poniedziałek, 16 września 2013

Niall cz. 7 (kawałek +18)

- Masz rację nie jesteś śliczna. Jesteś przepiękna- zaśmiał się i pocałował mnie.
- Kocham te twoje pocałunki- powiedziałam i zaczęliśmy się całować. Nawet nie wiedziałam kiedy, ale zostałam pozbawiona górnej części garderoby.
- Uwielbiam cię i twoje ciało- powiedział, i przejechał swoimi dłońmi po mojej talii.
- Kocham cię- mówiłam i odgarniałam jego włosy z czoła.
- Jesteś dla mnie najważniejsza- mówił i uśmiechnął się.
- Powtarzasz to już setny raz- uśmiechnęłam się, złapałam za jego twarz i pocałowałam go- chcę to dzisiaj zrobić.
- Ale, że ze mną?- zapytał.
- Tak z tobą- powiedziałam i znowu zaczęliśmy się całować. Jeździł swoimi dłońmi po moich udach, a ja gładziłam jego włosy. Poczułam wypukłość w jego bokserkach. Zjechałam swoimi rękami w dół i dotarłam do jego męskości. Wzięłam do buzi i zaczęłam ssać końcówkę. Chłopak wydawał z siebie ciche dźwięki pomrukiwania. Wreszcie weszłam na niego i wydałam z siebie mały cieniutki pisk. Po chwili zamilkłam i poruszałam swoim ciałem w górę i w dół. Byłam już bardzo zmęczona, tak jak i on. Położyłam i uśmiechnęłam się.
- Kocham cię- powiedziałam i pogładziłam jego twarz.
- Ja ciebie też- powiedział i uśmiechnął się.
- Nigdy cię nie zostawię- pocałowałam go.
- Ciekawe co na to tata i mama- powiedział i uśmiech zszedł mu z twarzy.
- Nie obchodzi mnie to. Nie mają nic do gadania, jestem pełnoletnia- uśmiechnęłam się i dotknęłam swoją ręką jego ust. Rozmawialiśmy jeszcze przez długi czas. Od czasu do czasu całowaliśmy się. Wreszcie zgasiliśmy światło i wtuliłam się w jego umięśnione ciało. Wstałam rano, zjadłam śniadanie i poszłam na basen. Nagle dostałam telefon:
- Gdzie już uciekłaś?- zapytał Horan.
- Jestem na basenie- powiedziałam- mniej więcej pod naszym balkonem.
- To zaraz wyjdę i zobaczę- mówił i wyszedł.
- Widzisz mnie?- zapytałam i pomachałam mu.
- Tak, jasne- uśmiechnął się- zaraz tam do ciebie zejdę.
- Dobrze. Będę czekać- zaczęłam się śmiać.
- Mam nadzieję, że nikogo nie przyciągniesz- powiedział.
- Jasne, że nie- powiedziałam i rozłączyłam się.
- Dzień dobry, mogę się dosiąść?- ściągnęłam okulary, żeby widzieć kto to. Był to chłopak o czarnych włosach i pięknych zielonych oczach. Tak na oko miał dwadzieścia dwa lata.
- Tak, oczywiście- uśmiechnęłam się i usiadł na leżaku obok.
- Cześć jestem Ed- podał mi rękę.
- Hej jestem Dominika- uśmiechnęłam się i przywitałam się z nim.
- Jesteś tu sama?- zapytał.
- Nie. Znaczy rodzice mają rocznicę i wyjechali na trzy dni na rejs. Teraz opiekuje się mną tylko wujek- powiedziałam- mieszkasz tutaj w hotelu?
- Tak w pokoju 987, a ty?- zapytał.
- Ja mam apartament 990- powiedziałam i przesiadłam się na jego leżak.
- Skąd jesteś?- zadał kolejne pytanie.
- Ja jestem z Anglii, a ty?- zapytałam.
- Ja jestem z Francji- uśmiechnął się. Horan już dawno zszedł na dół i oglądał jak rozwija się między nami rozmowa. Wreszcie już nie wytrzymał i wyszedł na górę. Próbowałam się do niego dodzwonić, ale nie odbierał. Cały czas spędziłam z Edem. Była już 19:00, gdy wracaliśmy na górę. Dużo się o nim dowiedziałam. Gdy byliśmy pod drzwiami, zapytał:
- Wejdziesz?
- Jeśli mogę- powiedziałam.
- Oczywiście, że możesz- powiedział i otworzył drzwi. Usiadłam na łóżku i gładziłam pościel- ktoś ci już mówił, że jesteś piękna?- zapytał.
- Tak- odpowiedziałam. Usiadł obok mnie i zaczął całować moją szyję, na początku poddałam mu się i dałam mu robić ze mną co chciał, ale gdy próbował ściągnąć ze mnie dolną partię, uderzyłam go w twarz:
- Ty szmato nie będziesz mnie biła- podrapał moją rękę.
- Zostaw mnie!- krzyczałam na cały głos.
- Sama chciałaś- mówił i zaczął bić mnie po klatce piersiowej.
- Odwal się- mówiłam i zaczęłam go dusić.
- No i komu się poskarżysz?- powiedział uderzając mnie po twarzy i po brzuchu. Nie wiedziałam jakim cudem, ale uciekłam z pokoju. Szybko przeleciałam przez korytarz i wleciałam do apartamentu cała zapłakana  i pobita.
- Co się stało?- zapytał Horan, podchodząc do mnie.
- On próbował mnie zgwałcić- powiedziałam, byłam cała roztrzęsiona.
- Spokojnie, spokojnie- powiedział i przytulił mnie- wszystko będzie dobrze, nie daruje mu tego.
- Ale co masz na myśli?- zapytałam.
- Który ma pokój?- zapytał.
- 987- odpowiedziałam- a po co?
- Poczekaj- powiedział i wyszedł. Nie wracał długi czas. Usiadłam na kanapie i płakałam. Wreszcie drzwi się otworzyły.

Reszta będzie w kolejnej części ;)
Dziękuje ze wszystkie komentarze....

~Horan'owa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz