poniedziałek, 6 stycznia 2014

Niall cz. 32

Dużo nieznanych osób, także mówiło na niego skargi. Najwyraźniej podziałało to na sędzie. Teraz namawiała się z innymi jaki postawić wyrok.
- Sprawa z powództwa pana Niall'a Horan'a do pana Edwarda Jackobsa z dnia 25.11.2017 roku o nękanie zostaje rozstrzygnięta. Na mocy prawa danego w KK, sąd uznaje pana jako winnego nękania pani Dominiki Tomlinson. Sąd nakłada karę grzywny w wysokości 2.000 funtów, osadza pana w szpitalu psychiatrycznym na okres dwóch miesięcy i zabrania wszelkich kontaktów z poszkodowaną oraz zbliżania się do niej przez sześć lat. Jeśli nie zastosuje się pan do wymierzonych kar, będzie pan karany-wypowiedziała-rozprawę uważam za zamkniętą- uderzyła swoim młotkiem i poszła. Wszyscy w sali, bardzo się cieszyli, że wreszcie będzie święty spokój, tylko nie Edward, był zły na wszystkich.
- Wy mnie jeszcze wszyscy popamiętacie!- krzyknął.
- Dobra. Gadaj sobie gadaj i tak nikt cię nie słucha- powiedział Harry.
- Kaleko nie pozwalaj sobie!- powiedział i rzucił się na niego.
- Zostaw go!- krzyknął Horan i szybko zareagował.
- Chłopaki! Już! Spokój!- krzyknęłam. Ochroniarze zbiegli się do nas i zaczęli odciągać ich od siebie. Gdy już wszystko było opanowane, rozeszliśmy się. Wyszłam na korytarz i zobaczyłam, że Styles płacze.
- Chodźmy kochanie do domu- powiedział Niall i złapał mnie za rękę.
- Zaczekaj- puściłam go i podeszłam do Harry'ego- czemu płaczesz?
- Nawet on może mnie obrazić. Ale ma racje, jestem kaleką i to na zawsze- płakał dalej.
- Wyjdziemy z tego razem- przytuliłam go- chcesz dzisiaj nocować u nas?- zapytałam.
- Jeśli nie ma żadnego problemu. Nie chcę wam wchodzić na głowę- powiedział i włożył rękę w moje włosy.
- Nigdy nie wchodziłeś nam na głowę- uśmiechnęłam się i pocałowałam w policzek.
- Nie chcę być sam. Dobrze, że zapytałaś bo ja bym nie śmiał cię o coś takiego nawet prosić- powiedział, pomogłam mu wstać. Kule które sobie kupił bardzo mu pomagały. Potrafił z ich pomocą już przejść spory kawałek. Wsiedliśmy do samochodu- przepraszam was za to, że się narzucam.
- Ale stary ty zawsze jesteś mile widziany- powiedział Horan i uśmiechnął się. Ja nie odzywałam się ani słowem, nie dość że bolała mnie głowa, to jeszcze teraz zaczęłam być na blondyna wściekła o tą akcję w sądzie. Oni coś tam do siebie gadali a ja totalnie się wyłączyłam. Gdy dojechaliśmy do domu, pościeliłam na górze Harry'emu, poszłam zrobić nam obiad. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
- W którym ty już jesteś miesiącu?- zapytał Harry.
- Teraz jesteśmy w połowie ósmego- Horan pocałował mnie w rękę.
- A płeć?- zadał kolejne pytanie.
- Dziewczynka- uśmiechnęłam się- nazwiemy ją Lily.
- Śliczne. Niech zgadnę ty wybierałaś- powiedział uśmiechając się.
- Skąd wiesz?- zapytałam.
- No bo Horan by wybrał jakieś dziwne imię na przykład Kendall lub Cara- powiedział i popatrzył się na niego.
- Jezu. Ty znasz mnie jak własną kieszeń- zaśmiał się blondyn.
- Ale tak szczerze to już mogłabyś urodzić- powiedział- Gemma swoje pierwsze dziecko urodziła jak była w połowie siódmego miesiąca, bo dostała strasznych skurczy i urodziła Theo.
- No tak- zaśmiałam się-ale na razie nie planujemy. Widzisz że nawet nic nie jest przygotowane- powiedziałam.
- Dobra. Muszę się położyć. Te leki przeciwbólowe, te na żebra źle na mnie wpływają- powiedział i wstał od stołu. Wziął kule i poszedł na górę.
- Teraz sobie pogadamy- krzyknęłam na Horan'a.
- Mhm. Tylko włożę garnki do zmywarki- powiedział i poszedł do kuchni. Po chwili przyszedł- słucham?
- Wy się zachowujecie gorzej niż małe dzieci- krzyknęłam.
- Ale to w obronie Harry'ego- krzyknął.
- Wy jesteście nienormalni- krzyknęłam i złapałam się za brzuch. Upadłam na podłogę i zobaczyłam krew- Niall- powiedziałam szeptem.
- Harry!- krzyknął blondyn- zadzwoń po karetkę i zejdź na dół.
- Już- powiedział.
- Kochanie wszystko będzie dobrze- posadził mnie na kanapie.
- Niall ja rodzę- powiedziałam- zaczęło się, to nie jest tym razem blef.
- Harry szybko, ona rodzi!- krzyknął blondyn.
- Skurcze są coraz bardziej bolesne- krzyczałam, złapałam go za rękę i płakałam.
- Spokojnie- pogładził mnie po włosach. Harry zszedł na dół i zaczęli mnie z Niall'em przebierać. Krwawienie ustąpiło, więc już nie było tak źle. Karetka przyjechała po chwili i mnie zabrała. Blondyn i Loczek pojechali za mną. Na miejscu odeszły mi wody i poród zaczął się już naprawdę. Niall był cały czas przy mnie i trzymał mnie za rękę.
- Mocniej! Niech pani prze mocniej!- krzyknęła lekarka.
- Dobrze- nagle wydobyłam z siebie straszny krzyk i mocno parłam.
- Kochanie jesteś dzielna- powiedział Horan i pocałował moją rękę.
- Jest już główka i tułów. Ostatni raz pani Dominiko- powiedziała.
- Ostatni- powiedział.
- Dobrze, ostatni raz- znów wydobyłam z siebie okropny dźwięk i jest. Mamy dziecko. Nasza kochana córeczka.
- Jest!- krzyknęła lekarka- mają państwo córeczkę- uśmiechnęła się i położyła ją obok mnie.
- Jest śliczna tak jak ty- powiedział i pocałował mnie- byłaś dzielna- uśmiechnął się.
- Idź się pochwal Harry'emu- powiedziałam. Wyszedł na korytarz gdzie siedziało mnóstwo osób czekających na dobrą nowinę.
- Ja ich tu nie sprowadzałem- zaczął bronić się Harry.
- Dobrze- powiedział zszokowany- mamy córeczkę- uśmiechnął się.
- Gratuluję stary- podszedł do niego Liam i przytulił go.
- Dziękuje- odpowiedział.
- Ja też gratuluję- podszedł Lou- będziesz wspaniałym ojcem a ja dziadkiem- uśmiechnął się. Gratulacjom nie było końca, wszyscy pojedynczo chcieli uścisnąć dłoń Horan'a i pogratulować mu. Przewieźli mnie do innej sali, razem z dzieckiem. Wszedł do mnie blondyn i uśmiechnął się:
- Nie wiem skąd oni wszyscy się wzięli- pocałował mnie- naprawdę byłaś dzielna.
- Kocham cię- uśmiechnęłam się.
- Gdzie mała?- zapytał.
- Poszli ją umyć- powiedziałam- waży dwa siedemset- uśmiechnęłam się- lekarka powiedziała, że nie jest źle, jest rozwinięta jak na osiem miesięcy.
- Kiedy będziesz mogła wyjść ze szpitala?- zapytał.
- Pewnie za jakiś tydzień- uśmiechnęłam się.
- To dobrze- powiedział.

*następnego dnia*
Wczoraj przyjęłam tylko kilka osób do siebie, ale dzisiaj byłam przygotowana na więcej. Naprawdę przyszło wiele ludzi, ale Niall'a, Harry'ego, Liam'a i taty już nie było. Strasznie zdziwiłam się tym faktem, a mama nic nie wiedziała, gdzie są, ani co robią. Zadzwoniłam do Horana, odebrał.
- Halo kochanie- usłyszałam w słuchawce muzykę.
- Co robisz?- zapytałam.
- Nie ważne- powiedział.
- Jest z tobą reszta?- zadałam kolejne pytanie.
- Tak, oprócz Zayn'a- odpowiedział, nagle ktoś zaczął pukać do drzwi.
- Dobra ja kończę, ktoś zapukał- powiedziałam.
- Pa skarbie- powiedział. Gdy drzwi się uchyliły zobaczyłam...

Więcej w kolejnej części ;)
Dziękuje za wszystkie komentarze i za to,
że czytacie <3

~Horan'owa

6 komentarzy:

  1. Świetne ;)
    Joasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominuję cię do The Versatile Blogger Award więcej znajdziesz u mnie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest świetny : ) ♥
    Bynajmniej mi się bardzo podoba ;D I ta końcówka, ah *-* w takim momencie ahhh.
    Do następnego ;*

    Megi;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ejjj! Ale mi narobiłaś ochoty na następny! No wiesz ty co? Wstydź się :D
    Świetny, tak jak poprzednie części <3
    Liz.

    OdpowiedzUsuń