wtorek, 29 października 2013

Niall cz.14

Pewnego wieczoru siedziałam sama w domu, nagle usłyszałam rozchodzący się dźwięk domofonu. Podniosłam słuchawkę i usłyszałam ciepły, kobiecy głos od razu rozpoznałam, że to mama. Zarzuciłam na siebie bluzę Horana, żeby nie zauważyła mojego powiększonego brzucha. Wpuściłam ją z miłą chęcią. Przywitałyśmy się ciepło i usiadłyśmy razem na kanapie.
- I co tam u was?- zapytała i uśmiechnęła się.
- Wszystko dobrze. Oprócz tego, że codziennie obawiam się tego, że nie wróci, że coś mu się stanie- powiedziałam i od razu mina mi posmutniała.
- Rak mózgu to jest choroba, ale do wyleczenia- uśmiechnęła się pogładziła swój już dość duży brzuszek.
- Wiem mamo. Nie wyobrażam sobie tego, że któregoś dnia mogłoby go zabraknąć na tym świecie. Co ja bym wtedy zrobiła?- zapytałam łapiąc ją za dłoń.
- Nie myśl nawet o tym- uśmiechnęła się i poprawiła kosmyk moich włosów.
- Będę mogła jutro do was wpaść porozmawiać z tatą?- zapytałam uśmiechając się.
- Tak, oczywiście.. A o co chodzi?- zapytała.
- I tak byś się dowiedziała- pojawił mi się uśmiech na twarzy.
- O co chodzi?- zapytała zdenerwowana.
- Nie denerwuj się to nic strasznego- zaśmiałam się, wstałam i rozpięłam bluzę- jestem w ciąży!
- Przepraszam, że co?!- zapytała oburzona.
- Jestem w ciąży z Horanem- odpowiedziałam.
- No to super- uśmiechnęła się.
- Nie jesteś zła?- zapytałam.
- Na co?! No może i zepsułaś sobie życie, nie pójdziesz na studia, ale teraz najważniejsze jest bezpieczeństwo twoje i waszego dziecka- powiedziała i pocałowała mnie w czoło.
- Nie wiem jak powiedzieć to tacie- powiedziałam.
- Spokojnie pomogę ci jutro- uśmiechnęła się.
- Wiesz jaka jestem szczęśliwa. Będę miała pierwsze dziecko z osobą, którą naprawdę kocham- powiedziałam i usiadłam obok niej.
- Myślę, że tata nie będzie robił ci wielkiej awantury żebyś się nie denerwowała- odpowiedziała. Nagle do domu wszedł Horan i mój tata, co było dla mnie totalnym szokiem.
- Tato? To ty?- zadałam pytania, wstając z kanapy.
- Tak- odpowiedział i odwiesił swoją jeansową kurtkę na wieszak.
- Tęskniłam za tobą- odpowiedziałam i rzuciłam mu się na szyję.
- Ja za tobą też słoneczko- zaczął gładzić moje włosy- tak dawno cię nie widziałem.
- Ja ciebie też- odpowiedziałam zalana łzami.
- Kocham cię- powiedział- i przepraszam za wszystko- powiedział i odłożył mnie na ziemię- nie płacz- poprawił mi włosy.
- Nie ważne zapomnijmy o całej tej sprawie- uśmiechnęłam się.
- Najważniejsze, że jesteście teraz szczęśliwi- powiedział- może już chodźmy niech pobędą troszkę sami- uśmiechnął się.
- Dobrze, to jutro przyjedziesz?- zapytała mama.
- Oczywiście, że tak- powiedziałam i pocałowałam ją w policzek. Zostaliśmy sami, oglądnęliśmy jakieś filmy i poszliśmy spać.

*następnego dnia*
Dzisiaj pojechałam z Niall'em do lekarza, aby zbadał czy wszystko jest pod kontrolą. Zrobili mi USG, resztę nagrali na płytkę. Gdy wracaliśmy do domu nagle zatrzymał się i powiedział:
- Jedziemy do mojej mamy, dobrze?- zapytał.
- Dobrze. Jest z nią bardzo źle?- zapytałam ze smutkiem w głosie.
- Nie. Można powiedzieć, że coraz lepiej. Wszyscy się nią opiekują, dbają o nią. Regularnie jeździ na chemioterapię. Tylko wygląda jakby wyzionęła ducha- odpowiedział i jedna łza spadła na jego jasne jeansy.
- Nie płacz kochanie- powiedziałam i pogładziłam jego dłoń.
- Kocham cię. Nie wiem co bym zrobił jakbym stracił ciebie albo nasze dziecko- odpowiedział i pocałował moją dłoń.
- Tylko pamiętaj na kolację odwieziesz mnie do rodziców, dobrze?- zapytałam.
- Oczywiście- odpowiedział. Pojechaliśmy do domu jego mamy, który był w pięknym lesie na około były drzewa i jedynie inne dwa domy. Panowała błoga cisza, było słychać tylko ćwierkanie ptaków. Otworzyłam bramę Niall'owi a on wjechał. Zapukaliśmy do drzwi, otworzył nam jego tata. Weszliśmy do domu i poczuliśmy wielkie ciepło rodzinne. Weszliśmy do salonu, gdzie siedziała jego mama.
- Ty za pewne jesteś Dominika- uśmiechnęła się i wstała.
- Niech pani nie wstaje- powiedziałam i podałam jej rękę.
- Nie jest ze mną aż tak źle- uśmiechnęła się- cześć kochanie- podeszła do Horana.
- Cześć mamo- odpowiedział i pocałował ją w czoło. Spędziliśmy miłe popołudnie, u mnie w domu nie było takiej atmosfery, tutaj rozmawia się o wszystkim, o czym się chce, śmieje się z różnych żartów. Ja byłam wychowywana nie! nie można powiedzieć, że w rodzinie, która miała wielki dystans do życia tylko w takiej która nie lubiła robić żartów, dzieci nie wtrącały się w życie dorosłych. Nadszedł wieczór, więc Niall odwiózł mnie do rodziców. Zjedliśmy kolację i powiedziałam:
- Tato muszę ci coś powiedzieć- uśmiechnęłam się.
- Tak?- zapytał i odwzajemnił mój uśmiech.
- Będziesz dziadkiem- powiedziałam.
- Że przepraszam, co??- wstał od stołu.
- Przestań. Należy im się to od życia. Kochają się, więc jest w ciąży- mama zaczęła mnie bronić.
- Ale w tym wieku?- zapytał.
- No tak jakoś wyszło- powiedziałam
- Nie! Nie mogę tego słuchać- powiedział i poszedł na górę.
- Może pokaże ci twojego braciszka?- zapytała mama i uśmiechnęła się.
- Tak, chcę zobaczyć- powiedziałam- też mam zdjęcie mojego dziecka, bo nie wiemy co to za płeć, przecież to dopiero drugi miesiąc.
- No to chodź do laptopa taty- powiedziała i złapała mnie za rękę. Usiadłyśmy przy komputerze, najpierw oglądnęłyśmy płytkę mamy, było już tam dość rozwinięte dziecko w porównaniu do mojej jak to mama nazwała "fasolki". Gdy przeglądałyśmy moje USG na dół zszedł tata i przytulił mnie od tyłu. Przeprosił i zaczął oglądać z nami. Pooglądaliśmy jakieś filmy, czułam się jak w dzieciństwie. Wszyscy razem siedzieliśmy i śmialiśmy się. Wreszcie nadszedł późny wieczór, poprosiłam tatę, żeby mnie odwiózł. Wsiedliśmy do samochodu i zaczęliśmy rozmawiać:
- Przepraszam, nie zauważyłem, że jesteście razem szczęśliwi- powiedział i przerzucił bieg.
- Nic się nie stało. Nigdy się na ciebie nie obraziłam, bo wiedziałam że chcesz dla mnie jak najlepiej- odpowiedziałam.
- Dlaczego Niall nie przyjechał?- zapytał.
- No bo musiał być u mamy. Ale teraz jest już w domu- uśmiechnęłam się.
- Ty prawie też- odpowiedział. Tak mało brakowało, tylko jedno skrzyżowanie, to głupie skrzyżowanie. Ale nie udało się, poczułam silne uderzenie rozpędzonego samochodu, wjechał po prostu w nas, od strony kierującego. Miałam lekkie przebudzenia podczas pobytu w karetce. Słyszałam, że lekarze próbują nawiązać ze mną kontakt. Nie wiedziałam ile czasu minęło, obudziłam się w łóżku szpitalnym, a ostre światła lamp przeszywały moje oczy. Poczułam, że ktoś trzyma mnie za rękę i płacze.
- C..oo si.ę sta..ło?- zapytałam ciężko łapiąc powietrze.
- Miałaś wypadek z Louis'em- odpowiedział Niall i nagle przestał płakać.
- Nic nie pamiętam- odpowiedziałam i zaczęłam kręcić głową.
- Wracałaś z nim do domu, podobno na ostatnim skrzyżowaniu jakiś debil w was wjechał- odpowiedział i pocałował mnie w rękę.
- A co z tatą?- zapytałam.
- Ma teraz operację, ale lekarze mówią, że wyjdzie z tego- uśmiechnął się i pogładził włosy. Nagle do sali wszedł lekarz i powiedział:

Więcej dowiecie się w kolejnej części..
Dziękuje za wszystkie komentarze ;)
Zachęcam do czytania <3

~Horan'owa

2 komentarze:

  1. Ojej ! Ciekawa jestem, co dalej !! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. awwwwwwwwwwww... kolejna część zajebista czekam nadalszy przebieg akcji :*

    OdpowiedzUsuń