środa, 28 sierpnia 2013

Harry cz. 35

- Jesteśmy z tobą. Nie płacz już- Niall zaczął gładzić loki Harry'ego.
Po chwili wyszedł lekarz:
- I co?- zapytał Harry.
- No wie pan- powiedział lekarz w pokrwawionym kitlu.
- Niech pan wreszcie powie!- powiedział Niall.
- Wszystko w porządku- odetchnął z ulgą- uratowaliśmy ją.
- Boże jak dobrze- powiedział Hazz i przytulił Horana- dziękuje panu- powiedział i podał rękę lekarzowi.
- Który z panów jest chłopakiem lub narzeczonym?- zapytał doktor.
- Ty!- powiedział Harry do Niall'a.
- Nie! To ty jesteś dla niej ważniejszy- powiedział blondyn do loczka.
- Ale ona na pewno chce cię zobaczyć- powiedział Harry i popchnął Niall'a w stronę drzwi- no idź!
Blondyn wszedł do sali i powiedział:
- Hej Dominika.
- Hej Niall- odpowiedziałam przyciszonym głosem.
- Słyszałem, że straciłaś przytomność- powiedział i usiadł na krześle.
- Tak, a mógłbyś zawołać Harry'ego?- zapytałam.
- Oczywiście, że tak- uśmiechnął się i wyszedł- miałem racje, ona chce żebyś ty wszedł- powiedział i usiadł obok Julii. Harry wszedł do sali:
- Kochanie, już wszystko dobrze?- zapytał.
- Tak, spokojnie- powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Bardzo się o ciebie martwiłem- powiedział i usiadł obok mnie.
- Przepraszam- powiedziałam i łzy zaczęły lecieć mi po twarzy.
- Nie masz za co- powiedział.
- Mam. Mogłam zabić te dzieci- odpowiedziałam i złapałam jego rękę.
- Przecież to nie twoja wina- powiedział i pocałował moją rękę.
- Moja. Połknęłam dziesięć tabletek na poronienie- powiedziałam i popatrzyłam na niego.
- Jaką ty jesteś idiotką- powiedział.
- Przepraszam- powiedziałam.
- Wiesz co?! Ty mogłaś zabić te dzieci idiotko skończona! Koniec z nami już nigdy nic między nami nie będzie- krzyknął i wybiegł z sali.
- Niall poczekaj wejdę do niej- powiedziała Julia.
- Dobrze- uśmiechnął się.
- Co on taki zdenerwowany?- zapytała Julia.
- Powiedziałam mu prawdę- odpowiedziałam i przytuliłam ją.
- Nie przejmuj się. Przejdzie mu- powiedziała.
- Wątpię- powiedziałam i zaczęłam płakać.
- My kochamy cię ze względu na wszystko- odpowiedziała.
- Przepraszam! Jest pora karmienia- przyszła pielęgniarka.
- Dobrze, już wychodzę- powiedziała Julia, pocałowała mnie w czoło i wyszła.
- Przepraszam, ale gdzie moja córka?- zapytałam.
- Lekarz zaraz przyjdzie i pani wytłumaczy- powiedziała.
- Moje kochane! Jakiś ty słodki- powiedziałam i pocałowałam go w czoło.
- To ja wychodzę i idę po lekarza- powiedziała i wyszła.
- Szkoda, że tatuś nie będzie cię kochał- powiedziałam.
- Muszę pani coś powiedzieć- wszedł lekarz.
- Tak?? Tylko niech pan nie mówi, że ona umarła- odłożyłam chłopczyka do łóżeczka.
- Nie! Spokojnie, ona ma tylko...

Reszty dowiecie się w kolejnej części ;)
Dziękuje za wszystkie komentarze

~Styles'owa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz