środa, 28 sierpnia 2013

Harry cz. 34

Przyniosłam im picie i nalałam sobie herbaty. Usiadłam na kanapie i powiedziałam:
- Magda pamiętasz jak byłaś w ciąży?
- Tak i co w związku z tym?- zapytała.
- Ty wzięłaś te tabletki i poroniłaś, tak?- zadałam kolejne pytanie.
- Ej, weź ty się nie wygłupiaj. Już za miesiąc masz termin- powiedziała Julia.
- Ale ja nie chcę!- krzyknęłam- to załatwisz mi te tabletki.
- Nie- odpowiedziała Magda i popatrzyła na Julię.
- Też ci tak kiedyś powiem jak będziesz potrzebowała pomocy- odpowiedziałam i poleciało mi parę łez na dłonie.
- Dobra! Tylko później żeby nie było na mnie- odpowiedziała.
- A kiedy będziesz mogła przynieść?- zapytałam.
- Teraz- podeszła do kuchni i pogrzebała w torebce- masz!- podała mi opakowanie z tabletkami.
- Dziękuje- wstałam i przytuliłam ją.
- Tylko pamiętaj, żeby później nie było, że masz to ode mnie- odpowiedziała.
- Dobrze nikt się nie dowie- powiedziałam- ile mam tego wziąć?- zapytałam.
- Ja wzięłam pięć i poroniłam- odpowiedziała.
- Dlaczego chcesz to zrobić?- zapytała Julia.
- Chcę żyć normalnie, chcę wyjechać i zacząć wszystko od nowa- powiedziałam i przytuliłam ją.
- Ale dlaczego chcesz zabić dzieci?- zapytała.
- Mówię ci! Że jak one się urodzą i ja z nimi wyjadę to cały czas będą mi przypominać Harry'ego- odpowiedziałam.
- Boże to nie możesz się bez tego obejść?- zapytała, patrząc na mnie.
- Możemy zmienić temat. Ty dzisiaj u mnie śpisz, tak?- zwróciłam się do Julii.
- Jeśli to nie problem to mogłabym zostać na tydzień?- zapytała.
- Tak, oczywiście. Przynajmniej nie będę sama- uśmiechnęłam się.
- Sorry dziewczyny- powiedziała Magda.
- Co?- zapytałam.
- Muszę już iść- powiedziała i pocałowała mnie, a później Julię.

*następnego dnia*
Wstałam bardzo wcześnie rano. Zrobiłam nam śniadanie i zjadłyśmy je. Poszłam do pokoju, wyciągnęłam tabletki i wzięłam ich dziesięć. Nagle poczułam jakby ktoś mnie kopał w brzuch, złapałam się szafki i zaczęłam wołać:
- Julia! Już! Zawieś mnie do szpitala.
- Boże Dominika, już- powiedziała- chodź- złapała mnie pod rękę.
- Boli, ja pierdole jak to boli- krzyczałam i wzięłam torebkę.
- Chodź!- krzyknęła i zamknęła drzwi. Poszłyśmy do garażu i wsiadłyśmy do samochodu.
- Boże ja krwawię- powiedziałam i popatrzyłam na beżową sukienkę.
- To normalne- odpowiedziała.
- Teraz zadzwonię po Niall'a- powiedziałam i wyciągnęłam telefon- Halo Niall?- zapytałam.
- Tak- odpowiedział.
- Zaczęło się, jadę do szpitala- powiedziałam.
- Ale jak to?! Przecież to ósmy miesiąc- odpowiedział.
- Ale, jest wcześniej- odpowiedziałam- przyjedź proszę do tego samego szpitala co ostatnio.
- Dobrze- powiedział i rozłączył się.
- A Harry?- zapytała Julia.
- On mnie nie chce znać- odpowiedziałam.
- Ale w końcu to są jego dzieci- powiedziałam.
- Tak, tak- zaczęłam sapać- ale nie chce- mówiłam i zaczęłam jęczeć.
Dojechałyśmy do szpitala, lekarze wzięli mnie na porodówkę. Wpuścili tam Niall'a, szybko wbiegł na salę i powiedział:
- Już wszystko dobrze- jedną dłonią gładził moje czoło, a drugą wziął mnie za rękę.
- Straciła pani dużo krwi- powiedział lekarz- teraz proszę przeć- powiedział.
- Dobrze- zaczęłam przeć i nagle Horan zemdlał, wyprowadzili go na korytarz. Ten dzień był pokręcony, do sali wbiegł Harry i powiedział:
- Kochanie jestem już z tobą, wszystko będzie dobrze- postąpił tak samo jak Horan na początku.
- Harry przepraszam!- powiedziałam w przerwie na oddychanie.
- Nic się nie dzieje.. Teraz liczą się tylko dzieci- odpowiedział.
- Jest już jedno!- powiedział lekarz i wyciągnął chłopczyka.
- Popatrz mamy już synka- powiedział i pocałował moje spocone czoło.
- Jest i córeczka- odpowiedział i uśmiechnął się.
- Jejciu jak ja się cieszę- powiedział Harry i ścisnął moją dłoń.
- Szybko, tarci coraz więcej krwi, szybko bo nie przeżyje- zaczął krzyczeć lekarz- spada tętno.
- Dominika nie odchodź- powiedział Loczek i zaczął płakać.
- Przepraszam! Zajmij się dziećmi jak należy- powiedziałam, puściłam rękę chłopaka i zamknęłam oczy.
- Straciła przytomność- powiedziała jedna z pielęgniarek- proszę wyjść z sali- powiedział lekarz. Lokers wyszedł z sali zapłakany, usiadł na krześle, Niall powiedział:
- I co stary?
- No mamy dwójkę dzieci. Chociaż nie wiem czy mamy, czy ja tylko nie mam- powiedział i zaczął płakać.
- Co z nią?- zapytała Julia i dała kubek wody Horanowi.
- Straciła przytomność. Lekarze kazali wyjść mi z sali- powiedział i przytulił ją.
- Jesteśmy z tobą. Nie płacz już- Niall zaczął gładzić loki Harry'ego.
Po chwili wyszedł lekarz...

Reszty dowiecie się w kolejnej części ;)
Dziękuje za komentarze

~Styles'owa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz