czwartek, 13 lutego 2014

Louis cz.3

A trzeba było się wykąpać, a łazienka była tylko jedna. Upewniłam się, że nie ma nikogo na górze i poszłam tam. Wreszcie mogłam się odświeżyć, zawinęłam włosy w ręcznik tak jak swoje ciało i zaczęłam się wycierać.. Nagle do łazienki wszedł brunet.
- Przepraszam, myślałem że to ja zapaliłem światło- zobaczyłam jego zadziorny uśmiech.
- No świetnie, teraz możesz już wyjść- powiedziałam z wyrzutem.
- Przepraszam jeszcze raz- powiedział i wyszedł. Słyszałam jak się śmieje i mówi pod nosem- ale ma ciało. Zrobiłam się cała czerwona i przebrałam się w bieliznę. Przeczesałam włosy i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się do łóżka i przykryłam kołdrą. Nagle dostałam sms'a:

"Ładne masz ciało. I jeszcze raz przepraszam,
że wszedłem. Strasznie się speszyłaś, ja też.
Louis"
Dostałam ataku śmiechu. Ale nagle zadzwonił do mnie telefon. Odebrałam go:
- Tak?- nadal się śmiałam.
- O widzę, że się wyprowadziłaś..
- To znowu ty?- momentalnie się uspokoiłam.
- Wiem gdzie zamieszkałaś. Myślę, że dług zostanie szybko spłacony- odpowiedział i zaczął się śmiać.
- Zostaw mnie- wstałam do pozycji siedzącej- spłacę cię ale proszę nie rób nic dzieciom, ani jemu- odpowiedziałam i zaczęłam płakać.
- Zobaczymy- powiedział.
- Proszę cię. Zostaniesz spłacony, ale nie dotykaj...- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ usłyszałam tylko "pip,pip. Twoja rozmowa została przerwana". Nagle do pokoju wbiegł Louis w samych bokserkach.
- Co się stało?- zapytał przerażony jak zobaczył moją twarz.
- Mówiłam, że ściągnę na ciebie kłopoty. James się dowiedział o tobie. Powiedział, że dług ma zostać spłacony- odpowiedziałam- przepraszam- podeszłam do niego.
- Spłacimy, to wszystko- przytulił się do mnie- spokojnie, nic się nie stanie- pogładził mnie po włosach.
- Tak myślisz?- zapytałam patrząc na niego z dołu.
- Ja nie myślę, ja to wiem- pocałował mnie w czoło- idź już spać- odpowiedział i odprowadził mnie do łóżka.
- A jeśli coś wam zrobi?- zapytałam i patrzyłam na chłopaka opuszczającego pokój.
- Nic nie będzie- powiedział i złapał za klamkę- dobranoc- zamknął drzwi.
- Dobranoc- wyszeptałam i zgasiłam lampkę. Znowu śnił mi się James, ale tym razem inaczej to wyglądało. Trzymał pistolet przy mojej głowie, a naprzeciwko mnie stał Louis z pełną torbą wypchaną pieniędzmi. Nie wiem ile to trwało, bałam się że naprawdę coś mi się stanie. Nagle brunet rzucił torbę w naszą stronę, a ja poczułam mocny upadek na ziemię. Odpuścił sobie? Nie to nie możliwe, w jego przypadku, to jest niemożliwe. Szybko bez zastanowienia pobiegłam w stronę Louis'a, który wziął mnie w ramiona, ale nagle z pistoletu James'a wystrzelił pocisk, brunet aby mnie uchronić stanął przede mną i dostał. Osunął się na ziemię, a ja klęknęłam przy nim, łapiąc jego dłoń i płacząc. Stawał się coraz zimniejszy. Zaczęłam krzyczeć, żeby ktoś mi pomógł. Po paru minutach przyjechała karetka, wyszedł z niej lekarz i kazał mi się odsunąć. Przyłożył swoje palce do jego szyi aby sprawdzić puls, odwrócił się do mnie i przecząco pokręcił głową. Nie mogłam powstrzymać łez. Ten sen musiał trwać naprawdę długo, bo obudziłam się rano. Byłam cała spocona i przerażona. Sprawdziłam na zegarek i była 9:33. Wstałam z łóżka i poszłam się umyć. Dzieciaki już nie spały, więc zeszliśmy w trójkę na dół. Gemma i Theo poszli do ogrodu a ja zaczęłam robić śniadanie. Gdy kroiłam warzywa, nagle usłyszałam kroi za sobą. Ktoś objął mnie i wyszeptał.
- Dzień dobry- odwrócił mnie w swoją stronę.
- Cześć- miałam nadal nóż w ręce.
- A co ty? Chcesz mnie zabić?- zaśmiał się i odłożył nóż.
- Louis!- krzyknęłam i próbowałam wyrwać się z jego uścisku.
- Tak?- zapytał i wziął mnie na ręce, tak że ja oplotłam nogi wokół jego pasa.
- Znowu zaczynasz?- zapytałam śmiejąc się.
- Przecież nic nie zaczynam- polizał moją górną wargę.
- Louis przestań- zaczęłam krzyczeć.
- Ale dlaczego?- zapytał, posadził mnie na blacie i zaczął całować po szyi.
- Dzieciaki- wczepiłam palce w jego włosy i wyszeptałam.
- Co?- zapytał i coraz niżej zjeżdżał pocałunkami.
- Są w ogrodzie- powiedziałam, ale nie potrafiłam mu się oprzeć.
- No to się bawią- odpowiedział i jeździł swoimi rękami po moich plecach.
- Przestań już- poczułam, że coś majstruje przy moim staniku.
- Kiedy śniadanie?- usłyszałam głos Gemmy, która właśnie weszła do kuchni.
- Zaraz, zaraz- popatrzyłam się na nią i momentalnie poprawiłam ramiączko od koszulki- idź po Theo, zaraz będzie- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się- widzisz co zrobiłeś?- uderzyłam go delikatnie w twarz.
- No co?- zapytał- zrób tak jeszcze raz, jeszcze raz mnie uderz- zaczął się śmiać.
- Przestań kretynie- zaśmiałam się i z całej siły odepchnęłam go od siebie.
- Lubię jak taka jesteś- odpowiedział.
- Jaka Louis, jaka? Znamy się dopiero trzy dni, a zachowujesz się jakbyśmy byli parą- odpowiedziałam i powróciłam do krojenia warzyw.
- Dobra- wziął talerze i poszedł nakryć do stołu. Po chwili weszłam do jadalni z jedzeniem. Zawołałam dzieci i Louis'a. Zasiedliśmy do stołu, chłopak siedział po przeciwnej stronie, ja karmiłam Gemmę, a on Theo. Wreszcie dzieci były już "napełnione", więc znów poszły do ogrodu. Siedziałam i patrzyłam w swój talerz, czułam znów tą niezręczną sytuację, znów się na mnie gapił.
- Możesz zająć się jedzeniem- wysyczałam nie podnosząc głowy znad talerza. Nie usłyszałam odpowiedzi, ale nadal czułam że mi się przygląda, wreszcie się zdenerwowałam- Louis!- wstałam od stołu i popatrzyłam się na niego, a on cały czas był wgapiony we mnie- ogarnij się wreszcie człowieku- rzuciłam w niego serwetką i poszłam na górę. W połowie schodów złapał mnie za nadgarstki i mocno ścisnął- zostaw- krzyknęłam, ale nic nie mogłam poradzić, był silniejszy, przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować- proszę cię- mówiłam w przerwach, nagle odpuściłam, nasze pocałunki coraz bardziej się pogłębiały, między naszymi językami trwała walka o dominację.
- Tato!!- Theo zaczął krzyczeć z ogrodu, a Lou odkleił się ode mnie. Ja nie mogłam utrzymać się na nogach, ani złapać oddechu.
- Idź- odpowiedziałam i osunęłam się na schody. Chłopak pobiegł do dzieci, a ja zamknęłam się w pokoju. Włączyłam laptopa i zaczęłam czytać nowinki. Zobaczyłam tam zdjęcie Louis'a i jakiejś babki, wyglądało to tak jakby byli razem. Zobaczyłam nagłówek "LOUIS TOMLINSON I JEGO NOWA DZIEWCZYNA (NOWE ZDJĘCIA)". Zamknęłam go i położyłam się z płaczem do łóżka. Po co on to robi? Dlaczego rozkochuje mnie w sobie? Przecież ma dziewczynę. Jak on tak może? Płakałam dalej. Po chwili zeszłam na dół, ale znalazłam tylko karteczkę "Pojechałem z dziećmi na zakupy, nie martw się o mnie".. Usiadłam w salonie i włączyłam telewizor. Nagle usłyszałam dźwięk domofonu, otwarłam bramkę nawet nie zastanawiając się kto to. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam...

Więcej w kolejnej części ;)
Dziękuje za nawet zwykły komentarz typu:
"CZYTAM"
"NEXT"
"PODOBA MI SIĘ"
Tyle wystarczy. ;)


~Tomlinson'owa


15 komentarzy:

  1. NEXT :*KOCHAM TWOJEGO BLOGA <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ;) Czekam na więcej ♪

    OdpowiedzUsuń
  3. Boooże kocham TO! <3 To jest asghfujdjasrbfiogn! PRZE-ZAJE-KURWA-MEGA-BIŚCIE-WYJEBANY-W-KOSMOS!!! :* <3 *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. WoW jest świetnie <3
    Nie podejrzewałabym :*
    Jest meeeeega <3
    http://i-believe-in-dreams-xo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! Imaginy jest nieziemski! Zapowiada się naprawdę ciekawe opowiadanie. Mam nadzieję, że zostaną parą <3

    OdpowiedzUsuń
  6. aww :) ale fajne czekam z niecierpliwością na next :)

    OdpowiedzUsuń
  7. boski!!!! <333333333333333
    dawaj next

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogę się doczekać NEXTA <3 Aaa!!! BOSKI!!! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow masz talent :)

    OdpowiedzUsuń
  10. dalej plissss!!! Uzależniłam się od twoich imaginów

    OdpowiedzUsuń