sobota, 14 grudnia 2013

Niall cz.20

Poszliśmy tam z tatą i zobaczyliśmy blondyna, wokół siebie miał mnóstwo aparatury, lecz był nieprzytomny. Dotknęłam szyby i zaczęłam płakać, nagle podszedł do mnie lekarz i powiedział:
- Czy pani jest krewną pana Horana?
- Tak jestem jego narzeczoną- odpowiedziałam- co z nim?- zapytałam.
- Opanowaliśmy sytuację- poklepał mnie po ramieniu.
- Jak dobrze- otarłam łzy ze swojego policzka.
- Ale są problemy, nie może sam oddychać, jest w śpiączce- odpowiedział.
- Jak to?- zapytałam przerażona.
- Niech się pani nie przejmuje wszystko będzie dobrze- powiedział.
- Mogę do niego wejść?- zadałam kolejne pytanie.
- Tak, oczywiście- uśmiechnął się i poszedł w stronę swojego gabinetu.
- No idź córeczko, ja porozmawiam jeszcze z lekarzem- powiedział i otworzył mi drzwi. Gdy tam weszłam, miałam ochotę go przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Chciałam aby wszystko było dobrze, tak jak wcześniej. Usiadłam na krześle, złapałam go za rękę, zaczęłam płakać i powtarzałam sobie w kółko:
- Wszystko będzie dobrze, wyjdziesz z tego- po każdym powtórzeniu zaczynałam coraz bardziej płakać.

*w tym samym czasie*
Louis poszedł do lekarza i powiedział:
- Ja także jestem ojcem narzeczonej pana Horana, mógłby pan powiedzieć mi prawdę?
- Pan Niall jest naprawdę w krytycznej sytuacji, w każdej chwili może umrzeć, walczymy o jego życie. Miejmy nadzieję, że wszystko się uda- powiedział.
- To wszystko przez tą chorobę tak?- zapytał Lou.
- Nowotwór pana Niall'a jest bardzo szkodliwy. Przecież to jest rak mózgu, więc najgorszy jaki może być. Walczymy już z nim dużo czasu, jest teraz coraz mniej odczuwalny dla niego. Nie ma szans na to, żeby kiedyś zniknął, ale są szanse że będzie mógł normalnie funkcjonować tak jak wcześniej- powiedział lekarz.
- Moja córka jest w ciąży. Jedno dziecko straciła i to przeze mnie, więc niech pan lepiej nic przy niej nie mówi. Proszę- powiedział Lou.
- Chce pan ją oszukiwać?- zapytał.
- Nie, ale przecież możemy trochę poczekać zanim dowie się prawdy- powiedział Lou- pan Horan to jest mój najlepszy przyjaciel, ja czuje już pustkę w sercu i jest mi bardzo przykro. A wie pan co ona musi czuć, ona musi przeżywać koszmar.
- Rozumiem, ale chyba najgorsze jest właśnie to oczekiwanie, czy wybudzi się, czy nie- powiedział lekarz.
- Dobrze, ale nie mówmy jej na razie- powiedział i wyszedł.

Siedziałam całą noc przy moim blondynie, a on ani drgnął. Był taki twardy, twardy jak  skała. Nic nie mogło go zbudzić. Ogarniały mnie okropne myśli. Zastanawiałam się jak ja będę żyła bez niego, jeśli umrze. Szeptałam do niego, że go kocham i nigdy nie zostawię.

*dwa miesiące później*
Byłam już w trzecim miesiącu ciąży. Horan się jeszcze nie wybudził. Ja chodziłam do niego codziennie, potrafiłam siedzieć przy nim bardzo długo. Chciałam żeby wreszcie się wybudził. Nie chciałam znać płci dziecka, chciałam żebyśmy razem się dowiedzieli. Coraz częściej myślałam, że przychodzę na marne, ale tego dnia czułam że coś się wydarzy. Usiadłam koło chłopaka i złapałam jego rękę tak jak zawsze i powiedziałam:
- Kocham cię. Nie zostawiaj mnie samej z dzieckiem, przecież wiesz jak cię kocham- pocałowałam jego dłoń i nagle zauważyłam że jego palce zaczęły się ruszać. Zawołałam lekarza, przyszedł, zbadał go i powiedział:
- Tak. Pan Horan dzisiaj się wybudził, choć jeszcze nie otworzył oczu, ale wiemy że może samodzielnie oddychać, więc odłączamy go od aparatury- uśmiechnął się.
- Ale dlaczego nie otworzył oczu?- zapytałam.
- Wie pani, niektórzy tak mają. Niby są wybudzeni a jeszcze nie otworzyli oczu i nie kontaktują. Najczęściej wystarczy parę godzin do pełnego wybudzenia- poklepał mnie po ramieniu.
- Mogę z nim być. Chce przy nim być jak się wybudzi- uśmiechnęłam się.
- Oczywiście- powiedział i wyszedł.
- Widzisz już wszystko będzie dobrze- poprawiałam jego blond włosy. Czekałam cały dzień na wybudzenie, ale on znowu się nie ruszał. Byłam strasznie zmęczona i zasnęłam z głową położoną na jego brzuchu i trzymałam jego rękę. Około trzeciej nad ranem, poczułam, że jego palce zaczynają gładzić moją dłoń. Momentalnie wstałam i co zobaczyłam. Mój blondyn miał otwarte oczy i uśmiechał się do mnie.
- Wiedziałam, że mnie nie zostawisz- powiedziałam.
- Dominika, ja nigdy bym cię nie zostawił- wyszeptał do mnie.
- Kocham cię- powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Ja ciebie też myszko- dalej szeptał, najwyraźniej nie miał siły.
- Bałam się o ciebie- mówiłam i całowałam jego rękę.
- To tak jak ja o ciebie jak się pocięłaś- uśmiechnął się.
- Jesteś dla mnie najważniejszy, nie mogłabym cię stracić.

*miesiąc później*
Horan wyszedł ze tydzień temu. Właśnie dzisiaj mieliśmy iść na wizytę aby dowiedzieć się płeć dziecka, ale jak zwykle jemu coś wypadło. Poszłam sama, ponieważ powiedział, że dojedzie do mnie. Siedziałam już pół godziny na korytarzu aż w końcu wywołają moje nazwisko. Wreszcie usłyszałam Tomlinson więc poszłam do gabinetu. Okazało się, że mój lekarz miał zawał i zastępuje go bardzo przystojny ginekolog dopiero po studiach. Byłam bardzo zawiedziona, że blondyna nie ma ze mną. Podczas badania powiedział:
- Jesteś bardzo ładną i młodą kobietą. Dlaczego nie korzystasz z życia, tylko w ciąży jesteś?
- Wie pan- przerwano mi.
- Nie żaden pan. Jestem Edward- uśmiechnął się.
- Dobrze a więc. Mój narzeczony ma 36 lat i chcieliśmy mieć dziecko- powiedziałam.
- Dlaczego nie ma go tutaj z tobą?- zapytał.
- Wiesz no bo znowu mu coś wypadło. Ostatnio był w szpitalu i teraz musi wszystko nadrobić, bo wiesz jego mama ma białaczkę i musi się nią opiekować- powiedziałam- i wiesz już co to za płeć?- zapytałam.
- Tak! Wygląda na to, że to dziewczynka- uśmiechnął się- pewnie będzie taka piękna po mamusi.
- Przesadzasz- zawstydziłam się.
- Nie! Naprawdę jesteś piękna- odpowiedział- ubierz się. Gdy już założyłam na siebie wszystko to stanęłam przy jego biurku.
- No to do zobaczenia- powiedziałam.
- Dziewczyno jak ty mnie pociągasz...- podszedł do mnie i zaczął całować.
- Ale ja mam narzeczonego- powiedziałam.
- Nie dowie się o tym- powiedział.
Nagle do sali wszedł...
Reszta w kolejnej części ;)
Dziękuje za pozostawione komentarze i ogólnie za to, że 
czytacie...

~Horan'owa


9 komentarzy:

  1. Ahhh jest boski. Ale w takim momencie :) Kurcze myślę , że do sali wejdzie Niall. Było by smutno gdyby teraz się rozstali. Nie mogę się doczekam kolejnego rozdziału <3 Pisz szybko proszę !! Całuje i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam tego bloga i te imaginy. Piszesz świetnie. Masz talent.
    Czekam na następną część. Xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski boski boski boski boski !!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow jest niesamowity !!!
    Ale zakończone w takim momencie rrrrr.
    Wolałabym nie , ale myślę , że teraz przyjdzie Niall. Czekam na kolejny<333

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny!
    Masz ogromny talent :)
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak więc. Ja to uwielbiam tego imagina z Niall'em♥ Ciekawe jak pójdzie wszystko dalej. Mam nadzieję ,że to nie Niall ich przyłapie. Nie mogę doczekać się kolejnego, gdy dowiem się co dalej. Proszę pisz szybciutko, nie każ długo czekać ;*
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. *-* Ta część jest wspaniałaa. Dopiero wczoraj 'odkryłam' Twojego bloga , ale tak mnie wciągnęło , że przeczytałam wszystkoo. Jesteś niesamowitaa! Piszesz zajebiściee. Twoje imaginy są perfekcyjne i takieee dopracowanee. Taalentt! Niecierpliwie czekam na kolejnegoo. Proszę dodaj go szybkoo <33

    OdpowiedzUsuń