czwartek, 6 lutego 2014

Niall cz.39

Było bardzo wiele kwiatów, które pięknie komponowały się z nastrojem paryskim. Wreszcie nadeszła ta chwila, wyjechałam na górę i zobaczyłam Niall'a. Był jeden stolik, na którym była jedna świeczka i najwyraźniej nasza kolacja. Chłopak był ubrany w piękny czarny garnitur, wokół było mnóstwo czerwonych świec i róż. Stanęłam i zaczęłam płakać. Patrzyłam na chłopaka, nagle kąciki moich ust zaczęły się podnosić, po chwili zamiast łez był uśmiech. Podbiegłam do chłopaka, on złapał mnie na ręce. Tak staliśmy przytuleni przez dobre pięć minut. Po prostu bez słów, każdy z nas wiedział co czuje ta druga osoba. Popatrzyłam mu w oczy i znów zobaczyłam te piękne błękitne oczy, które były także delikatnie przy szklone. Nic nie powiedziałam, po prostu cieszyłam się. Wreszcie pocałowałam go, aby mu podziękować. Gdy odkleiłam się do niego, on przytulił mnie. Ja znowu zaczęłam płakać.
- Dziękuje- powiedziałam zapłakana.
- Kocham cię. I nikt ani ja, ani ty, ani inna osoba tego nie zmieni. Przepraszam byłem głupi. Mogłem cię stracić kochanie- powiedział, włożył rękę w moje włosy i także zaczął płakać.
- Ja też nie byłam święta. Zdradzałam cię i jeszcze ten dzień...- nagle ucięłam, bo wiedziałam że teraz tego nie powinnam powiedzieć, to wszystko zepsuje.
- Tak?- zapytał i popatrzył mi w oczy.
- Nie nic- sprzedałam mu pocałunek.
- Wiem, że coś ukrywasz. Widzę to w twoich oczach. Dobrze wiesz, że wszystko ci wybaczę. Teraz nic już nam nie stanie na drodze, lepiej powiedz co zrobiłaś- powiedział i wziął moją twarz w dłonie.
- Przepraszam, mięliśmy szybki numerek w jego sypialni, w ten sam dzień kiedy całowałeś się z Perrie- wyrwałam się z jego objęć, podbiegłam do barierki i popatrzyłam na Paryż zapłakana. Patrzyłam na zakochane pary spacerujące tamtejszymi uliczkami. W niektórych oknach paliły się światła, w jednym była szczęśliwa para, w drugim rodzina a w trzecim zraniona dziewczyna lub chłopak. Nie chciałam się odwracać, nie chciałam widzieć jego łez. Było to dla mnie zbyt bolesne. Chciałam teraz skoczyć na dół i po prostu ze sobą skończyć. Ale Lily? Co z nią będzie, kto się nią zaopiekuje. Stałam już dobre pół godziny, było mi już zimno, więc zaczęłam cała drżeć. Nagle poczułam że chłopak zakłada na mnie swoją marynarkę. Zaczął jechać swoją ręką w górę, tak że dotykał mojej twarz. Wreszcie mnie objął i zaczął całować bo włosach. Odwróciłam się i zobaczyłam jego zapłakane oczy. Pocałowałam go. Nagle uklęknął i przytulił się do moich nóg. Dalej płakałam, nie wiedziałam czy to znaczy że mi wybacza, czy całkiem coś innego. Nie miałam pojęcia, nie wiedziałam czego mogę się jeszcze po nim spodziewać. Odchylił swoje ciało i wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko.
- Wiem, że to tanie i beznadziejne. Zrobiłem ci obciach przyprowadzając cię tu. Ale ja taki jestem, nie potrafię inaczej przedstawić jak bardzo cię kocham. Chcę spędzić z tobą resztę życia. Wyjdziesz za mnie?- otworzył pudełeczko.
- Niall ale na pewno tego chcesz?- zapytałam i zaczęłam się uśmiechać.
- Oczywiście, że chcę kochanie- odpowiedział i założył mi pierścionek na palec.
- Przepraszam cię za wszystko. Już nie będę. Kocham cię- wstał i mnie przytulił.
- Ja ciebie też i nigdy nie przestanę- odpowiedział i wziął mnie na ręce.
-Wiem, że to jest nic, ale ty jutro masz trzydzieste siódme urodziny i chciałam ci coś dać- sięgnęłam do torebki i wyciągnęłam pudełko.
- Co to?- zapytał zaskoczony.
- Otwórz, sam zobaczysz- uśmiechnęłam się. Gdy otworzył zobaczył zegarek, ale to nie był koniec, na spodzie pudełeczka leżał liścik. "Brakowało mi ciebie i chcę być z tobą już na zawsze". Popatrzył się na mnie i tym swoim zalotnym uśmiechem wszystko rozjaśnił.
- Ale przecież ja nic ci nie dałem na twoje dziewiętnaste urodziny- odpowiedział, ubierając prezent.
- Nie musiałeś. Urodziłam wtedy Lily i okazało się, że nie masz raka. To był największy prezent na świecie- uśmiechnęłam się.
- Kochanie jesteś dla mnie najważniejsza- przytulił mnie. Nie chciałam wyjść z jego ramion, ale musiałam ponieważ zadzwonił telefon.
- Halo?
- Córeczko, musicie już wracać- powiedziała Julia.
- Mamo, ale dlaczego, coś się stało?- zapytałam przerażona, a Horan cały czas patrzył się na mnie.
- Harry miał wypadek- odpowiedziała.
- Ale co się stało?- zapytałam i usiadłam na krześle.
- On spadł po schodach, ponieważ z twoim inteligentnym tatusiem za dużo wypili i spadł. Ale nic mu nie jest tylko jest troszkę potłuczony- mówiła.
- Ale nie leży w szpitalu, ani nic?- zadałam kolejne pytanie.
- Nie. Siedzi w domu z Wiktorią, ona świetnie się nim opiekuje. Widać, że między nimi iskrzy- gdy usłyszałam te ostatnie słowa, coś we mnie pękło, może ja nadal go kochałam tylko nie chciałam tego pokazywać. Ale z drugiej strony dobrze, bo wujek wreszcie się ustatkuje, może będzie z tą jedyną. Wiktoria ma dwadzieścia jeden lat, ona nie pozwoli mu na robienie takich rzeczy.
- No to najważniejsze. Wrócimy jutro z rana, albo po południu- powiedziałam- wysyłamy całuski tobie, tacie, Lily, Niall'owi, wujkowi i reszcie- rozłączyłam się.
- Co jest?- zapytał Horan.
- Wujek miał wypadek- odpowiedziałam i usiadłam na jego kolanach.
- Ale moment który bo masz ich sporo?- zapytał, śmiejąc się i gładząc moje plecy.
- Harry. Spadł ze schodów- powiedziałam i gładziłam jego włosy.
- Ale, że jak spadł?- zapytał.
- Z tatą po pijaku gdzieś szli i spadł- odpowiedziałam i go pocałowałam. Dalsza część wieczoru, odbyła się już bez żadnych niespodzianek. Spędziliśmy wspólnie bardzo miłe chwile. Spakowaliśmy się i rano wylecieliśmy do Anglii. Pojechaliśmy najpierw do rodziców odebrać Lily. Na mój widok mama nie chciała nas wypuścić z domu. Oczywiście ona wiedziała o tych całych zaręczynach ukartowanych przez blondyna. Wreszcie po godzinie pojechaliśmy do Harry'ego. Wyglądał okropnie miał przeciętą wargę i był trochę posiniaczony.
- Stary ale się urządziłeś- powiedział blondyn i zaczął się śmiać.
- No. Ale mówcie, jak tam wszystko się udało, Niall jak tam niespodzianka?- zapytał Harry, wstał z pozycji leżącej i zrobił nam tym sposobem miejsce na kanapie. Wzięłam Lily na kolana.
- Nie no. Wszyscy o tym wiedzieli. A ty?- zapytałam Wiktorii i uśmiechnęłam się. Ona nie odpowiedziała, ale czułam, że ona też o tym coś słyszała- nie no, moja kuzynka o tym wiedziała i nic mi nie powiedziała- zaczęłam się śmiać. Wróciliśmy do domu, ślub już był dawno zamówiony na październik. Więc zaczęłam szukać sukni ślubnej. A jutro mieliśmy rozdawać zaproszenia na weselę. Chciałam zaprosić Edwarda, ale nie wiedziałam jak on to przyjmie.

*następny dzień*
Tak jak chciałam z samego rana sama bez wiedzy Niall'a wybrałam się do szpitala psychiatrycznego w którym leżał Edward. Musiałam mu przecież powiedzieć, że jest moją rodziną, nie mogłam tak tego zostawić. Zapłaciłam sporą kwotę pieniędzy aby się z nim spotkać. Weszłam do białej sali tak zwanej "sali odwiedzin". Nagle zobaczyłam jak jeden z lekarzy wprowadza chłopaka, popatrzył się na mnie i usiadł na krześle.
- Zanim coś powiesz wysłuchaj mnie- powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Tak?- zapytał i popatrzył się na mnie. Chyba naprawdę się zmienił, bo widziałam w nim całkowicie innego człowieka.
- Wiedziałeś o tym?- zapytałam i pokazałam zdjęcie.
- No przecież to moja matka z ojcem i siostrą- odpowiedział- skąd masz to zdjęcie?
- Jesteśmy rodziną- odpowiedziałam- jesteś moim kuzynem. Twoja matka nazywała się Magda, a ojciec Wojtek, prawda?
- Tak- odpowiedział, popatrzył na zdjęcie i zaczął płakać.
- To teraz odpowiedz mi na pytanie. Dlaczego chciałeś mi to zrobić?- zapytałam i także zaczęłam płakać.
- Przysięgam, nie wiedziałem- złapał mnie za dłonie- nie tknąłbym cię gdybym wiedział- odpowiedział.
- Jesteś moim kuzynem. Myślę, że się naprawdę zmieniłeś- cofnęłam ręce- chcę abyś teraz zbliżył się do mojej rodziny, ale nie zbyt blisko, nadal ci nie ufam- odpowiedziałam i zabrałam zdjęcie.
- Ale pamiętaj, jestem innym człowiekiem odkąd tutaj trafiłem, naprawdę się zmieniłem- odpowiedział i uśmiechnął się.
- To dla ciebie- podałam mu zaproszenie- jeśli cię wypuszczą chociaż na sam ślub, to proszę zjaw się to naprawdę dla mnie ważne, tylko z tobą mam kontakt, z twoim tatą ani siostrą nie- zabrałam torebkę.
- Dobrze- zabrał zaproszenie i wstał, pożegnać się ze mną- to do zobaczenia- podał mi rękę.
- Pa- odpowiedziałam i podałam mu dłoń. Wyszłam stamtąd dziwnie się czując, zaprosiłam chłopaka który chciał mnie zgwałcić na własne wesele i ślub. Ale widzę, że się zmienił i próbuje być innym człowiekiem. Boje się mu zaufać, ale mam nadzieję że nic nie zrobi mi, Niall'owi, mamie, tacie, Lily, mojemu bratu ani nikomu dla mnie bliskiemu. Gdy wróciłam do domu, wściekły blondyn podszedł do mnie.
- Gdzie byłaś?
- A no wiesz, tu i tam- odpowiedziałam i pocałowałam go.
- Tak naprawdę?- zapytał.
- Byłam w szpitalu psychiatrycznym- powiedziałam i odłożyłam torebkę.
- Po co tam byłaś? U Edwarda?
- Tak. Musiałam z nim porozmawiać- odpowiedziałam.
- Mam nadzieję, że nie zaprosiłaś go na ślub?- powiedział bardzo wkurzony. Nie odpowiedziałam na to pytanie, ponieważ czułam że będzie wściekły. Nagle podszedł do mnie i ....

Więcej w kolejnej części ;)
Dziękuje za czytanie i komentarze.
Kocham was 
xoxo

~Horan'owa

10 komentarzy:

  1. Kiedy nastepny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będzie dziesięć komentarzy.. Sorry z wcześniejszym mi się pomyliło ;)

      Usuń
  2. Następny proszę ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej prosze skomentujcie, jeśli chcecie nowy rozdział bo ja dobrze znam Sonię i ona nie doda nowej części jeśli nie będzie 10 komentarzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. dodawaj szybko nexta ;*

    OdpowiedzUsuń