sobota, 28 września 2013

Niall cz.8

Nie wracał długi czas. Usiadłam na kanapie i płakałam. Wreszcie drzwi się otworzyły. Do pokoju wszedł on, miał trochę rozciągniętą koszulkę, przeciętą wargę i łza leciała mu z jednego oka. Podbiegłam do niego i przytuliłam się z całej siły.
- Czemu to zrobiłeś!- powiedziałam, płacząc.
- Nie będzie cię gwałcił gnojek jeden- powiedział wtulając się mocniej we mnie.
- Kocham cię- mówiłam i złapałam go za rękę- proszę nigdy mnie nie zostawiaj.
- Nigdy. Na zawsze będziemy razem- powiedział i pocałował mnie we włosy- jesteś dla mnie najważniejsza, nikt nie ma prawa cię krzywdzić.
- Poczekaj idę po apteczkę- wyszłam z jego ramion i zrobiłam parę kroków.
- Ale po co?- zapytał, łapiąc mnie za nadgarstek.
- Trzeba cię opatrzyć- powiedziałam i poszłam do łazienki. Gdy już wróciłam siedział na kanapie i włączył telewizor. Wyciągnęłam waciki i wodę utlenioną. Namoczyłam jeden z nich.
- Może za szczypać- powiedziałam i przyłożyłam do jego wargi.
- Sssss..- wciągnął powietrze i złapał pięścią za swoje spodenki.
- Jesteś taki dzielny- powiedziałam i przemywałam mu ranę.
- Co my zrobimy z twoimi siniakami?- zapytał dotykając mojego ramienia.
- Nie wiem- powiedziałam.
- Jak ty się pokarzesz rodzicom?- zadał kolejne pytanie.
- Najważniejsze, że ani mi ani tobie nic nie jest- powiedziałam i odłożyłam wacik na stolik do kawy.
- Ale patrz jak cię urządził- powiedział- tu masz siniaka i tu i tu, a tu przecięcie paznokciem- mówił i wskazywał na rany i fioletowe wylewy podskórne krwi.
- Ty masz gorzej, oko ci puchnie. Będziesz miał wielkiego siniaka- powiedziałam i gładziłam jego twarz.
- Dla ciebie zniosę wszystko- uśmiechnął się i pocałował moją górną wargę.
- Jutro wracają rodzice- powiedziałam- a jeśli powiedzą, że jesteś złym opiekunem?-zapytałam.
- No to trudno, już nie będziemy zostawać sam na sam- odpowiedział.
- Nie dopuszczę do tego!- podniosłam głos i zjechałam swoją dłonią na jego rozciągniętą koszulkę- jesteś dla mnie najważniejszy.
- Nie przejmujmy się tym. Co będzie jutro to jutro. A co dzisiaj do dzisiaj- uśmiechnął się i przytulił mnie.
- Chce żebyś był ze mną na zawsze. To z tobą chce mieć rodzinę, dzieci- powiedziałam i dotknęłam swoją dłonią jego karku.
- Nie wiem czy powinniśmy- powiedział.
- Ale dlaczego?- zapytałam ze smutkiem w głosie- przecież się kochamy.
- No tak, ale między nami jest osiemnaście lat różnicy- powiedział patrząc mi w oczy.
- Nie obchodzi mnie to jaka jest różnica, ważne że jesteśmy razem- uśmiechnęłam się i pocałowałam go- jesteś moją prawdziwą miłością. Złapał mnie za plecy i całowaliśmy się. Byłam totalnie wykończona i przerażona tym co się stało, więc położyliśmy się spać. Rano obudził mnie telefon od mamy.
- Cześć! Wszystko w porządku?- zapytała.
- Tak, tak. O której wracacie?- zapytałam, usiadłam i przetarłam oczy.
- Jeszcze nie wiemy, jakoś koło osiemnastej, bo o dwudziestej pierwszej mamy samolot- powiedziała.
- Z kim rozmawiasz?- zapytał zaspany Horan.
- Cicho! Przepraszam na chwilę- zatkałam głośnik telefonu- z mamą- powiedziałam.
- Głodna jesteś?- zapytał.
- Troszkę- odpowiedziałam.
- To idę coś zamówić- powiedział, ubrał się i założył okulary przeciwsłoneczne.
- Co tam się dzieje?- zapytała mama.
- A bo wiesz, Niall znaczy wujek się pytał czy chce coś na śniadanie- odpowiedziałam.
- No to wam nie będę przeszkadzała- odpowiedziała- do zobaczenia.
- Do zobaczenia- powiedziałam i rozłączyłam się. Ubrałam się, umyłam i wyszłam do salonu. Włączyłam telewizor, Horan wszedł do pokoju:
- O której wracają?- zapytał.
- Koło osiemnastej, czyli mamy całe osiem godzin dla siebie- powiedziałam, zeskoczyłam z kanapy i wskoczyłam mu na ręce- kiedy śniadanko?- zapytałam.
- Przyniosą za jakieś dziesięć minut- powiedział i pocałował mnie. Gdy przynieśli jedzenie, byłam już strasznie głodna. Ale nie mogłam zjeść dużo, bo wiedziałam że z Niall'a straszny łakomczuch, przecież znałam go wiele lat, wychowywał mnie, więc wiedziałam. Dzisiaj nie robiliśmy nic po za jedzeniem i oglądaniem telewizji. Wreszcie zostało nam półgodziny dla siebie. Przewróciłam się na niego i pocałowałam go.
- Jeszcze raz. Pamiętaj kocham cię- powiedziałam i poczochrałam jego włosy.
- Ja ciebie też- odpowiedział i przejeżdżając dłońmi, podniósł koszulkę. Zaczęliśmy się całować, ja cały czas gładziłam jego włosy, a on gładził moje plecy. Nagle niespodziewanie do apartamentu weszli rodzice, my odkleiliśmy się od siebie. Ja jednym ruchem usiadłam na kanapie. Zaczęliśmy się delikatnie śmiać. Tata podszedł do mnie, a mama do Niall'a.
- Możemy porozmawiać?- zapytał Lou i wziął mnie za ramię.
- Tak, oczywiście- powiedziałam.
- No to chodźmy- powiedział i poszliśmy do mojej sypialni- widzę, że świetnie się bawicie- powiedział i ściągnął z łóżka bokserki Horana.
- Tato ty nic nie rozumiesz!- krzyknęłam.
- Tak nic nie rozumiem. Może mi wytłumaczysz?- zapytał z ironią w głosie.
- Dobrze. Kochamy się i nic wam do tego. Chcieliście żebym sobie znalazła odpowiedzialnego chłopaka. A więc takiego znalazłam- powiedziałam.
- Tak. Tylko do jasnej cholery to jest twój wujek!- krzyknął.
- Ale tylko przyszywany- powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Ty nie bądź przemądrzała- powiedział i zakrył twarz- jaka ty jesteś głupia.
- Ja go kocham- mówiłam przez łzy.
- On jest dla ciebie za stary- powiedział.
- Tylko osiemnaście lat różnicy- krzyknęłam dławiąc się łzami.
- To po to były te wszystkie twoje podchody z wiekiem moich dziewczyn- powiedział i wyszedł na balkon. Nie odzywał się przez dobre dziesięć minut. Ja płakałam i słyszałam krzyki z salonu. Wreszcie się uspokoiłam i wyszłam do niego.
- Tato, przecież ja cię kocham- powiedziałam i przytuliłam go od tyłu.
- Córeczko on jest o dwa lata ode mnie młodszy- powiedział i odwrócił się.
- Wiem, ale jest dla mnie naprawdę kimś ważnym- powiedziałam i przytuliłam go.
- Zastanów się co robisz- powiedział i zaczął gładzić moje plecy- ale jak na razie, ty lecisz samolotem na miejscu obok mnie, a on obok twojej matki i koniec kropka- powiedział i popatrzył mi w oczy.
- Dobrze tato- powiedziałam i objęłam go. Wyszliśmy z pokoju, ja z Niall'em siedzieliśmy na jednej kanapie, ale on był na drugim końcu, czułam że dzielą nas kilometry a to zaledwie był metr. Rodzice usiedli na stoliku.
- A teraz wytłumaczcie nam co to są za zadrapania, pobicia i te siniaki?- zapytał Louis.
- Mieliśmy wczoraj przykrą sytuację- powiedział Niall i popatrzył na mnie.
- Wczoraj poznałam takiego jednego chłopaka- popłynęły mi łzy- i on mnie chciał zgwałcić- powiedziałam i bez zastanowienia przytuliłam mamę, chociaż miałam ochotę wtulić się w mojego Horana.
- A ty czemu?- zapytała Julia.
- Poszedłem rozprawić się z tym chłopakiem raz na zawsze- uśmiechnął się- nikt jej nie będzie krzywdził- powiedział.
- I słusznie, ale jeśli myślicie że przez to pozwolimy wam się spotykać to się grubo mylicie- powiedział tata.
Rozmawialiśmy jeszcze długo. Wreszcie pojechaliśmy na lotnisko. Poszliśmy na odprawę. Mieliśmy miejsca daleko od siebie, prawie się nie widzieliśmy. W połowie lotu mama zasnęła, a ja chciałam iść do łazienki, więc wstałam. Zobaczyłam uśmiechniętą twarz Horana mówiącą "Pójdę za tobą", ja odpowiedziałam mu także swoim uśmiechem "Dobrze, będę szczęśliwa". Gdy już miałam wchodzić, Niall złapał mnie za boki i pocałował mnie w szyję. Weszliśmy razem do toalety.

Reszta w kolejnej części ;)
Dziękuje za wszystkie komentarze <3

~Horan'owa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz