niedziela, 29 września 2013

Niall cz.9

Gdy już miałam wchodzić, Niall złapał mnie za boki i pocałował mnie w szyję. Weszliśmy razem do toalety.
- To się nie może tak skończyć- powiedział i przytulił mnie.
- Nigdy się nie skończy- powiedziałam i pocałowałam go.
- Kocham cię- mówił i zarazem całował mnie po szyi.
- Ja ciebie też- wyszeptałam z siebie. Całowaliśmy się bez opamiętania, ściągnęłam z niego koszulę i całowałam jego tors i umięśniony brzuch.
- Przepraszam, kiedy będzie wolne?- usłyszeliśmy za drzwi.
- Już wychodzę- powiedziałam i przestraszyłam się. Po paru minutach wyszliśmy, stanęliśmy przed toaletą i pocałowaliśmy się jeszcze raz.
- Będę tęsknić za tobą- powiedział i uśmiechnął się.
- Ale to tylko parę godzin- powiedziałam.
- Nie! To wiele zmarnowanych godzin- powiedział. Poszliśmy na swoje miejsca, gdy siadłam tata powiedział:
- Gdzie byłaś?- ściągnął z uszu słuchawki.
- W toalecie- uśmiechnęłam się.
- Pamiętaj, że cię kocham- powiedział i złapał mnie za rękę.
- Wiem tato- popatrzyłam mu w oczy- co się dzieje?- zobaczyłam niepewność w zielonych oczkach taty.
- Musimy poważnie porozmawiać- powiedział i pocałował moją dłoń.
- Tak?- zapytałam przerażona.
- Nie możesz się z nim spotykać!- powiedział.
- Dlaczego?- zapytałam i momentalnie poczułam smutek.
- Jest za stary...- powiedział- tylko nie płacz- powiedział i przytulił mnie.
- Ale ja go kocham, chcę z nim być. Proszę cię tato- powiedziałam i poroniłam jedną łzę.
- Jest moim kumplem. Wychowywał cię, przez cały czas nazywałaś go wujkiem, a teraz ma być twoim chłopakiem?!- zapytał ze wściekłością w głosie.
- Zrozum. Przepraszam cię i mamę, ale ja po prostu nie potrafię bez niego żyć- powiedziałam i popatrzyłam na niego.
- Nie ma mowy!- krzyknął wściekły Tommo.
- Chcesz żebym była szczęśliwa?- zapytałam.
- Tak chcę, ale nie z nim!- odpowiedział- koniec tematu- założył słuchawki. Wzięłam do ręki książkę, ale wcale jej nie czytałam, zastanawiałam się dlaczego oni mnie tak traktują, dlaczego nie pozwalają mi ułożyć sobie życia. Zaczęłam płakać, nagle kartka stała się mokra, miałam rozmazaną kredkę do oczu, patrzyłam na tatę, ale on ani razu się nie odwrócił. Zasnęłam i przespałam resztę lotu. Siedzieliśmy w hallu i czekaliśmy na walizki. Wreszcie Horan wziął swoją i podszedł do mnie.
- No to do zobaczenia- powiedział tata i stanął jak mur między nami.
- Pa stary- podał mu rękę.
- No, no pa- poklepał go po plecach. Przeszedł do wyjścia, odwrócił się w moją stronę i pomachał mi mając łzy w oczach. Poszłam po swoją walizkę, wzięłam ją i wsiedliśmy do taksówki. Przyjechaliśmy do domu, smutna weszłam na górę i zamknęłam się w pokoju. Rozpakowałam się, na samym spodzie walizki znalazłam małe pudełeczko. Otwarłam je i zobaczyłam napis "Na zawsze w moim sercu". Uśmiechnęłam się jak zobaczyłam naszyjnik. Była to połówka serca, na drugiej stronie było napisane "Niall", a więc na tamtej połówce znajdowało się albo moje imię, albo nie wiem już co. Zadzwoniłam do niego i wyszłam na balkon. Odebrał smutnym głosem:
- Tak?- zapytał.
- Dziękuje- powiedziałam i przewracałam naszyjnikiem w palcach.
- Proszę bardzo. Kiedy się spotkamy?- zapytał.
- Może jutro wieczorem.- odpowiedziałam.
- A tęsknisz za mną?- zadał kolejne pytanie.
- Tak oczywiście, że tak- powiedziałam- sorry muszę kończyć, mama dobija się. Weszłam do pokoju i otwarłam drzwi.
- Idziesz na kolację?- zapytała.
- Nie dziękuje- powiedziałam i próbowałam zamknąć drzwi.
- Proszę, nie bierz tego do siebie. Ty nie powinnaś z nim być- powiedziała.
- Tak! Bo wy wiecie lepiej co powinnam a czego nie- powiedziałam- dziękuje za takich rodziców- zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Zalałam się łzami, oglądałam zdjęcia z dzieciństwa kiedy jeszcze Niall opiekował się mną. Wreszcie rozbolała mnie głowa i poszłam się umyć. Gdy siedziałam w ręczniku na ciele i na włosach na łóżku. Popatrzyłam się na lustro w drzwiach od szafy. Czułam się dorosła jak na swój wiek. Czułam, że jestem gotowa na rodzinę, na dzieci. Pierwsze raz przyszło mi do głowy coś takiego. Wzięłam z szafki nocnej ten naszyjnik i założyłam sobie na szyję. Wyciągnęłam z szafy bieliznę i ubrałam ją. Nie suszyłam włosów, bo było strasznie ciepło więc szybko mi wyschły. Otworzyłam drzwi od balkonu i zgasiłam światło. Nie mogłam zasnąć, nie miałam się do kogo przytulić, nie miał mnie kto pocałować. Wreszcie zasnęłam i obudziłam się rano. Nie miałam ochoty schodzić na dół na śniadanie, ale to zrobiłam. Ubrałam koszulę i spodnie i zeszłam.
- Dzień dobry- powiedziałam z uśmiechem.
- Cześć córeczko- powiedziała Julia.
- Już wszystko dobrze?- zapytał Louis.
- Tak tato- odpowiedziałam- mogę dziś nocować u Wiktorii?- zapytałam, ale wiedziałam że kłamię.
- Tak, oczywiście- uśmiechnęła się mama.
- Dziękuje- powiedziałam i pocałowałam ją w policzek. Zjedliśmy śniadanie, poszłam na górę i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i zadzwoniłam do Horana:
- Cześć. Zgodzili się. Przyjdę koło 16- powiedziałam.
- Dobrze kochanie- powiedział z entuzjazmem- jak to zrobiłaś?
- Powiem ci jak się spotkamy- mówiłam- na razie kończę, bo się jeszcze domyślą. Rozłączyłam się i poszłam pobiegać. Gdy wróciłam była już 14 na stole był obiad. Zjadłam go z apetytem. Wzięłam prysznic, wzięłam torbę i wyszłam z domu. Poszłam do Niall'a.

Reszta w kolejnej części ;)
Dziękuje za wszystkie komentarze i wyświetlenia...

~Horan'owa

1 komentarz: