środa, 25 grudnia 2013

Niall cz. 22

Nagle usłyszałam, że telefon domowy dzwoni podniosłam słuchawkę tym razem z przerażeniem:
- Halo!?- zadałam pytanie.
- Czy pani jest krewną Perrie i Zayn'a Malików?- głos w słuchawce zadał pytanie.
- Tak. Coś się stało?- zapytałam.
- Państwo Malikowie mieli bardzo poważny wypadek. Leżą teraz w szpitalu [nazwa szpitala] i zarówno pani Perrie jak i pan Zayn walczą o życie- powiedział lekarz tak jakby miał zapisaną regułkę na kartce.
- Dobrze zaraz się tam zjawimy- powiedziałam i z niedowierzaniem odłożyłam słuchawkę i poszłam w stronę salonu cała sztywna, potrząsnęłam Horana- wstawaj, musimy jechać- byłam nadal w szoku.
- Ale co się stało?- zerwał się z przerażeniem.
- Musimy pojechać do szpitala- mówiłam.
- Ale co się dzieje?- zapytał i wziął w swoje ręce moje ramiona i zaczął mną potrząsać.
- Musimy pojechać do szpitala- powtarzałam i byłam jak w transie.
- Co się stało?- nagle poczułam uderzenie w twarz- słyszysz mnie? co się dzieje?
- Perrie i Zayn- usiadłam na kanapie i wzięłam głowę w swoje ręce.
- Co z nimi?- zapytał i kucnął przy mnie.
- Mięli wypadek. Walczą o życie- wreszcie chyba doszło to do mnie bo zaczęłam płakać.
- Żartujesz?- zapytał przerażony.
- Nie. Dzwonili do nas- powiedziałam i mocno przytuliłam go- nie chcę cię stracić.
- Nie stracisz. Spokojnie. Wszystko będzie dobrze, wyjdą z tego zobaczysz- mówił i gładził moje włosy- chodź teraz pojedziemy- złapał mnie za rękę, pociągnął, ubrał mi jeansową kurtkę, przewiesił torebkę przez moje ramie, a na końcu zarzucił na siebie sweter. W drodze do szpitala nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem, wreszcie gdy dojechaliśmy na miejsce powiedział:
- Kochanie teraz musisz być dzielna- pocałował mnie i złapał za rękę- przepraszam gdzie leżą państwo Malikowie?- zapytał jednej z pielęgniarek.
- Tutaj w 107 korytarzem prosto i w lewo- uśmiechnęła się. Poszliśmy w tamtą stronę, gdy staliśmy przed salą wyszedł lekarz:
- To państwo są ich krewnymi?- zapytał.
- Tak. Ja jestem najlepszym przyjacielem Zayn'a, prawie bratem znamy się od dziewiętnastu lat- powiedział.
- Nigdy nie udzielam informacji o pacjentach jeśli nie są osobami z rodziny, ale pan jest taki przekonywujący. A więc najwyraźniej państwo Malikowie spieszyli się do domu, a było tak ślisko że pan Zayn nie wyhamował i uderzył w drzewo- powiedział.
- Oni nie mogą umrzeć- wtuliłam się w Horana.
- Wszystko będzie dobrze- pocałował mnie we włosy- i coś jeszcze?
- Tak. Teraz są w śpiączkach farmakologicznych i walczą o życie, ale trzeba być dobrych myśli- uśmiechnął się- powiadomią państwo rodzinę pokrzywdzonych?- zapytał.
- Oczywiście- powiedział Horan.
- Możemy tam wejść?- zapytałam zapłakana.
- Tak. Ale tylko na chwilę- powiedział i otworzył drzwi.
- Ciociu. Proszę nie zostawiaj mnie. Kocham cię, nie możesz umrzeć, to wszystko nie może się tak skończyć- podbiegłam do łóżka Perrie i złapałam ją za rękę- nie chcę stracić ciebie, ani wujka kocham was- mówiłam przez płacz. Proszę nie zostawiajcie nas wszystkich, kochamy was, a nasze życie nie będzie bez was takie jak jest teraz- powiedziałam. Do pokoju wszedł Niall i przytulił mnie:
- Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz wyjdą z tego- pocałował mnie.
- A jeśli nie? Stracimy ich na zawsze- dalej płakałam.
- Są silni. Muszą walczyć. Mają dwójkę wspaniałych dzieci i wielu przyjaciół- mówił i uśmiechał się.
- Tobie tak to wszystko przychodzi z lekkością, nawet ludzkie życie- powiedziałam.
- Jakbym się wszystkim przejmował to dawno bym już nie żył- uśmiechnął się- chodźmy- złapał mnie pod ramię i wyprowadził z sali. Usiedliśmy na krzesłach, ja nadal byłam cała roztrzęsiona. Horan objął mnie, gładził moje włosy i szeptał do ucha że wszystko będzie dobrze. Nagle do szpitala wbiegła mama Zayn'a, która była bardzo przerażona, nawet nas nie zauważyła tylko wbiegła do sali.
- Chodźmy stąd- powiedział blondyn i złapał mnie za rękę- przyjdziemy jutro.
- Dobrze. Kocham cię- powiedziałam i pocałowałam go.
- Ja ciebie też kochanie- uśmiechnął się pogładził moją twarz- i oczywiście kocham nasze dziecko.
- Tak bardzo chciałabym się z tobą kochać- wymruczałam mu do ucha.
- Chyba sobie kpisz. W ciąży!- powiedział oburzony.
- Tylko tak powiedziałam-uśmiechnęłam się. Gdy wreszcie wyszliśmy ze swoich ramion zobaczyliśmy...
Więcej w kolejnej części
Dziękuje za wszystkie pozostawione komentarze
Kocham was xoxo.

Życzę wam wesołych, rodzinnych i ciepłych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku.
Życzę wam żeby wszystkie wasze marzenia się spełniły, a najważniejsze
żeby spełniło się marzenie każdej Polish Directioner, aby chłopcy
wreszcie zagrali w Polsce. Jeszcze raz spełnienia najskrytszych marzeń, 
dużo miłości w waszym życiu, zdrowia, szczęścia i żebyście dalej
należały do naszego fandomu. Żebyśmy wytrwały do końca,
żebyśmy wierzyły w chłopaków, żebyśmy ich dalej kochały
tak jak kochamy. I ogólnie wszystkiego, wszystkiego najlepszego ;*

~Horan'owa

7 komentarzy:

  1. Wspaniały! Trzymaj tak dalej<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny! Akcja naprawdę nieźle się rozkręca. Czekam niecierpliwie na dalsze rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjny ! To się nazywa talent. Tak pisać to naprawdę wyczyn. Tak cholernie Ci tego zazdroszczę. Mnie Bozia tak hojnie nie obdarzyła :( :). Czekam niecierpliwie na dalsze losy Nialla. Wesołych Świąt < 3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest przecudny ! Czekam na dalszy rozwój akcji :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest wspaniały. Wymarzony! Zaczyna się nieźle rozkręcać akcja. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest wspaniały!! Przeszłaś samą siebie !! Przepiękny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jeszcze małe pytanko. Czy mogłabyś ustawić tak żeby Anonimy ten mogły dodawać komentarze? Mam kilka koleżanek które czytają Twojego bloga lecz nie mogą komentować bo nie mają założonego konta na google itd. ♥

      Usuń