poniedziałek, 17 lutego 2014

Louis cz.7 (+18)

- Ale..- nie zdążył dokończyć.
- Jesteś skończonym kretynem, tak jak James- krzyknęłam i uderzyłam go w twarz. Poszłam do kuchni. Nagle on także wszedł i stanął za mną.
- Przepraszam- powiedział szeptem- naprawdę chcę się zmienić. Zrozumiałem, że mówiłaś prawdę. Chcę z tym skończyć, ale musisz mi w tym pomóc- złapał mnie za ramiona.
- Louis proszę cię- krzyknęłam, ale tak bardzo chciałam go teraz przytulić- nie chodzi nawet o mnie, chodzi o dzieci, ja naprawdę nie chcę żeby one to widziały- nie wyrwałam się, oparłam tylko rękami o blat.
- Naprawdę przepraszam kochanie- odwrócił mnie w swoją stronę- kocham cię- poprawił kosmyk moich włosów, który spadł na twarz pod wpływem jego silnego szarpnięcia.
- Zerwiesz z tym?- zapytałam i popatrzyłam w jego zielone tęczówki.
- Postaram się- uśmiechnął się- chcę żebyś była szczęśliwa, tak jak moje dzieci- nasze twarze dzieliły tylko centymetry. Czułam że za chwilę upadnę, gdyby nie trzymający mnie w uścisku chłopak pewnie by się tak stało.
- Louis nie ważne chcę spędzić tę noc z tobą- powiedziałam, oplotłam ręce wokół jego szyi.
- Ale pamiętaj nic nie obiecuję- powiedział i polizał moją górną wargę.
- Naprawdę nie ważne. Chcę dzisiaj być tylko z tobą- nie zastanowiłam się na tym co mówię, wskoczyłam mu na ręce, tak że oplotłam nogi wokół jego pasa.
- Kocham cię- wyszeptał mi do ucha i zaczął mnie całować po szyi- twoje pośladki doprowadzają mnie do szału-Nie potrafiłam się mu oprzeć, miałam taką cholerną ochotę na niego. Położył mnie na blacie i zaczął rozpinać mój zamek od bluzki, nie przestając całowania mojego ciała.
- Louis chodźmy na górę- wysapałam ciężko z siebie.
- Dobrze kochanie- podniósł mnie i zaniósł na górę, a ja całowałam go po szyi-do mnie czy do ciebie?- wyszeptał.
- Do ciebie- na moment odkleiłam się do niego, aby wypowiedzieć te słowa. Chłopak zamknął drzwi na klucz, nie odłożył mnie na łóżko tylko oparł mnie o ścianę i jeździł swoimi rękami po moich pośladkach. Wreszcie nasze usta spotkały się i zaczęła się walka o dominację. Ale to on wygrywał. Nasze pocałunki coraz bardziej się pogłębiały, a on coraz mocniej przypierał mnie do ściany. Nie przerywając rozpięłam jego spodnie, a one same zsunęły się na dół. Włożyłam swoje ręce pod jego koszulkę i jeździłam po umięśnionym ciele "mojego mężczyzny". Nie potrafiłam wydobyć z siebie ani jednego słowa, piśnięcia ani innego żadnego dźwięku. Po chwili delikatnie położył mnie na łóżku i udało mu się wreszcie ściągnął tą bluzkę i rzucił ją na jeden z nocnych stolików. Ja nie wiem jakim cudem roztargałam jego koszulkę i odrzuciłam ją na bok- przepraszam- powiedziałam zdenerwowana.
- Nic się nie stało kotku- odpowiedział, uśmiechnął się zadziornie i całował dalej. Po chwili zaczął dobierać się do moich spodenek. Rozpiął guzik i delikatnie wsuwał tam rękę. Nagle nie wiem co mi się stało i złapałam jego dłoń i mocno ją ścisnęłam- coś nie tak?- zapytał przerażony.
- Nie, nie wszystko w porządku- puściłam go i uśmiechnęłam się- pocałuj mnie- Zrobił tak jak mu kazałam. Po chwili zaczął zjeżdżać pocałunkami w dół. Przeszkodził mu stanik, który po chwili leżał już na podłodze. Ja z całej siły przewróciłam go tak, że teraz ja siedziałam na górze. Błądziłam rękami po jego ciele, a on po moich plecach. Czułam wyraźną erekcję ocierającą się o mnie. Wreszcie osunęłam się na dół i ściągnęłam z niego bokserki. Wzięłam jego przyrodzenie do ust i poruszałam głową w górę i w dół. Louis nie chciał wydawać żadnych dźwięków z siebie i tylko delikatnie mruczał. Po chwili kazał mi położyć się, a sam ściągnął mi spodenki i majtki. Zaczął całować najpierw moją stopę, a później pocałunki przenosiły się wyżej i wyżej. Zaczął całować wewnętrzną część mojego uda, a później wcisnął język do swojej kobiecości. Chciałam krzyczeć, wrzeszczeć z podniecenia, ale udało mi się jeszcze zakryć swoje usta poduszką. Wtedy zaczęłam wydawać jęki. Poruszał językiem na milion sposobów. Zamknęłam oczy aby oddać się tej chwili. Nawet nie zauważyłam kiedy skończył i już siedział na mnie. Nagle poczułam, że nic już się nie dzieje, odsłoniłam się i zobaczyłam że szykuje się do wejścia we mnie. Po chwili już we mnie był. Jego ruchy były mocne i zdecydowane. Oplotłam nogi wokół jego pleców i z każdym kolejnym pchnięciem naciskałam na niego piętami. Coraz szybciej, coraz mocniej, coraz więcej łez wypływało z moich oczu. Coraz bardziej mnie to wszystko bolało, ale nie miałam zamiaru przerywać. Przecież to jeden jedyny raz, nigdy już nie poczuję go w sobie, przynajmniej tak myślę. Poczułam że powoli odpuszcza i jego ruchy stają się wolniejsze. Nagle położył się na łóżku i uśmiechnął się do mnie. Przez chwilę leżeliśmy tak, a po chwili usiadłam na nim i zaczęłam wykonywać ruchy w górę i w dół. I tak w kółko, coraz szybciej i szybciej. Wbił swoje palce w moje uda i naciskał na nie, więc zwolniłam rytm, ale nagle poczułam że mnie już wypełnił. Opadłam na łóżko i położyłam się na plecach. Była niezręczna chwila ciszy.
- Dziękuje- mamrotałam do poduszki.
- Ale za co myszko?- zapytał się i przejechał palcem po moim nagim ciele.
- Za to, że tej nocy ze mną byłeś- wstałam i pocałowałam go. Znów położyłam głowę na poduszce, nagle poczułam że siada na mnie i zaczyna robić mi masaż pleców. Nieoczekiwanie wszedł we mnie od tyłu, a ja tylko wydałam z siebie cichy jęk. Poruszał się wolniej, ale także zdecydowanie. Ja wrzeszczałam do poduszki, ale nie było tego zbytnio słychać "na zewnątrz". Zszedł ze mnie i gładził moje ciało.
- Kocham cię- szeptał do mnie.
- Ja ciebie też- odwróciłam głowę w jego stronę. Zaczął całować mnie po ramieniu i szeptał różne słowa. Po chwili przestał i objął mnie ramieniem. Zasnęliśmy, rano obudziły mnie dzieci. Szybko popatrzyłam na zegarek, była 10:50. Na ślepo szukałam swojej wczorajszej bluzki, którą Lou rzucił na szafkę nocną. W końcu ją znalazłam i ubrałam na siebie. Byłam przekonana, że on jeszcze śpi.
- Cześć kochanie- wyszeptał, czyli jednak się pomyliłam- zostań jeszcze w łóżku- odpowiedział i pociągnął mnie w swoją stronę.
- Ale Louis, muszę iść zrobić im śniadanie- powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
- To za chwilę- zaczął mnie całować- kocham cię.
- Ja miałam być nianią, a nie siedzieć na dupie- uśmiechnęłam się i wstałam- koniec Lou!- krzyknęłam i rzuciłam w niego bokserkami- ubieraj się.
- Lubię jak jesteś taka ostra- zaśmiał się, założył bokserki, po chwili wstał z łóżka i podbiegł do mnie.
- Louis muszę się ubrać- powiedziałam i założyłam na siebie majtki, próbowałam założyć spodenki, ale on wyrwał mi je z ręki.
- Jak je chcesz to mnie złap- powiedział i pobiegł na balkon.
- Nie masz wyjścia! Dawaj- krzyknęłam i rzuciłam się na niego, próbowałam wyrwać moją należność z jego rąk.
- Upss..- upuścił spodenki na trawnik i zaczął mnie całować.
- Specjalnie to zrobiłeś- powiedziałam i oplotłam ręce wokół jego szyi.
- Ja! Jakbym śmiał- odpowiedział i jeździł swoimi dłońmi po moich pośladkach- kochanie podejrzewasz mnie o coś takiego?- zapytał śmiejąc się.
- Wiem, że specjalnie, zaraz będziesz szorował do mnie do pokoju albo na dół- pocałowałam go jeszcze raz- kocham cię- poczochrałam delikatnie jego włosy.
- Naprawdę mnie kochasz?- zapytał.
- Tak- powiedziałam szeptem.
- Nie słyszę- droczył się ze mną.
- Tak- powiedziałam mu do ucha i nadgryzłam jego płatek- a teraz szorujesz- zaśmiałam się i popchnęłam go w stronę pokoju.
- Uu. a staniczek?- zapytał i podniósł moją górną część bielizny.
- Daj!- powiedziałam wściekła.
- No już- odpowiedział- mogę ci założyć?- zapytał z jego bad-boy'owskim uśmiechem.
- Mhm- odpowiedziałam i ściągnęłam bluzkę. Założyłam ramiączka, a on zaczął zapinać. Po chwili jego pocałunki pojawiły się na mojej szyi. Ubrałam bluzkę i usiadłam na łóżku. Nagle...

Dziękuje że czytacie.
Proszę tylko o jeden komentarz
od osoby która to czyta.
Chcę sprawdzić ile was jest <3

~Tomlinson'owa

10 komentarzy: