- Co ty tu robisz?- powiedziałam przerażona- jak tu wszedłeś?
- Wszystko potrafię zrobić- podszedł do mnie i wziął kosmyk moich włosów- jak zwykle ładnie pachniesz.
- Nie dotykaj mnie- uderzyłam jego dłoń.
- Ooo.. nagle nie dotykaj mnie, a kto był ze mną przez trzy lata..- powiedział i podszedł do mnie.
- Zostaw- krzyknęłam.
- Znalazła się paniusia z wyższych sfer- powiedział i zaśmiał się.
- Po co tu przyszedłeś?- zapytałam i cofnęłam się.
- Przypomnieć o długu. Masz tydzień- powiedział. Usłyszałam że ktoś zbiega ze schodów. I nie pomyliłam się, Louis podbiegł i uderzył James'a w twarz.
- I nadal ci tak do śmiechu gnoju?- zapytał i przejechał swoim kciukiem po delikatnym zaroście który miał pod nosem i zasłonił mnie swoją sylwetką.
- No, teraz będzie cię bronił twój chłoptaś- wstał i zaczął się śmiać.
- Ale ja...- nie zdążył dokończyć.
- Tak, żebyś wiedział- Lou odwrócił się w moją stronę i popatrzył pytającą miną, a ja puściłam mu oczko.
- Spokojnie spłacimy ten dług- odpowiedział- a teraz won- krzyknął i wskazał w stronę bramki.
- Dobrze już- odpowiedział i szybko zmył się z naszych oczu. Louis zamknął drzwi, a ja popatrzyłam się na niego.
- Dziękuje- wypowiedziałam te słowa z lekką chrypką.
- Nie masz za co przyjacielska przysługa- zaśmiał się i odwrócił na pięcie.
- Zaczekaj- złapałam go za koszulkę.
- Czego jeszcze chcesz?- zapytał wściekły.
- Chce żebyś powiedział mi prawdę- powiedziałam i szarpałam go cały czas.
- Dziewczyno- odwrócił się do mnie i złapał moją twarz. Ja aż "zakrztusiłam się" powietrzem- tak lubię zmieniać kobiety, lubię mieć inną każdej nocy, ale zakochałem się w tobie- popatrzył mi w oczy, widziałam złość w jego oczach- przepraszam, ale nie chcę z tobą być.
- Mhm- wymruczałam cicho i poczułam jedną z łez powoli spływającą po moim policzku.
- Zrozum nie chcę cię zranić- otarł tą łzę-nie chcę żebyś stała się moją kolejną ofiarą.
- Ale idioto ja cię kocham- krzyknęłam i objęłam go.
- Zrozum chcę dla ciebie jak najlepiej- powiedział i pocałował mnie- nie możesz ze mną być- opuścił mnie i poszedł na górę.
- Ale Louis- nie potrafiłam więcej wydobyć z siebie. Osunęłam się na podłogę i płakałam. Nie chcę mnie zranić? Właśnie to zrobił mówiąc że nie możemy być razem. Zakochałam się w nim już wtedy kiedy go zobaczyłam pierwszy raz, zrobił mi nadzieję. A teraz powiedział coś takiego. On nie wie że to mnie boli? Dobra, odpuszczę sobie. Będę się zachowywała jak tylko jego przyjaciółka. Siedziałam tak już pół godziny i przewracałam telefonem w rękach. Usłyszałam, że Gem się obudziła i schodzi na dół. Podeszła do mnie i szturchnęła mnie. Ja podniosłam głowę do góry i popatrzyłam na nią zapłakanym wzrokiem.
- Mamusiu co się stało?- zapytała dając mi swojego misia.
- Mówiłam ci nie mów do mnie tak- krzyknęłam na nią i odrzuciłam jej misia na bok. Popatrzyła na mnie, rozpłakała się i bez słowa pobiegła na górę do swojego pokoju. Po chwili wstałam wzięłam jej zabawkę i poszłam tam. Zobaczyłam, że siedzi na łóżku i płacze. Podeszłam do niej i klęknęłam- przepraszam cię, naprawdę nie chciałam.
- Tatuś ci coś zrobił?- zapytała patrząc na mnie swoimi zielonymi tęczówkami.
- Tak..- odpowiedziałam, ale po chwili zastanowienia dopowiedziałam-...znaczy nie.
- To tak czy nie?- zapytała.
- No tak- odpowiedziałam i usiadłam obok niej- a gdzie Theo?
- U taty- powiedziała i usiadła mi na kolanach.
- Mhm- odpowiedziałam i przytuliłam ją.
- Ja wiem jaki tatuś jest- powiedziała.
- Ale jaki kochanie?- zapytałam i popatrzyłam na nią.
- No bo często przychodzą do nas różne nowe panie i wtedy tata każe nam iść spać, zamyka drzwi na klucz i słyszymy dziwne odgłosy- powiedziała.
- Że co?- zapytałam ze zdziwieniem.
- Tak- odpowiedziała i mocniej przytuliła się do mnie- przy tobie czuję się bezpieczna.
- A co wcześniej nie czułaś się?- zapytałam.
- Bałam się wtedy spać- odpowiedziała.
- Chodź pójdziemy sobie zrobić ciepłej czekolady, a później weźmiemy Theo i zabiorę was na spacer, dobrze?- zapytałam i uśmiechnęłam się.
- Oczywiście że tak- pocałowała mnie i poszłyśmy na dół. Poszłyśmy do kuchni i zaczęłyśmy działać, znaczy ja działałam a ona siedziała przy "wysepce" która była na środku pomieszczenia- zrobimy też tatusiowi i Theo?
- Dobrze- przygotowałam cztery kubki. Ta dziewczynka potrafiła poprawić humor nawet w taki dzień jak ten. Była naprawdę przesłodka, gdy skończyłyśmy zaniosłyśmy chłopakom na górę czekoladę.
- Dziękujemy- powiedział Lou.
- Tatusiu dla ciebie wszystko- uśmiechnęła się i przytuliła do mojej nogi.
- Gem idziemy po nasze i usiądziemy z nimi?- zapytałam kucając aby być jej wzrostu.
- Tak mamusiu- pocałowała mnie w policzek i wskoczyła mi na ręce. Już nie przeszkadzało mi że tak do mnie mówiła, bo wiedziałam że naprawdę mnie lubi i nie przemówię jej do tej malutkiej jak na razie główki. Poszłyśmy na dół i wzięłam nasze kubki. Porozmawiałyśmy chwilę z chłopakami. Znaczy ja rozmawiałam z Louis'em, a Gem z Theo. Gdy już wypiliśmy, brunet pozbierał kubki i poszedł na dół.
- To co idziemy teraz na plac zabaw?- zapytałam dzieciaków.
- Theoś, jak idziemy?- zapytała mała.
- Tak- uśmiechnął się. Zeszliśmy na dół i kazałam ubierać kurtki dzieciakom. Lou wszedł do korytarza.
- A gdzie wy się wybieracie?- zapytał z uśmiechem.
- Idziemy na plac zabaw- powiedział Theo.
- Macie grzecznie się zachowywać- podniósł delikatnie głos na dzieci.
- Louis możemy chwilkę pogadać?- zapytałam.
- Mhm- nie było słychać entuzjazmu w jego głosie, ale jednak się zgodził. Poszliśmy do salonu.
- Posłuchaj musisz z tym skończyć- powiedziałam bardzo poważnie.
- No ale nie masz prawa mi tego zabronić- zaśmiał się ironicznie.
- Zrozum, nawet nie chodzi o mnie. Dzieciaki to wszystko widzą i rozumieją to co ty robisz- odpowiedziałam dość spokojnie ale miałam ochotę uderzyć go w twarz żeby wreszcie się ocknął.
- Tak.. oczywiście. Mają trzy lata i rozumieją. Popukaj się w głowę- powiedział zirytowany.
- A zdziwiłbyś się. I nie mów tak do mnie- krzyknęłam i rzuciłam się na niego z pięściami.
- Spokojnie- odpowiedział i złapał mnie za nadgarstki.
- Jesteś głupi jeśli myślisz, że twoje dzieci nie widzą tego jak sprowadzasz sobie dziwki do domu- wyrwałam się z jego uścisku i poszłam w stronę drzwi- zastanów się nad tym co robisz- krzyknęłam i złapałam Gem za jedną rękę, a Theo za drugą. Poszliśmy do pobliskiego parku.
- To gdzie idziemy? Na lody czy na plac zabaw?- zapytałam kucając przy nich.
- Na lody- uśmiechnął się chłopczyk.
- Dobrze- uśmiechnęłam się i poszliśmy w stronę lodziarni. Usiedliśmy przy stolikach. Czułam że ktoś nas obserwuje, ale myślałam że to znowu moja wyobraźnia płata mi figle. Posiedzieliśmy chwilkę i zjedliśmy. Później poszliśmy na plac zabaw. Po chwili dzieciaki się zmęczyły i przyszły do mnie.
- Mamusiu dasz nam soczku?- zapytała Gem.
- Oczywiście- dałam im po jednym napoju.
- Dziękuję że spędziłaś z nami ten wspaniały dzień- pocałowała mnie w policzek.
- No własnie mamo. Dziękujemy- Theo także mnie obdarzył pocałunkiem.
- Nie ma za co- uśmiechnęłam się. Nagle zauważyłam...
Dziękuje że czytacie.
Proszę tylko o jeden komentarz
od osoby która to czyta.
Chcę sprawdzić ile was jest <3
~Tomlinson'owa
Czytam, lubię <3
OdpowiedzUsuńO mój Boże dziewczyno wspaniale piszesz!! Nie mogę sie doczekać 6 części! !! BOSKIE *.* Życzę weny <33
OdpowiedzUsuńJa czytam i czekam na następny :3 <3
OdpowiedzUsuńSuper!!!!
OdpowiedzUsuńTeraz wystarczy tylko czekać na next *-*
OdpowiedzUsuńBoskie! Zajebiste! Po prostu słów brakuje. Masz mega talent!!! <3
OdpowiedzUsuńidhasbjhsbhjbscxh brak słów :o dawaj nowe pleease
OdpowiedzUsuńkocham to i chcę następne :*
OdpowiedzUsuńpoproszę następną <3
OdpowiedzUsuńboskie ,i jeszcze raz boskie
jejku *-* najlepsze :D już się nie mogę doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle boski i wg.
OdpowiedzUsuńCo tu dużo pisać jak czytam to odbiera mi zdolność pisania poprawnie wiec nie będę męczyła zajebisty rozdział <3
~Anonimka