niedziela, 7 września 2014

Zayn cz.6

-Suzan wstawaj.
Usłyszałam głos, który był centralnie nade mną. Uśmiechnęłam się tylko, ponieważ wiedziałam że to głos Zayna. Moje oczy dalej były zamknięte i delikatnie kręciłam się w połach jego białej pościeli. Kiedy odkryłam strukturę jego twarzy wyczułam coś czego jeszcze nie było. Zdziwiłam się, ponieważ wydawało mi się, że spałam tylko godzinę. Moje oczy rozszerzyły się kiedy zobaczyłam jego twarz. Pod lewym okiem malował się fioletowy wylew podskórny, brew była zaklejona plastrem, a warga rozcięta.
-Z..Zayn co się stało?
Zapytałam niepewnie i przejechałam kciukiem po jego wardze. Uśmiechnął się tylko i pokręcił głową. Nie widziałam reszty jego obrażeń, ponieważ miał na sobie koszulkę i spodnie. Ucałował mój policzek i zszedł z łóżka.
-Chodź na śniadanie.
-Już schodzę, tylko się ubiorę.
Przeciągnęłam się i wstawałam do pozycji siedzącej opierając stopy o twarde panele. Przetarłam swoją twarz i znowu spojrzałam na swoje ciało. Osłaniała je tylko moja bielizna. Cięcia i siniaki były widoczne. Zajął miejsce obok mnie i owinął swoje ramię wokół mojego ciała. Moja głowa opadła na jego tors. Ucałował moje włosy i złapał moje przedramię przejeżdżając kciukiem po każdym cięciu. Delikatnie kołysał się na prawo i lewo wprawiając w ruch nasze ciała.
-Powiesz mi wreszcie co się stało?
Spojrzałam na niego z dołu i delikatnie wydymałam wargę. Gładził moje ramie, uśmiechał się i przecząco kręcił głową.
-Jeszcze nie. Jeszcze nie teraz Suzan. Mogę ci powiedzieć, że to sprawy rodzinne. Kiedyś ci o tym opowiem, ale nie teraz.
Ucałował moje czoło i wstał z łóżka przebiegając dłonią przez swoje włosy. Mruknęłam w niezadowoleniu kiedy jego ciało opuściło moje.

Zayn Pov

-Suzan wstawaj.
Delikatnie podniosłem ton kiedy wisiałem nad jej twarzą. Moje ręce były po obu stronach jej głowy. Na polu już świeciło słońce. Czułem się wyczerpany po wczorajszej kłótni z ojcem. Już od bardzo dawna nie byłem, aż w takiej furii. Matka pewnie modliła się abym go nie zabił. Cieszyłem się kiedy zabierała go karetka, ponieważ zasłużył sobie na to. Po co on tu w ogóle przyjeżdżał? I jakim prawem on jeszcze w ogóle żyje, skoro zabił tak dużo osób? Delikatnie uśmiechnęła się i wierciła pode mną. Jej dłonie spoczywały najpierw na mojej koszulce, aby przenieść się na szyję, a następnie na twarz. Na jej twarzy wymalował się grymas zdziwienia. Próbowała zacisnąć jak najmocniej powieki, jakby bała się tego co miała ujrzeć. Plaster, który znajdował się na mojej brwi był można powiedzieć okupowany przez jej drobne i delikatne opuszki palców. Wykrzywiłem się z bólu kiedy mocniej nacisnęła na miejsce w którym krew najbardziej sączyła się z rany. Jej oczy otwarły się, a śliczne, piwne tęczówki wlepiły się w moją twarz. Wiedziałem co mnie, teraz czeka. Miliony pytań z jej strony, co się stało i inne takiego typu.
-Z..Zayn co się stało?
Niepewność w jej głosie było słychać na odległość. Przestraszyła się tego co zobaczyła. Jedyne z czego teraz mogłem się cieszyć było to, że nie zobaczyła reszty moich obrażeń. Były praktycznie na całym ciele, ponieważ ja także dałem się pobić. Zbliżyłem usta do jej zimnego policzka i ucałowałem go. Odepchnąłem się od łóżka i stanąłem na równe nogi. Cały czas patrzyła na mnie smutnym wzrokiem, więc spróbowałem zmienić temat.
-Chodź na śniadanie.
-Już schodzę, tylko się ubiorę.
Przeciągnęła się i usiadła. Była śliczna, jej ciało od tamtego czasu tak cholernie się zmieniło. Bielizna uwydatniała jej małe piersi, które były wręcz słodkie. Jej nogi opadły na moje ciemne panele, a ona szybko spoglądnęła na swoje ciało. Zająłem miejsce obok niej i owinąłem swoje ramie wokół jej drobnego, zgarbionego ciała. Jej głowa automatycznie opadła na mój tors. Ucałowałem jej włosy i uśmiechnąłem się. Złapałem jej nadgarstek i przejechałem kciukiem po każdym cięciu, które były cholernie głębokie i mocno zrobione.
Dlaczego potrafiłaś się aż tak bardzo skrzywdzić?
Suzan jesteś taka śliczna.
Nigdy, ale to przenigdy nie powinnaś sobie tego robić.
Gdy będziesz już moja i będę wiedział że nie odejdziesz nie pozwolę ci tego robić.
Będę przy tobie każdej nocy i każdego dnia.
Zakochałem się w tobie wtedy i kocham dalej.
Nie wybaczę sobie jeśli tak po prosu znowu odejdziesz.
Te słowa plątały się w mojej głowie jak jakaś mantra. Ale taka była prawda. Oddałbym swoje życie aby ją ratować. Wprawiłem nasze ciała w ruch kiedy zacząłem kołysać się w prawo i w lewo. Uśmiech na mojej twarzy ponownie zagościł kiedy uświadomiłem sobie, że ona się mnie nie boi.
-Powiesz mi wreszcie co się stało?
Była naprawdę zdeterminowana. Spojrzała na mnie z dołu i wydęła dolną wargę. Potarłem jej ramię i uśmiechnąłem się. Pokręciłem głową z dezaprobatą.
-Jeszcze nie. Jeszcze nie teraz Suzan. Mogę ci powiedzieć, że to sprawy rodzinne. Kiedyś ci o tym opowiem, ale nie teraz.
Naprawdę nie chciałem żeby wiedziała, że prawie pobiłem mojego ojca na śmierć. Nie chciałem żeby także wiedziała że kiedy odeszła, prawie zabiłem człowieka przez swoją nieuwagę. Że zastraszałem moją matkę, że się zabije. Że prawie doprowadziłem do własnej śmierci. I, że zabiłbym jednego z moich najlepszych przyjaciół. Tak. Harry prawie zginął z mojej broni. Tak cholernie się wtedy pokłóciliśmy, byliśmy pijani a mnie poniosły po raz kolejny emocje. Sięgnąłem po broń i trafiłem trzy centymetry od serca. Teraz wiem, że już nigdy nie pozwoliłbym na to, żeby zabić osoby niezagrażające mojemu dalszemu życiu. Ucałowałem jej czoło i wstałem przebiegając dłonią po włosach. Sięgnąłem po swój telefon i odblokowałem ekran. Byłem odwrócony tyłem do Suzan ale wiedziałem, że wstała i zaczęła ubierać się we wczorajsze ubrania.
-Zayn. Jestem gotowa, możemy już iść.
Jej głos był delikatnie podniesiony jakby była na coś zła. Wiedziałem na co. Wściekała się o to, że nie powiedziałem jej co zdarzyło się w nocy. Tak będzie dla niej lepiej. Ochronie ją, a ona będzie spokojna. Odwróciłem się i podszedłem aby złapać jej drobną dłoń, lecz ona ją odsunęła. Nie chciała czuć mojego dotyku. Poczułem się odepchnięty, lecz wiedziałem. Musiałem dać jej jeszcze czas. Musiała to wszystko na spokojnie przemyśleć.
-Um..bo dzisiaj. Chciałam iść do koleżanki na noc.
Jej głos był coraz bardziej załamujący się kiedy wypowiadała każde następne słowo, jakby bała się mojej reakcji. Przytaknąłem uśmiechając się i włożyłem dłonie do kieszeni.
-Jeśli chcesz odwiozę cię.
Nie byłem pewny co odpowie, ale chciałem być miły, ponieważ kochałem ją i nie chciałem żeby cokolwiek jej się stało. Przytaknęła i szybkim krokiem przemierzyła schody stając na dole i czekając aż ja zwlokę się z nich. Kiedy stałem już obok niej spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Z jadalni dobiegały głośne krzyki, a ja wiedziałem czego się spodziewać. Wszystkie moje siostry wraz z matką zdążyły zasiąść do wspólnego śniadania. Suzan schowała się za moją sylwetką kiedy otwarłem drzwi i postanowiłem wejść do jadalni.
-Cześć.
Mój głos przywołał wszystkich do spokoju. Kilka par oczu patrzyła na mnie i uśmiechała się. Wiedziałem czego pragną, chciały zobaczyć Suzan, która chowała się za moją rosłą sylwetką. Sięgnąłem ręką do tyłu i złapałem jej nadgarstek. Delikatnie ją pociągnąłem na co gwałtownie pisnęła i stanęła tuż przede mną.
-Dzień dobry.
Jej dłoń drżała, lecz głos był pewny i głośny. Wszystkie otwarły usta ze zdziwienia, a ja zaśmiałem się kręcąc głową z dezaprobatą.
-Kurde, dziewczyny nigdy nie widziałyście.

Suzan Pov

-Um.. bo dzisiaj. Chciałam iść do koleżanki na noc.
Nie wiedziałam jak zareaguje. Myślałam, że ma już jakieś plany na dzisiejszy wieczór. Ale z jego odpowiedzi mogłam wywnioskować, że jednak nie. Uśmiechnął się, przytaknął głową i włożył ręce do kieszeni spodni. Chwila milczenia nie dawała mi spokoju, ale nie chciałam jej przerywać. Może akurat myślał nad czymś ważnym.
-Jeśli chcesz odwiozę cię.
Jego głos załamywał się z każdym słowem. A ja dziękowałam Bogu, ze to zaproponował, bo nie chciałam wyjść na jakąś laskę, która chce tylko podwózek lub kasy. Pragnęłam czegoś więcej. Pragnęłam jego bliskości. Chciałam aby mnie na nowo pokochał. Przytaknęłam i szybkim krokiem przemierzyłam wysokie schody, które były naprawdę cudowną ozdobą tego domu. Kiedy stałam na dole i patrzyłam na jego powolne ruchy coraz bardziej zastanawiałam się, że to faktycznie może być on i powrócił po kilku latach aby uratować mnie od mojego posranego życia. Nawet dobrze go  nie znając zakochałam się w nim. Kiedy stanął tuż obok mnie, uśmiechnęłam się. Słyszałam krzyki z jadalni. Ale to nie były te same krzyki co wczoraj wieczorem. Teraz były radosne i szczęśliwe. A wczoraj były pełne wściekłości i nienawiści. Coś wczoraj stało się w tym domu i ja się dowiem co to było. Prędzej czy później. Muszę się dowiedzieć kim tak naprawdę jest osoba w której postanowiłam się zakochać. Zayn szybkim krokiem ruszył w stronę jednych z drzwi. Coraz głośniejsze były krzyki dziewczyn. Schowałam się za jego sylwetką i weszłam praktycznie przylegając do jego pleców.
-Cześć.
Głos Zayna rozniósł się po całym pomieszczeniu, aż przeszły mnie ciarki. Lecz najwyraźniej jego siostry i matka wcale się nie bały. Spojrzały na nas i uśmiechnęły się. Nie wiedziałam o co dokładnie chodzi, ale on wiedział. Wyciągnął rękę do tyłu, a ja przez chwilę próbowałam uciec jego dotykowi. Nie trwało to długo, złapał mój nadgarstek i przeciągnął mnie przed siebie.
-Dzień dobry.
Chciałam brzmieć pewnie i tak też było. W środku byłam zawstydzona, ale chociaż na zewnątrz chciałam być twarda. Każda siedząca przy stole ułożyła usta w literę "o" i przyglądała mi się. Zayn głośno zaśmiał się i chwycił moją dłoń.
-Kurde, dziewczyny nigdy nie widziałyście.
Czułam się dziwnie, ponieważ one cały czas patrzyły się w jeden punkt. Cały czas patrzyły na mnie jakby już kiedyś mnie znały i chciały sobie przypomnieć kim jestem. Wzięłam widelec i nałożyłam sobie na talerz dwa plastry pomidora i trzy plastry szynki. Spojrzałam na Zayna który cały czas kurczowo trzymał widelec i zaciskał na nim uścisk tak, że jego knykcie robiły się wręcz białe. Odetchnęłam z ulgą kiedy sięgnął przed siebie i zaczął nabierać kawałki pożywienia.
-Zayn może przedstawisz nam twoją nową koleżankę?
-To jest Suzan. Suzan to moja mama. Poznajcie się.
Jego wzrok błądził wokół naszych postaci. Co chwila z mojej przeskakiwał na jej. Reszta posiłku minęła w ciszy, było tylko słychać słodkie mlaskanie jednej z tych młodszych sióstr. Wyszłam na górę aby zabrać torbę i włożyć do niej parkę, ponieważ na polu było strasznie ciepło. Przerzuciłam włosy przez lewe ramie i jeszcze raz upewniłam się, że nic nie zostawiłam spoglądając przez ramie. Kiedy już to zrobiłam rzuciłam się w stronę schodów, gdy byłam już w połowie usłyszałam ciche głosy, które najwyraźniej się kłócą.
-Mamo ty nic nie rozumiesz!
-Zayn po co ją tu przyprowadziłeś, znowu zniszczy ci życie. Znowu się zakochasz, a ona znowu odejdzie. Jest jakiś sens w tym wszystkim.
-Tak! Ja ją kocham. Rozumiesz?
-Nie możesz jej kochać zraniła twoje serce.
Gdy głosy uciszyły się zeszłam na dół z torbą przewieszoną przez ramie. Uśmiechnęłam się sztucznie i spojrzałam na Zayna.
-Do widzenia.
Rzuciłam zanim on postanowił zwlec się z kanapy. Nie czekałam na odpowiedź, więc szybko poszłam w stronę drzwi. Chciało mi się płakać. Jego matka mnie nienawidziła. Złapałam za klamkę drzwi pasażera i pociągnęłam ją, lecz ona ani drgnęła.
-Otwórz ten jebany samochód.
Rzuciłam w jego stronę kiedy wyszedł i zamknął drzwi od domu. Podszedł do mnie i złapał za nadgarstki, tak że upuściłam torbę na asfaltowy podjazd.
-Suzan co się stało?
Mocno przyparł mnie do samochodu tak, że nie mogłam się poruszyć. Nie wiedziałam jak mu to powiedzieć, bo nie chciałam wyjść na taką która podsłuchuje.
-Też cię kocham Zayn.
Wyszeptałam i oparłam głowę o jego ramię. Chyba domyślił się o co mi chodzi, bo pogłaskał moje włosy i mocniej ścisnął nas w uścisku.
-Moja mama cię nie nienawidzi, tylko ona ma uprzedzenie do każdej dziewczyny.
Złapał w palce moją brodę i podniósł twarz na jego linię oczu. Uśmiechnął się i przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze. Delikatnie pociągnął ją w dół, aby później złożyć na niej delikatny pocałunek.Wyciągnął kluczki z tylnej kieszeni spodni i odblokował drzwi. Otworzył moje i pomógł mi wsiąść. Wrzucił torbę do bagażnika i po chwili zajął miejsce obok mnie. Położył dłoń na skrzyni biegów, a ja nie mogłam się oprzeć i położyłam swoją drobną na jego dużej.

-----------------------------------

-Suzan gdzie mam cię zawieść?
-Na Bastwick Street. 
Krzyknęłam dokładnie w momencie, którym pasta pozwoliła wypłynąć mi z ust do umywalki. Sięgnęłam po ręcznik i wytarłam twarz. Kiedy weszłam do pokoju Zayn leżał na łóżku i bawił się telefonem.
-Czy myślisz, że teraz um.. możemy być już razem?
Moje pytanie pozwoliło uciszyć cały pokój. Zdziwione spojrzenie Zayna patrzyło na mnie, a ja czułam jak robię się bordowa. Nie odpowiedział nic, tylko zaśmiał się i powrócił do przeglądania swojego telefonu. Stałam jak wryta i patrzyłam na niego i jego sylwetkę.
Tak, Suzan.
Kocham cię i chcę być z tobą.
Chcę abyśmy pokochali się tak jak wcześniej.
Jesteś dla mnie najważniejsza i będę cię kochał do końca.
To takie słowa chciałam usłyszeć, a nie tylko ciszę, która najwyraźniej lubiła przebywać między naszymi postaciami. Moje dłonie w momencie zacisnęły się w pięści i równo ułożone były przy moich udach. Miałam minę jak małe dziecko, które nie dostało tego co chciało. Obróciłam się wściekła plecami w jego stronę i kilka strużek łez spłynęło po moich policzkach. Kucnęłam przy szafie i wyciągnęłam swoją torebkę w niebiesko-białe pasy. Schowałam do nich piżamę i ubrania na jutro. 
-Wiesz, dzięki przejdę się pieszo. 
Powiedziałam kiedy założyłam swoje błękitne vansy i wyprostowałam bluzkę. Złapałam za torebkę i ruszyłam w stronę drzwi. Przetarłam ekran swojego iphone'a, kiedy szłam przez korytarz prowadzący do windy. Myślałam, że ten dzień skończy się inaczej. Bardziej ze szczęśliwym zakończeniem. Myślałam, że Zayn naprawdę mnie kocha, a nie tylko mówi tak do swojej matki żeby ją zdenerwować. Mocno zacisnęłam ramiączka torebki, która spoczywała w mojej dłoni. Knykcie robiły mi się wręcz białe, a ja czułam oplatające je ciepło. Kiedy weszłam do windy, kliknęłam przycisk parteru. Odwróciłam się w stronę mieszkania i gdy zobaczyłam że nawet nie wysilił się żeby za mną pobiec osunęłam się po lustrze w windzie. Gdy wyszłam z apartamentu wyciągnęłam z torebki papierosa i zapaliłam końcówkę zaciągając się. Nawet papierosy nie smakowały tak samo. Czułam jakby mój przełyk był przez nie przepalany co do milimetra. Droga dłużyła mi się niemiłosiernie, a ja czułam czyjś wzrok i kroki centralnie za mną. Mocne szarpnięcie mojego ramienia jeszcze bardziej upewniło mnie w moim przekonaniu. Przez przypadek moje włosy uderzyły mojego przeciwnika. Było czuć od niego papierosy, a delikatne dłonie coś o nim mówiły. I tak, nie pomyliłam się gdy zobaczyłam jego twarz był to Zayn. 
-Co ty do kurwy jeszcze chcesz?
Nawrzeszczałam wprost na jego twarz, która cały czas była niewyraźna, nie dało się z niej wywnioskować żadnego uczucia. Owinął swoje ramiona wokół mnie i mocno przycisnął zamykając przestrzeń między nami. Przez chwilę próbowałam wyrwać się z jego uścisku, lecz nie dałam rady. Był zbyt silny. Moje łzy kaskadami spadały na jego skórzaną kurtkę, którą miał na sobie. 
-Jesteś tym czego od zawsze potrzebuję, lecz kiedy odejdziesz nigdy ci nie wybaczę.
Jego głos wydostał się z głębi gardła. Wibracje, które przebiegły przez moją głowę pozwoliły mi się uśmiechnąć. Uśmiechnęłam się i podniosłam głowę tak aby spojrzeć na jego twarz. Ucałował moje czoło, później nos aby dostać się do moich ust. Był to chyba nasz najdłuższy pocałunek, przynajmniej tak mi się wydawało. Delikatne muśnięcia językiem pozwalały mi się coraz bardziej odprężyć. Ludzie przechodzący chodnikiem obok nas uśmiechali się lub coś mruczeli pod nosem. Nie obchodziło mnie co oni teraz sądzą. Teraz byłam ja i Zayn. Zayn i ja. Kiedy odsunęliśmy się od siebie dalej byliśmy zamknięci w uścisku, ale mniejszym i była przestrzeń między nami. Delikatnie poprawił włosy, które wysmyknęły się zza mojego ucha. Delikatnie przygryzłam dolną wargę aby nie zobaczył mojego szczęścia.
-Dopóki będę cię kochać, nigdy cię nie opuszczę.
Byłam pewna moich słów. Nie miałam chwili zawahania aby je wypowiedzieć. Uśmiechnął się do mnie i pocałował płatek ucha.
-Spróbujmy. Tylko nie wiem czy będziesz gotowa mi zaufać w każdej sprawie.
-Zaufam ci Zayn. Na tym polegają związki. Na wspólnym dobru, zaufaniu i miłości.
Ucałowałam jego usta i chwyciłam jego dłoń. Mocno owinęłam palce wokół jego i uśmiechnęłam się. 
-Daj mi to.
Wskazał na torebkę, która po chwili była już w jego lewej dłoni. Cały czas mocno trzymał moją dłoń w uścisku. Rozmawialiśmy o wszystkim. Wreszcie poczułam, że mam przy sobie tę ważną osobę, która chciała mnie wysłuchać. Robiło się coraz ciemniej, a ja zaczęłam dygotać z zimna. 
-Masz moją kurtkę.
-Zayn ale tobie będzie zimno.
-Najważniejsze żeby tobie było ciepło i żebyś była bezpieczna.
Zsunął z swoich rąk skórzaną kurtkę i założył ją na moje ramiona. Od razu zrobiło mi się cieplej. Kiedy dotarliśmy do domu Cary była za dziesięć dziewiąta. Stanęliśmy na werandzie jej domu. 
-Miłej nocy.
-Tobie, też kochanie.
Moje słowa wywołały bordowe wypieki, które po prostu mnie paliły na całej ich wielkości. Zaśmiał się i złapał moje biodra. Przysunął mnie do siebie na niebezpieczną odległość i ucałował kącik ust.
-Kocham cię.
Wyszeptał i oparł się nosem o mój. Naszej chwili intymności przerwał Jake z Maxem, którzy właśnie przyszli i stanęli obok nas.
-Um..hej.
Uśmiechnęłam się, wzięłam torebkę z dłoni Zayna i jeszcze raz ucałowałam jego usta.
-Siema sukooooo.
Krzyknął Jake i przytulił mnie podnosząc przez przypadek do góry. Zaśmiałam się głośno, ponieważ jak zwykle przesadzał. Widziałam jak wzrok Zayna ląduje na Maxa, który przygląda nam się ze zdziwieniem. Kiedy wyszłam z objęć mojego przyjaciela wpadłam w ramiona drugiego. Czujny wzrok Zayna obserwował każdy mój ruch.
-Idźcie już do środka, ja zaraz dołączę.
Uśmiechnęłam się i podeszłam do mojego już nowego chłopaka. Jego wzrok był strasznie zagubiony, chyba nie wiedział co konkretnie stało się przed chwilą.
-Ej, przecież nie miało być chłopaków.
-To są geje Zayn. Geje. G E J E. Rozumiesz?
Zaśmiał się głośno i zjechał dłońmi na mój tyłek. Wzdrygnęłam się delikatnie, lecz wcale nie przestraszyłam. Stanęłam na palcach aby dostać się do jego czoła i złożyć na nim pocałunek. Chwycił moje nadgarstki i poprowadził je na swoje piersi.
-To serce bije dla ciebie. Jesteś tą większą połową mojego serca.
Ucałował wierzch moich dłoni i spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi tęczówkami. Rany na jego twarzy stawały się niewidoczne w ciemności. Werandę oświetlała tylko mała lampka przywieszona na suficie. Siniak pod jego okiem był już malowany ciemniejszym fioletem, a warga był delikatnie spuchnięta.
-Co ty pierdolisz? Suzan i chłopak? Chyba coś ci się pomyliło. Jake coś ty znowu ćpał.
Od razu rozpoznałam głos zza drzwi, była to Cher. Jedna z moich przyjaciółek, która spała każdej nocy z innym i jak jej tłumaczyliśmy żeby używała prezerwatyw bo może zarazić się hlamydią nigdy nas nie słuchała. Wszyscy byliśmy w tym samym wieku. Chodziliśmy do jednej klasy i trzymaliśmy się razem już od drugiej gimnazjum. Zsunęłam ze swoich rąk jego za dużą kurtkę. Podałam mu ją do ręki i uśmiechnęłam się.
-Może przedstawiłabyś nam twojego chłopaka, Suzan.
Głos Cher przeszył mnie w środku. Lubiłam ją, ale naprawdę czasem zachowywała się jak dziwka. Miała na sobie luźną bluzkę na ramiączkach i szorty.


Nagle wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć i podbiegły do Zayna. Poczułam się wcale niepotrzebna więc wycofałam się z tego kręgu i podeszłam do Maxa i Jake'a. Skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Fajny ten twój chłopak.
Przytaknęłam głową i odwróciłam się w stronę Maxa, który stał za plecami swojego chłopaka i patrzył na niego ze smutkiem. Nie wiedziałam o co może chodzić, lecz musiałam się dowiedzieć. Weszłam za nimi do domu i uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam śpiwory leżące na podłodze w salonie. 
-Będziesz spać obok mnie.
Powiedział Max i położył dłoń na moim ramieniu uśmiechając się. Położyłam torebkę na moim śpiworze i opadłam na kanapę.
-Coś do picia?
-Mhm. Wszystko jedno.
Odpowiedzieliśmy z Maxem równocześnie na wcześniej zadane pytanie Jake'a. Chłopak usiadł obok mnie i popatrzył w moją stronę.
-Max coś jest nie tak, prawda?
-Powiedział mi, że kocha tylko mnie, ale ostatnio jak byliśmy na imprezie obściskiwał się z jakimś kolesiem. Powiedział, że to nie było zobowiązujące, ale mu nie wierzę. Rozumiesz Suzan? Jake to jest kurwa. Zależy mu tylko na seksie, a nie na miłości.
Pamiętam jak byli najlepszą parą. Wiele osób wyzywało ich od gejów, ale ja wiedziałam że razem są szczęśliwi i kochają się tak bardzo mocno. Niektóre dziewczyny z klasy brały ich jako przykłady związków. Faktycznie od pewnego czasu zauważyłam zmianę w zachowaniu Jake'a ale myślałam, że jest to tylko chwilowe i zaraz mu przejdzie.
-Oj, Max. Nie przejmuj się. Przecież cię kocha.
Uśmiechnęłam się i objęłam go ramieniem. Pociągnęłam go w swoją stronę tak, że upadł głową na moje piersi. Gładziłam jego blond włosy i pocałowałam czubek jego głowy. Łzy z jego policzków spadły na moje dżinsy. 
-Suzan. Ale to boli. Poświęcam się dla niego jak mogę, ale on ma to wszystko w dupie. Ja go tak bardzo kocham. Tak cholernie bardzo.
-Na pewno nie ma tego wszystkiego w dupie. Kocha cię równo mocno jak ty jego. Mogę się założyć, że nawet mocniej. Każdy ma chwilę słabości, a to była jego.
-No to kurwa długo ma tą chwilę słabości.
Chrząknięcie Jake'a przerwało naszą rozmowę. Odwróciliśmy się w momencie w jego stronę. Tatuaże na jego ciele tworzyły jeszcze większą mozaikę niż zwykle. Pojawiło się kilka nowych. Po chwili dziewczyny także dołączyły do nas i wypytywały mnie o Zayna. Jaki jest? Ile ma lat? Ile jesteśmy razem. Czy uprawialiśmy już seks. Denerwowało mnie to, kurwa denerwowało. Zawsze rozmowa kręciła się wokół jakiegoś chłopaka. Przebraliśmy się w piżamy, włączyliśmy telewizor, choć był wyciszony jako jedyny jasny punkt oświetlał salon. Max cały czas trzymał moją dłoń i zaciskał ją mocniej aby zapomnieć że leży obok niego Jake. 
Twój prywatny anioł stróż: Kochanie, już nigdy nie pozwól abym został sam z twoimi koleżankami. Błagam. Nie wytrzymam kolejnego razu.
Suzan: Dobrze. Miłej nocy kochanie.
Twój prywatny anioł stróż: Tobie także piękna.
Uśmiechnęłam się do ekranu telefonu i zablokowałam go. Twarze wszystkich zwrócone były w moją stronę, a ja czułam szesnaście par oczu na moim ciele.
-No co?
-Piszesz z tym swoim chłopakiem.
-Co wam do tego?
Odpysknęłam i odwróciłam się twarzą do Maxa, który uśmiechał się do mnie. Wiedziałam, że ta noc nie będzie należała do spokojnych. Zresztą jak każda nasza nocna impreza, gdy nie było rodziców Cary w domu.


*jeśli przeczytałes/aś zostaw komentarz nawet ten najmniejszy*


____________________________________
Witam, witam. Przepraszam, że taki idiotyczny, ale nie miałam pomysłu. Mam nadzieję, że jednak wam się spodoba i zostawicie komentarz. Dziękuje każdemu kto wchodzi na tego bloga. Codziennie jest ponad sześćdziesiąt wejść. Bardzo dziękuję i mam nadzieję, że teraz będzie pojawiać się więcej komentarzy. No i HJKAPAKL Zayn jest z Suzan. Jestem taka szczęśliwa. Tak bardzo się ciesze, mam nadzieję że wy też. Jutro powinien pojawić się nowy rozdział na drugim blogu. Troszkę dłuższy niż poprzedni.
Lots of Love
xx





1 komentarz:

  1. Co ty wygadujesz ?! ten rozdział jest boski ! sa razem <3 ni możemy docegać się nowego rozdziału . W wolnej chwili zapraszamy do nas http://you--will-always-be-in-my-heart.blogspot.com/
    ~ Tori and Van

    OdpowiedzUsuń