- Dziewczyno jak ty mnie pociągasz...- podszedł do mnie i zaczął całować.
- Ale ja mam narzeczonego- powiedziałam.
- Nie dowie się o tym- powiedział.
Nagle do sali wszedł Niall. Gdy nas zobaczył stanął jakby zobaczył ducha, a ja oderwałam się od Edwarda.
- Wiedziałem że to się stanie prędzej czy później- wyszeptał z siebie- koniec z nami!- nagle wybuchnął.
- To nie..- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ on wybiegł z sali zatrzaskując drzwi za sobą- nienawidzę cię- krzyknęłam i uderzyłam bruneta w twarz- nie powinieneś być ginekologiem- wybiegłam z sali. Początkowo nie wiedziałam co robić, kochałam blondyna był dla mnie najważniejszy, lecz ta chwila słabości nie mogłam tak tego zostawić, nie mogłam pozwolić mu tak łatwo odejść. Tyle czasu walczyliśmy o ten związek, aż wreszcie nam się udało. A ja wszystko spieprzyłam, czułam się jak ostatnia kretynka. Usiadłam na jednym z krzeseł w poczekalni płacząc, pogładziłam swój brzuch i po chwili wyciągnęłam telefon. Wykręciłam numer Niall'a i zadzwoniłam, przez chwilę słyszałam sygnały, lecz nagle:
- Halo! Przepraszam cię za wszystko- powiedziałam.
- Ten telefon jest poza zasięgiem sieci, proszę zadzwonić później- nagle ogarnął mnie smutek, a jak coś mu się stało. Nie potrafiłabym sobie tego wybaczyć. Próbowałam dzwonić dalej, ale bez skutku nie odbierał. Wysłałam jakieś pięćdziesiąt wiadomości, a on nie odpisał na ani jedną. Zaczęłam myśleć o najgorszym, że popełnił jakieś głupstwo. Lecz nagle przypomniałam sobie, że jest takie jedno miejsce, gdzie lubi jeździć. Wsiadłam w samochód cała roztrzęsiona i pojechałam nad jezioro. Gdy dojechałam na miejsce nie myliłam się, samochód blondyna stał, lecz po nim nie było śladu. Zaczęłam go nerwowo poszukiwać, myślałam że się utopił, ale to nie w jego stylu. Przeszłam na drugą stronę jeziora, właśnie tam gdzie był dom jego babci. Tam wreszcie go znalazłam, mojego słodkiego, zapłakanego, niewinnego blondyna, którego tak bardzo kochałam. Nawet nie zauważył że przyszłam, nie odwrócił się, chyba po prostu nie usłyszał. Po chwili byłam tak blisko jego ciała, zewnętrzną częścią dłoni przejechałam po jego szyi, a on cicho zamruczał i pociągnął nosem.
- Kocham cię- wyszeptałam do jego ucha, po czym złożyłam pocałunek swoimi zimnymi ustami na jego rozgrzanej szyi.
- Dlaczego mi to zrobiłaś?- zapytał, odepchnął moją rękę, wstał i odwrócił się w moją stronę.
- On mnie do tego zmusił, flirtował ze mną- powiedziałam i próbowałam go przytulić.
- Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza i nie potrafię bez ciebie żyć- powiedział i objął mnie- kocham cię.
- Ja ciebie też myszko- złożyłam pocałunek na jego ustach.
- Tylko proszę nie rób tego więcej- powiedział i zjechał swoimi ustami na moją szyję.
- Horan, ja jestem w ciąży- wymruczałam z siebie i zaczęłam się śmiać.
- Ale ja nic nie wymagam, chciałem cię tylko pocałować- powiedział i włożył swoją rękę pod moją bluzkę.
- Niall!- krzyczałam.
- Spokojnie, nic się nie stanie- powiedział w przerwach i uśmiechał się. Skończyło się tylko na tym, że byliśmy w łóżku lecz do niczego nie doszło, był za bardzo odpowiedzialny. No tak miał 36 lat i wiedział coś o życiu, nie to co ja osiemnastolatka. Zostaliśmy na noc w domu jego babci. Było cudownie, mój sen też był cudowny. Śniło mi się, że jestem już starszą panią, Horan dalej jest moim mężem i nasze dzieci mają swoje dzieci i wszyscy jesteśmy szczęśliwi. Nad ranem obudził mnie blondyn podając śniadanie do łóżka:
- To dla mojej księżniczki- powiedział i podał tacę.
- Dziękuje. Ale nie trzeba było- uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka.
- Musimy zmienić lekarza, dobrze?- zapytał i położył się obok mnie.
- Dobrze, ale nic mu nie zrobisz. Prawda?- zapytałam.
- Nie oczywiście, że nie. Nie jestem głupi- uśmiechnął się.
Zjadłam śniadanie po czym każdy wrócił w swoją stronę. Horan pojechał coś załatwić, a ja pojechałam do domu. Gdy wieczorem blondyn wrócił zobaczyłam, że jest pobity.
- Prosiłam cię- powiedziałam podbiegając do niego.
- Nie potrafiłem się oprzeć. Jak go zobaczyłem to ręka sama mi już chodziła- zaśmiał się.
- Powtarza się historia z wakacji?- zapytałam i pocałowałam go.
- Przepraszam. Wiem, obiecałem- powiedział. Poszłam po apteczkę, gdy przyszłam on już słodko drzemał, był taki śpiący. Nie przemyłam mu ran bo były niewielkie, wystarczyło je zakleić plastrem, ale to zrobię jutro rano. To nie był koniec niespodzianek na dziś, nagle zadzwonił do mnie telefon, odebrałam i usłyszałam:
- Nasyłasz na mnie swojego chłopaka. Nie ładnie tak, ździro. I tak cię dorwę pamiętaj- rozpoznałam go, to był Edward.
- Zostaw mnie i Niall'a w spokoju- powiedziałam i rozłączyłam się.
Nagle usłyszałam, że telefon domowy dzwoni podniosłam słuchawkę tym razem z przerażeniem:
- Halo!?- zadałam pytanie.
- Czy pani jest krewną Perrie i Zayn'a Malików?- głos w słuchawce zadał pytanie.
- Tak. Coś się stało?- zapytałam.
...
Reszta w kolejnej części ;)
Dziękuje za czytanie i za wszystkie komentarze.
Kocham was xoxo...
~Horan'owa
Niesamowity! Nie mogłam się już doczekać! Warto było jest idealny! Widzę ,że robi się coraz groźniej i ciekawiej. Jestem strasznie niecierpliwa kolejnej części. <3
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt !
Jest wspaniały. Wymarzony! Zaczyna się nieźle rozkręcać akcja. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Życzę weny i Wesołych Świąt !!! <3
OdpowiedzUsuń