
-No to kotku, ubieramy się-położył torbę z moimi ubraniami na fotelu, nieopodal łóżka.
-Mogę iść do toalety?-zapytałam.
-Oczywiście, chodź pomogę ci-wziął mnie pod rękę.
-Zostaw. Nie mam sześciu lat. Przejdę sama, to tylko chwila-poszłam w stronę toalety. Po chwili wyszłam. Louis wyciągnął ubrania i zaczął mnie przebierać. Ubrał mi to. Zjechaliśmy windą na dół i czekaliśmy na wszystkie potrzebne papiery do wypisu. Gdy już je odebraliśmy wychodziliśmy ze szpitala. Nie spodziewałam się tego co zobaczyłam, a mianowicie...
-Tak, zawołam ich do pani-on zrozumiał to co do niego mówiłam. Po chwili do sali weszła mama, tata i reszta rodziny, oprócz Louis'a i Niall'a, którzy na razie siedzieli na krzesłach na korytarzu.
-Jak się czujesz?-zapytała mama.
-Do.dobrz.e-odpowiedziałam- A Niall.. Gdzie,on.jest?-zapytałam, już powoli mogłam normalnie rozmawiać.
-Na korytarzu siedzi, powiedział że wejdzie jak my wyjdziemy-uśmiechnęła się Magda.
-Auu. Cholernie boli-dotknęłam ręką swojej klatki piersiowej.
-Mogliśmy cię stracić-powiedział tata. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, nie miałam siły na długie odwiedziny. Ale musiałam wytrzymać po teraz miał przyjść mój kuzyn. Nie spodziewałam się tego, co zobaczyłam. Do sali wszedł Niall, ale nie sam, był też Louis. Usiedli na krzesłach i zaczęliśmy rozmawiać.
-Jak ty to zrobiłaś?-zapytał blondyn.
-Nie, nie wiem. Nic nie pamiętam. Tylko tyle że schyliłam się po telefon na podłogę w samochodzie i tyle-wypowiedziałam te słowa z cholerną trudnością. Louis nie odzywał się ani słowem, tylko patrzył w ścianę, jakby teraz ona najważniejsza była w tej sali.
-Najważniejsze, że nic ci nie jest-powiedział-może was zostawię samych-wstał z krzesła i wyszedł z sali. Przez chwilę nie odzywaliśmy się do siebie, ale wreszcie się wkurzyłam.
-Nie no spoko. Jakaś walnięta biała ściana jest ważniejsza ode mnie-powiedziałam z podniesionym głosem-myślałam, że przyszedłeś do mnie a nie po to żeby sobie ściany oglądać.
-Nie. Przepraszam, ale nie wiem jak z tobą rozmawiać-powiedział i popatrzył na mnie.
-Nie musisz rozmawiać-uśmiechnęłam się.
-No to co?-zapytał łapiąc mnie za rękę.
-Pocałuj mnie idioto-uśmiechnęłam się. Nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku, nie chciałam przestawać, ale Lou oderwał się ode mnie i usiadł na krześle-kocham cię-wyszeptałam zaciskając swój uścisk.
-No, ale wczoraj jak wyjeżdżałaś to mówiłaś, że wyjeżdżasz bo nie chcesz ze mną być-powiedział zdezorientowany.
-Ale zastanowiłam się nad tym wszystkim. Nie chcę żebyś odchodził, chcę być z tobą. Tęsknie za wami, a minął dopiero jeden dzień od kiedy wyjechałam-mówiłam i patrzyłam w jego zapłakane oczy.
-Wrócisz do nas?-zapytał, a ja zauważałam podnoszące się kąciki ust chłopaka.
-Oczywiście, że tak-uśmiechnęłam się-a tak w ogóle gdzie dzieci i jak się tu znalazłeś?-zapytałam.
-Zawiozłem ich do moich rodziców, wsiadłem w pierwszy samolot i siedzę obok ciebie-teraz zobaczyłam jego rządek ślicznych, białych zębów.
-Aż tak ci na mnie zależy?-zapytałam, coraz mocniej ściskając jego rękę, jakbym bała się że zaraz ucieknie z tej sali.
-Oczywiście, że tak. Ale jak wrócimy do Doncaster to bierzemy się ostro za ciebie kochanie-pocałował moją dłoń.
-Ale w jakim sensie, Lou?-zapytałam.
-Musisz zacząć wreszcie jeść więcej, niż jadłaś. Musisz przytyć chociaż trzy kilo-uśmiechnął się.
-Ale wiesz. Że przez dobry miesiąc nie będziemy mogli się kochać?-zapytałam, zatapiając się w jego zielonych tęczówkach.
-Ja wytrzymam, spokojnie kochanie. Nie martw się-pocałował mnie-jak już wszystko będzie dobrze, to pojedziemy do moich rodziców, poznasz moje siostry i tatę, bo mamę już poznałaś.
-No, ale przynajmniej z głowy mamy moich rodziców-poczułam chwilowy ból w okolicach karku i wzdrygnęłam się.
-Co się dzieje kochanie?-zapytał przestraszony.
-Nie, wiesz co. To po tej operacji. Boli mnie strasznie z tyłu głowy-wytłumaczyłam mu wszystko.
-No, ale może jednak zawołam lekarza?-zadał kolejne pytanie.
-Nie. Już wszystko dobrze. Kurcze jak my się dostaniemy do Doncaster?-zapytałam.
-Spokojnie. Wiem jak to załatwić. Zamawia się trzy miejsca na jedną osobę, jeśli ktoś ma złamaną nogę-uśmiechnął się- no ale tak wracając do twoich rodziców, bardzo mili ludzie, twoja siostra i jej mąż też no i ich dzieci, o Niall'u nie będę się wypowiadał bo to mój kumpel.
-Mam pytanie, nadal myślisz na poważnie z tym dzieckiem?-zapytałam.
-Nie wiesz co zastanawiałem się nad tym, na razie nie, bo co jak będę wyjeżdżał w trasy to ty będziesz z trójką zostawać. Nie chcę cię przemęczać. Rozumiesz kochanie? Mamy, przecież Theo i Gemmę-pocałował moją dłoń.
-Mhm-wymruczałam, byłam zawiedziona, wreszcie chciałam mieć z nim dziecko, a teraz on nie chciał.
-Właśnie miałem ci powiedzieć. Jak wyjechałaś James pojawił się pod naszym domem i pytał się o ciebie. Ktoś podobno widział go kiedyś tam jak napadł sklep i go przymknęli-zbliżył swoją twarz do mojej i całował każdy skrawek gdzie nie było opatrunków.
-A byłeś na policji i zeznawałeś?-pytałam.
-Nie. Naprawdę chcesz opowiadać o tym że przetrzymywał cię i gwałcił?-zapytał.
-No nie też masz rację. Ale trzeba będzie kiedyś się przemóc-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Jak już wszytko będzie z tobą dobrze, to pójdziemy na policję-pocałował mnie i usiadł na krześle.
-Kocham cię Louis-powiedziałam i zwolniłam uścisk.
-Ja ciebie też kochanie-odgarnął włosy spadające mi na czoło-nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jakby tobie się coś stało, nie wybaczyłbym sobie tego, wolałbym umrzeć niż budzić się ze świadomością, że nigdy cię już nie zobaczę, nie poczuję twojego zapachu, ani nie dotknę twojego ciała-łzy zaczęły spływać mu jedna po drugiej.
-Ale jestem i nigdy nie pozwolę abyś cierpiał kotku-uśmiechnęłam się i puściłam jego dłoń-nie mam już siły.
-Dobrze, ja już wychodzę-uśmiechnął się-będę czekał tutaj na korytarzu i kiedy będziesz chciała to przyjdę.
-Pocałuj mnie jeszcze-odpowiedziałam, moje powieki robiły się coraz cięższe-do zobaczenia Lou-nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Byłam cholernie odurzona przez te wszystkie leki, które mi podawali. Śnił mi się mój wypadek. Ale kurde nikt mi nie pomógł, leżałam tam zakrwawiona. Gdy już dowieźli mnie do szpitala, próbowali mnie uratować. Ale nie udało się umarłam. Podczas pogrzebu strasznie dużo, osób nawet tych których nie znałam, widziałam je pierwszy raz. Błądziłam między nimi, ale nikt mnie nie widział. Byłam zjawą błądzącą po ludziach. Która szukała swojego chłopaka. Gdy już go znalazłam, mocno się do niego przytuliłam i mówiłam, że na zawsze z nim zostanę i nigdy go nie opuszczę. Obudził mnie lekarz z tego koszmaru i uśmiechnął się.
-Za jakieś dwa tygodnie będzie mogła pani wyjść ze szpitala.
-Dobrze. Ale mam pytanie-powiedziałam.
-Tak?-zapytał.
-Będę mogła kontynuować leczenie w Wielkiej Brytanii, bo tam mieszkam?-zapytałam.
-Oczywiście. Przy wypisie damy wszystkie papiery i wtedy spokojnie może pani wracać do domu-odpowiedział i wyszedł.
*dwa tygodnie później*
Louis cały czas był w Mullingar, nie chciał wracać do dzieci, bo musiał się mną opiekować. Dzisiaj pierwszy raz wstałam z łóżka i wzięłam kulę. Do pokoju wszedł Louis.
-No to kotku, ubieramy się-położył torbę z moimi ubraniami na fotelu, nieopodal łóżka.
-Mogę iść do toalety?-zapytałam.
-Oczywiście, chodź pomogę ci-wziął mnie pod rękę.
-Zostaw. Nie mam sześciu lat. Przejdę sama, to tylko chwila-poszłam w stronę toalety. Po chwili wyszłam. Louis wyciągnął ubrania i zaczął mnie przebierać. Ubrał mi to. Zjechaliśmy windą na dół i czekaliśmy na wszystkie potrzebne papiery do wypisu. Gdy już je odebraliśmy wychodziliśmy ze szpitala. Nie spodziewałam się tego co zobaczyłam, a mianowicie...
Więcej w kolejnej części ;)
Dziękuje za nawet zwykły komentarz typu:
"CZYTAM"
"NEXT"
"PODOBA MI SIĘ"
Tyle wystarczy. ;)
Chcę się dowiedzieć ile osób to tak
naprawdę czyta <3
~Tomlinson'owa
I ten nie pewny moment <3 Awwww kocham <3 Czytam i czekam na next :*
OdpowiedzUsuńKochaaam to! <3 Awww czekam na next. :*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ! :3 <3
OdpowiedzUsuńSuper a i znowu ryczę.... Awwwwww
OdpowiedzUsuńWspaniałe! Dawaj szybko nexta!♥
OdpowiedzUsuńNEXT!!!!!
OdpowiedzUsuńJak zwykle SUPER! Czekam na next'a ♥
OdpowiedzUsuńZajebisty. *-* czekam na kolejny. <33 xx xoxo
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńBoski!!! Jeden z najlepszych imaginów, jakie czytałam!
OdpowiedzUsuńNEXT! <3
OdpowiedzUsuńcudowny !! *.* NEXT !!!!
OdpowiedzUsuń♥♥♥ NEXT
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńKocham boski AWWWWW
OdpowiedzUsuńPiękne po prostu kocham <3
OdpowiedzUsuńNexcik kochana :****
OdpowiedzUsuńBoskie <3
OdpowiedzUsuńJedno z najlepszych jakie czytałam ;)
OdpowiedzUsuńGenialnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńDodaj następną część bo zaraz umrę z czekania <3
OdpowiedzUsuńNajlepsze :*****
OdpowiedzUsuńDaj nexta NOW !!!
OdpowiedzUsuńCo będzie dalej??? już nie mogę się doczekać <3
OdpowiedzUsuńJuż nie wytrzymam daj nexta ;3
OdpowiedzUsuńOj oj będzie się działo ;)
OdpowiedzUsuńKto to będzie???
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga <3
OdpowiedzUsuńNEXT NOW ;****
OdpowiedzUsuńPiękne <3
OdpowiedzUsuń