- Cześć tato- powiedziałam i pomachałam mu.
- Cześć- odpowiedział oschle i popatrzył się na mnie jakby za chwilę miał mnie zabić.
- Co się stało?- zapytałam wstając.
- Nie nic- odpowiedział, poszedł do kuchni.
*po chwili*
Doszłam już do siebie, parę razy przetarłam oczy. Teraz czekała mnie długa rozmowa z tatą która na pewno mu się nie spodoba. Weszłam do kuchni i zobaczyłam pierwszy raz jak tata delikatnie płacze, w rękach miał szklankę z wodą, jego wzrok był wbity w blat.
- Tato co się dzieje?- zapytałam i usiadłam naprzeciwko taty.
- Musimy poważnie porozmawiać- powiedział Lou i popatrzył na mnie.
- Też tak uważam- powiedziałam i nastała chwila ciszy.
- A więc...- powiedzieliśmy równocześnie.
- Mów pierwsza- powiedział i uśmiechnął się.
- Nie ty- odpowiedziałam mu uśmiechem.
- Córeczko ty tak nie możesz- oznajmił.
- O co chodzi?- zapytałam.
- Proszę nie udawaj. Wiem, że nadal się z nim spotykasz, widziałem was dzisiaj rano jak się całowaliście- powiedział i zakrył oczy żebym nie widziała, że płacze.
- Tato ja go kocham- odpowiedziałam.
- Dlaczego nas oszukujesz?- zapytał.
- Bo wiedziałam, że będziesz chciał nas rozdzielić- powiedziałam i złapałam jego dłoń- nie płacz.
- Ja nie płaczę- powiedział i odkrył oczy- nie macie prawa się spotykać!- krzyknął.
- Jestem pełnoletnia, mam prawo robić to co chcę. Niczego mi nie zabronisz!!!- krzyknęłam, wstałam i oparłam się o tył krzesła.
- Jesteś nadal naszą córką. Mamy też zdanie z kim masz założyć rodzinę a ja na Niall'a się nie zgadzam! Mieszkasz nadal z nami!! Nie masz prawa nigdzie wychodzić, do nikogo na noc!!- krzyczał.
- Tak?! To ja się wyprowadzam. Mam cię dość. Nienawidzę cię!- krzyknęłam, trzasnęłam drzwiami od kuchni i poszłam na górę. Zadzwoniłam do Horana:
- Co się dzieje?- zapytał.
- Tata, o..n nas wi..dział- mówiłam i pociągałam powietrze do siebie.
- I co?- zadał kolejne pytanie.
- Zabronił nam się spotykać. Powiedział, że jeszcze jestem ich córką i oni też mają prawo decydować z kim się wiąże- mówiłam i ocierałam łzy.
- Ale przecież to nie przeszkadza, będziecie z Wiktorią go oszukiwać- powiedział, słyszałam smutek w jego głosie.
- Nie! On nie pozwala mi wychodzić z domu- mówiłam i płakałam.
- Co na to Julia?- zapytał.
- Mama powiedziała, że najważniejsze żebym była szczęśliwa. A jestem więc nie ma nic przeciwko- odpowiedziałam.
- Mam dość Louis'a. Musi nam wszystko psuć. To dlatego, był dla mnie dzisiaj taki niemiły i dziwny- powiedział.
- Niall nie mów, że masz go dość, jest twoim przyjacielem, nie możesz tak!- powiedziałam.
- Ja mam dość! Przyjeżdżam dzisiaj do was- krzyknął.
- Ni...- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ usłyszałam tylko "twoja rozmowa została zakończona".
Położyłam się na łóżku i płakałam. Po co on tu będzie przyjeżdżał? Jeszcze tata mu coś zrobi.. Mówiłam do siebie. Nagle usłyszałam krzyki z dołu. Usiadłam w połowie schodów, aby lepiej słyszeć.
- Ty o wszystkim wiedziałaś? Dlaczego nic nie mówiłaś?- tata krzyczał na mamę.
- Bo wiedziałam jak zareagujesz!- krzyknęła.
- Powinnaś mi to powiedzieć od początku- krzyczał.
- Oni są szczęśliwi! Zostaw ich. Ona chcę z nim założyć rodzinę- powiedziała Julia.
- Jej coś chyba się w głowę stało, ma za dużo w życiu- powiedział Tommo.
- Możesz dać im szanse, chociaż raz- powiedziała.
- Nie ma szans, żeby między nimi coś było- mówił.
- Ale między nimi jest już uczucie, którego nie możesz zniszczyć- powiedziała. Po tych słowach zeszłam na dół, czułam na sobie wzrok taty i mamy. Byłam zmieszana.
- Możecie przestać się kłócić- powiedziałam i złapałam się za skroń.
- Wszystko dobrze?- zapytała mama.
- Tak- powiedziałam i zachwiałam się na nogach.
- Na pewno?- zapytał tata.
- Ta...- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ zemdlałam i uderzyłam głową o krawędź schodów. Obudziłam się w szpitalu, miałam opatrunek na karku, ponieważ był przecięty. Strasznie mnie bolało, moją dłoń cały czas trzymałam mama, a taty nie było.
- Mamo przepraszam- wyszeptałam.
- Za co?- zapytała.
- Za wszystko. Za te wszystkie problemy, które ze mną macie i teraz to- powiedziałam i chciałam podnieść głowę- ss..- zasyczałam.
- Nie wstawaj- powiedziała i podłożyła mi poduszkę pod głowę.
- Gdzie jest tata?- zapytałam.
- Pojechał do babci, bo źle się poczuła- odpowiedziała.
- Mogę mieć do ciebie prośbę?- zadałam kolejne pytanie i ścisnęłam jej dłoń.
- Tak, oczywiście- powiedziała i pogładziła moje czoło.
- Zadzwonisz po Niall'a?- zapytałam i uśmiechnęłam się.
- Jeżeli cię to uszczęśliwi to oczywiście- powiedziała i pocałowała zewnętrzną część dłoni.
- Tak, proszę- powiedziałam. Tak też zrobiła, zadzwoniła po Horana. Po pół godzinie przyjechał, wszedł do sali i pocałował mnie w czoło.
- Co się stało?- zapytał.
- Kłóciliśmy się z Louis'em o was, ona zeszła na dół, zemdlała i uderzyła się o krawędź schodów- powiedziała Julia.
- Kochanie. Nie chciałem to pewnie przez ten telefon- powiedział.
- Nie. Lekarz mówi, że to przez niedobory witamin i innych składników odżywczych- odpowiedziała- to ja was zostawię samych- powiedziała i zamknęła drzwi.
- Kocham cię- powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Ja ciebie też- mówił i pocałował mnie.
- Chciałabym żebyś spełnił moje życzenie- powiedziałam.
- Tak?- zapytał.
- Najpierw się zaręczymy, później weźmiemy ślub, następnie będziemy mieli dzieci a później będziemy żyć razem do końca- powiedziałam.
- Oczywiście, że tak- uśmiechnął się i trzymał mnie za rękę.
- Nic nam nie przeszkodzi- powiedziałam i ścisnęłam jego zimną dłoń.
*tymczasem*
Louis wrócił do szpitala i zobaczył Julię siedzącą na korytarzu.
- I co z nią?- zapytał.
- Już wszystko dobrze- uśmiechnęła się.
- To czemu nie siedzisz z nią w sali?- zapytał.
- Bo nie chcę przeszkadzać- powiedziała.
- Komu?- zapytał, nic nie widział, bo był odwrócony tyłem do szyby.
- Im- odpowiedziała i pokazała palcem na nas.
- Co on tu robi?- zapytał Louis.
- Zadzwoniłam po niego- odpowiedziała.
- Po co to zrobiłaś?- zapytał.
- Bo mnie prosiła- odpowiedziała i pocałowała go- zostaw ich samych.
Reszty dowiecie się w kolejnej części ;)
Dziękuje za wszystkie komentarze <3
~Horan'owa
Aww *_* !! Ś W I E T N Y ! <3<3
OdpowiedzUsuńDziękuje ;)
OdpowiedzUsuńSuper <3 czekam na nexta ;))
OdpowiedzUsuń