czwartek, 31 października 2013

Niall cz.15

- Ma teraz operację, ale lekarze mówią, że wyjdzie z tego- uśmiechnął się i pogładził włosy. Nagle do sali wszedł lekarz i powiedział:
- O widzę pani Dominiko, że już się pani wybudziła- podszedł i zaczął coś zmieniać w aparaturze.
- Tak. A co z moim tatą?- zapytałam, łapiąc go za kitel.
- Już jest po operacji, skończyliśmy dziesięć minut temu- odpowiedział.
- To dobrze- uśmiechnął się blondyn.
- Panie Niall'u czy może pan wyjść na korytarz?- zapytał lekarz.
- Oczywiście- odpowiedział- zaraz wracam- pocałował mnie w rękę i wyszedł.
- Nie mam dla państwa dobrych wiadomości. Stracili państwo dziecko- powiedział.
- Nie, nie! Pan żartuje, to jest niemożliwe!- zaczął krzyczeć i nerwowo poprawiał włosy.
- Niestety- powiedział- musi pan ją poinformować.
- Dobrze- odpowiedział i zaczął płakać. Poszedł napić się wody. Gdy wrócił do sali był bardzo zdenerwowany.
- Co się dzieje?- zapytałam.
- Nie mam dobrych wiadomości- powiedział i usiadł na moim łóżku zapłakany.
- Mów!- krzyknęłam.
- Nasze dziecko..- przerwał mu płacz.
- Nawet tego nie mów. Ty żartujesz, tak?- zapytałam.
- Nie. Straciliśmy je- powiedział i przytulił mnie.
- Nie- zaczęłam płakać- to jest niemożliwe- powiedziałam i zaczęłam bić w jego plecy pięściami.
- Postaramy się o kolejne- powiedział i pocałował mnie.
- Nie chcę kolejnego. Wyjdź stąd!- krzyknęłam- i nie dotykaj mnie nigdy w życiu.
- Przecież to nie jest moja wina!- krzyknął i wstał.
- Ale chcę być sama- powiedziałam i zaczęłam płakać.
- Dobrze. Pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć kochanie- odpowiedział, wziął swoją kurtkę i wyszedł z czerwonymi od płaczu oczami.
- Co z nią?- zapytała Julia.
- Wszystko dobrze, lekarze wypisują ją za dwa dni- odpowiedział i usiadł na krześle.
- Ale coś jest nie tak. Niall powiedz o co chodzi? Przecież to moja córka i tak bym się dowiedziała- powiedziała, usiadła obok niego.
- Nie powinnaś być z Louis'em?- zapytał, przecierając oczy.
- Jeszcze się nie wybudził- odpowiedziała i uśmiechnęła się- powiedz o co chodzi- pogładziła jego kolano.
- Nasze dziecko. Po prostu go nie ma- odpowiedział i przytulił mamę.
- Nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Postaracie się o drugie- powiedziała i mocniej się w niego wtuliła.
- Ona nie chcę drugiego. Chyba się boi mieć następne- odpowiedział i wyszedł z jej ramion.
- Porozmawiam z nią- uśmiechnęła się i wstała.
- Powiedziała, że chce być sama- odpowiedział i założył kurtkę.
- Tylko spróbuję- powiedziała i nacisnęła na klamkę. Leżałam skulona i odwrócona tak, że nie widziałam drzwi, usłyszałam że ktoś wchodzi moją pierwszą myślą był Niall więc wybuchłam:
- Prosiłam cię, żebyś mnie zostawił samą!
- To ja- usłyszałam ciepły głos mamy.
- Przepraszam- odpowiedziałam i wstałam- czyli już wszystko wiesz?- zapytałam i poklepałam miejsce obok siebie.
- Niall mi wszystko powiedział- usiadła, koło mnie- wszystko będzie dobrze, zobaczysz- poprawiła moje włosy- ale nie płacz już.
- Jak mam nie płakać, straciłam najcenniejszy skarb w moim życiu- odpowiedziałam i przytuliłam ją.
- Nie to był tylko owoc waszej miłości. Twoim najcenniejszym skarbem jest miłość którą obdarowuje cię Niall- uśmiechnęła się.
- Ale ja to dziecko kochałam. Byliśmy tacy szczęśliwi. Co teraz będzie?- zapytałam płacząc.
- Teraz postaracie się o kolejne- powiedziała i pocałowała moje włosy.
- Nie będzie kolejnego. Nie rozumiesz! Boje się. Boje się, że starce kolejne dziecko- powiedziałam i położyłam się.
- Przecież to nie była twoja wina- powiedziała i pogładziła moją dłoń.
- Chcę się zabić. Nie chcę dalej żyć- powiedziałam i popatrzyłam na nią.
- Nie mów tak córeczko- powiedziała, jej także pojawiły się łzy w oczach.
- Chcesz pojechać do domu ze mną, bo tata tu i tak zostaje?- zapytała.
- Nie dziękuje. Zostanę u Niall'a i oswoję się z tą myślą, że straciliśmy najcenniejszą rzecz w naszym związku- odpowiedziałam i starałam się wymusić uśmiech na mojej twarzy- mogę iść do taty?
- Może jutro, ty lepiej się poczujesz, a tata wybudzi się do jutra- uśmiechnęła się- mam już wyjść?- zapytała.
- Trochę jestem zmęczona i jest już późno. Ale nie myśl sobie, że cię wyganiam- uśmiechnęłam się.
- Nie no. Teraz pójdę do taty, posiedzę przy nim- powiedziała, pocałowała mnie w czoło i poszła. Zgasiłam lampkę świecącą się na moim stoliku nocnym i odwróciłam się na lewy bok. Próbowałam zasnąć, ale zamiast tego pojawiły się łzy, których nie mogłam zatrzymać, nawet jeśli bardzo chciałam. Brakowało mi tego dziecka, było cząstką mnie. Nie było jeszcze rozwinięte, malutkie (nie można było go nazwać dzieckiem). Chciałabym żeby czas się cofnął i chciałabym żeby nigdy ten wypadek się nie wydarzył, żeby tata nie musiał mieć tej operacji a ja byłabym nadal w ciąży. Wreszcie udało mi się zasnąć. Mój sen był piękny. Śniło mi się, że wszystko było jak dawniej. Tata był cały i zdrowy, mieszkał z mamą i moim bratem. A ja byłam już po ślubie z Niall'em, mieliśmy jedno dziecko, a drugie było już w drodze. Chciałabym żeby ten sen trwał wiecznie, ale niestety wybudziłam się. Na krześle obok mnie siedział...
Reszta będzie w kolejnej części ;)
Dziękuje wiernym czytaczom <3
Dziękuje za pozostawione komentarze


~Horan'owa


1 komentarz: