- Halo, Dominika?- usłyszałam głos w słuchawce.
- Tak. Hej Niall. Co tam porabiasz?- zapytałam i kreśliłam kolejną gazetę.
- E.. wszystko dobrze. Brakuje nam tu ciebie- zaczął się śmiać-znalazłaś już tą pracę?
- Nie. Rozumiesz nic nie ma. Chociaż jak znajdę to jak powiem że byłam na odwyku to od razu dziękują i się rozłączają- powiedziałam i już straciłam nadzieje.
- Bo jest taka sprawa...-przerwał-mój kolega ma dwójkę dzieci, pół roku temu umarła mu żona i został całkiem sam.
- No i co z tego powodu?- zapytałam nalewając już następną z kolei filiżankę kawy.
- No pytałem się go czy przez przypadek nie potrzebuje pomocy przy dzieciach-powiedział.
- No i co? I co?- zadawałam pytania jak małe dziecko.
- No i się zgodził- odpowiedział.
- Niall.. Boże jak ja cię kocham- zaczęłam się śmiać.
- Kuzyneczko, dla ciebie wszystko- powiedział.
- Także za wami cholernie tęsknię, ale dobrze wiesz że chcę wszystko odbudować- odpowiedziałam i zaczęłam delikatnie płakać.
- Rozumiem. Tylko jest jeden mały problem- nie zdążył dokończyć- mieszka na innym końcu Doncaster niż ty.
- Trudno, najważniejsze że będę pracować- odpowiedziałam- a kiedy i gdzie mam się z nim spotkać.
- Wyślę ci sms'em wszystkie namiary na niego. No i chciał się jutro spotkać, u niego w domu żebyś poznała jego dzieciaki- powiedział.
- Dobra, to będę czekać, na razie kończę. Do usłyszenia- wysłałam mu buziaczka.
- Pa, pa mysiu- także wysłał mi buziaka. Cieszyłam się jak głupia, ale nie wiedziałam że to także będzie dla mnie ciężki etap w życiu. Nie wiedziałam że tyle może zmienić się przez jednego człowieka, którego tak naprawdę nie poznałam do końca. Dostałam tego sms'a od Horana i spokojnie poszłam się umyć. Nie mogłam zasnąć z myślą, że mój kuzyn aż tak się dla mnie poświęcił i miał czas zapytać się tego swojego kolegi o to wszystko.
*następnego dnia*
Dzisiaj wybierałam się do kolegi Niall'a. Nie wiedziałam jak ma na imię ani nic, wiedziałam tylko tyle że ma dwójkę dzieci, numer telefonu i adres domu. Gdy przechodziłam na przystanek przez ulicę, zobaczyłam że pewien chłopak rozprowadza dragi. Tak cholernie mnie do tego ciągnęło, ale nie chciałam. Chciałam żyć normalnie bez wszystkich prochów, normalne życie. Tylko tyle wymagałam od siebie i swojej jak na razie silnej woli. Po godzinie dojechałam na miejsce, stałam przed bramką dużego domu. Gdy zadzwoniłam domofonem, usłyszałam męski głos.
- Kto tam?
- Dzień dobry. Przyszłam od pana Niall'a Horan'a- powiedziałam.
- Proszę wejść- odpowiedział i otworzył bramkę. Podeszłam do drzwi, byłam cholernie zdenerwowana, bałam się z nim rozmawiać. Bałam się że zapyta o narkotyki. Otworzył mi dość wysoki chłopak o ciemnych włosach i zielonych oczach w których początkowo zatonęłam.
- Witam. Jestem Louis Tomlinson-podał mi rękę, ale czułam że jest w stosunku do mnie obojętny.
- Dzień dobry, jestem Dominika Cox- potrząsnęłam delikatnie jego ręką.
- Niech się pani rozsiądzie-powiedział i pokazał salon- dzieciaki na razie śpią, więc może chce pani coś do picia?
- Jakbym oczywiście mogła to poproszę wody- uśmiechnęłam się.
- Dobrze- nie odwzajemnił uśmiechu, był jakby nie wzruszony całą tą sytuacją. Siedziałam przez chwilę sama, ręce trzęsły mi się jak oszalałe, moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Cholernie się bałam, tej rozmowy. Wreszcie usłyszałam zbliżające się kroki- pani jest kuzynką Niall'a tak?- położył szklankę na ławie.
- Tak- odpowiedziałam i napiłam się.
- Może opowie mi coś pani o sobie?- zapytał siadając w fotelu na przeciwko.
- No to tak. Rok temu skończyłam liceum, nie poszłam na studia, ponieważ miałam krótkie załamanie i nie załapałam się. Mam dwadzieścia lat- odpowiedziałam.
- Słyszałem, że miała pani problemy z narkotykami- powiedział.
- Tak. Przez kilka lat ćpałam, ale rok temu wyleczyłam się z tego- zdenerwowałam się okropnie było to chyba słychać w moim głosie.
- Niech się pani nie denerwuje- moja teza się potwierdziła. Chciałabym teraz zapaść się pod ziemię, wiedziałam że się zapyta. Po prostu to czułam. Nastała długa chwila ciszy. Nagle dzieci Louis'a bo tak miał na imię ten facet, przyprowadził małego i małą i przedstawił mi ich.
- To jest Theo, a to Gemma, są bliźniakami, mają po trzy lata- powiedział i dziewczynka zaczęła płakać. Nie mógł jej uspokoić, wreszcie powiedziałam:
- Niech mi pan ją da- zrobił tak jak mu kazałam, nagle uspokoiła się i przestała na dobre płakać.
- To jest niemożliwe, ona boi się nowych ludzi, a do pani podeszła jakby znała panią dobrych kilka lat- odpowiedział.
- Widzi pan cuda się zdarzają- zaśmiałam się, ale on wcale nie był skory do śmiania się. Dzieci poszły do bawialni, a ja miałam już wychodzić.
- Nie radzę sobie z nimi, mam cholerne problemy. Nie potrafię się z nimi nawet cieszyć zabawą- powiedział i podeszliśmy do drzwi.
- Wydaje się panu. Na pewno umie pan się nimi zająć- uśmiechnęłam się.
- No niestety. Po śmierci mojej żony nie potrafię się odnaleźć i zająć się nimi- odpowiedział i wreszcie także uśmiechnął się do mnie- zadzwonię do pani, muszę jeszcze się zastanowić.
- Dobrze, dziękuje i do widzenia- podałam mu rękę.
- Do widzenia- znowu dotknął mojej dłoni i tym razem delikatnie pocałował mnie w jej zewnętrzną część. Wracałam, ulice były już puste. Było okropnie ciemno, tylko miliony lamp oświetlało mi drogę. Nagle ktoś pociągnął mnie za rękę. Zaciągnął do ciemnej uliczki i przyłożył palec do ust. Zobaczyłam James'a czyli mojego byłego chłopaka.
- Co ty tu ro...- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ wcisnął mi swój język do ust.
- Stęskniłem się kochanie- oderwał się ode mnie i złapał za pośladki.
- Zostaw mnie- uderzyłam go w policzek, ale on był jakby nie wzruszony.
- Nie chcesz już- pokazał mi woreczek w którym był biały proszek.
- Nie!- krzyknęłam i wyrwałam się z jego uścisku.
- Pamiętaj masz jeszcze u mnie dług. Około 20 000 funtów- usłyszałam te ostatnie słowa. Biegłam ile sił w nogach, wreszcie wbiegłam do metra i się udało. Zgubiłam go w tłumie ludzi. Weszłam do mieszkania cała zapłakana i przerażona. Jak on mnie tu znalazł? Przecież mieszka w Mullingar. Po co on tutaj jest? Nagle zadzwonił do mnie telefon, numer zastrzeżony.
- Halo- powiedziałam przerażona.
- I tak cię dorwę mała- powiedział i nagle chwila ciszy- przede mną nie da się uciec- rozłączył się. Upuściłam słuchawkę na podłogę i usiadłam przerażona na krześle. Poszłam do łazienki się umyć, nagle usłyszałam znów dzwonek telefonu. Popatrzyłam na ekran tym razem był to Niall, musiałam się uspokoić, nie chciałam żeby usłyszał przerażenie w moim głosie.
- Cześć, i jak udało się?- zapytał.
- Wiesz. Wydaje mi się, że nic z tego nie będzie. Jak mu powiedziałam wszystko o narkotykach to się okropnie przeraził i raczej nic- odpowiedziałam.
- Zobaczysz, Lou taki nie jest- powiedział.
- Mhm- mruknęłam sama do siebie.
- A zobaczymy, nie bądź mądrzejsza ode mnie- zaczął się śmiać.
- Ale jak bym śmiała- także wpadłam w atak śmiechu- kocham cię.
- Ja ciebie też. Dobra kończę- powiedział- jak się czegoś dowiesz to zadzwoń, papa- rozłączyłam się. Po chwili zaczęłam sobie suszyć włosy, później poszłam coś zjeść. Przebrałam się w bieliznę i podreptałam już po ciemnym mieszkaniu do swojego łóżka. Byłam tak zmęczona, że nie wiedziałam nawet kiedy zasnęłam. Nagle zadzwonił telefon.
- Kurwa- mówiłam sama do siebie- ale ktoś wybrał sobie moment. O tej godzinie normalni ludzie śpią, jest pierwsza w nocy- Szukałam na ślepo po szafce nocnej, nagle znalazłam i popatrzyłam na ekran, nie rozpoznałam numeru i odebrałam, usłyszałam...
Nowy imagin. Mam nadzieję, że wam się spodoba
tak jak wcześniejszy z Niall'em.
Dziękuje za wszystkie komentarze :)
~Tomlinson'owa
http://dreamssotrue.blogspot.com/2014/02/lba-libster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńZostajesz nominowaana do LBA
informacje u mnie ;)
Świetne, pisz dalej i zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://miliomyslinasekune.blogspot.com/
http://oczami-twojej-wyobraznl.blogspot.com/
Gratuluję! twój blog został nominowany do Libster Award!! więcej informacji http://i-cant-change-my-love.blogspot.com/2014/02/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńSuper! Mam nadzieję ze będzie taki fajny jak o Niallu ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny. *.* <3
OdpowiedzUsuń