-Louis zaczekaj-wyszeptałam na tyle głośno żeby usłyszał.
-Po co? Przecież już nigdy mi nie zaufasz-odpowiedział i stał w miejscu.
-Przepraszam, byłam głupia-powiedziałam i odwróciłam się.
-Nie to ja byłem głupi. Co ja myślałem, jak się z nią całowałem-mówił i także zaczął płakać.
-Znasz ją prawda?-mówiłam i bawiłam się palcami.
-Tak. Rok temu spotkaliśmy się na imprezie w Manchesterze i coś między nami zaiskrzyło, ale teraz całkowicie nic do niej nie czuje. Nie wiem dlaczego ją pocałowałem-odpowiedział i zbliżał się do mnie.
-Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś. Ufałam ci, a ty musiałeś to zepsuć-powiedziałam i osunęłam się na ziemię.
-Przepraszam-kucnął przy mnie-ja odejdę, wiem że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego-pocałował mnie w policzek-żegnaj. Pamiętaj że zawszę będę cię kochał-wstał i wyszedł z kuchni. Nie zastanawiając się pobiegłam za nim, znalazłam się na ulicy przy domu. Nigdzie go nie było. Zaczęłam nerwowo go szukać. Nagle go zauważyłam, zaczęłam na niego krzyczeć, a zarazem zalewałam się łzami. Wreszcie się odwrócił, zaczęliśmy zbliżać się w swoją stronę. Gdy już byliśmy na tyle blisko przytuliłam go.
-Nie chcę żebyś odchodził- mocno go ścisnęłam.
-Ale muszę odejść, nie chcę cię znów zranić, nie chcę drugi raz dostać po mordzie od twojego kuzyna i Harry'ego-odpowiedział i popatrzył mi głęboko w oczy.
-Przepraszam cię za nich. Nie wiedziałam, że są aż do takich czynów zdolni.-powiedziałam-Nigdy mnie już nie zranisz. Przysięgnij błagam. Kocham cię i nie chcę cię stracić-mówiłam i coraz bardziej zalewałam się łzami.
-Oczywiście. Nigdy nie pozwolę żebyś płakała no chyba że podczas stosunku-zaśmiał się.
-Idiota-uderzyłam go w tors i uśmiechnęłam się-ale i tak cię kocham.
-Ja ciebie też kotku-włożył rękę w moje włosy-przepraszam.
-Oj już nie przepraszaj, tylko mnie pocałuj- zbliżyłam się do niego, a on polizał moją dolną wargę. Po czym wcisnął swój język do moich ust i zaczęliśmy "namiętny taniec języków". Po chwili skończyliśmy, a on złapał mnie za ręce i uśmiechnął się.
-Zostawię dzieciaki u was. Nie mów chłopakom że znów zaczęliśmy, bo boje się ich reakcji-powiedział.
-Nie przejmuj się nimi. Załatwię to-pocałowałam go w policzek i chciałam już odejść.
-Zaczekaj-przyciągnął mnie w swoją stronę-spotkajmy się na dachu Burj Khalifia o 19-pocałował mnie na pożegnanie.
-Oczywiście, a mam się jakoś lepiej ubrać?-zapytałam.
-Dla mnie zawsze ślicznie wyglądasz, możesz nawet przyjść w dresach-uśmiechnął się-pa kotku.
-Pa-pomachałam mu i poszłam w stronę domku. Usiadłam na kanapie i zaczęłam myśleć "Czyżby chciał zrobić to na co tak długo czekam. Może mi się oświadczy, albo może nie. Szczerze nie wiem czego się spodziewać. On jest taki głupi, oczywiście w dobrym słowa znaczeniu, że mógł wymyślić coś nienormalnego". Trzeba coś wymyślić, żeby dzieciaki zostały w domu z chłopakami, a ja żebym uciekła. Spoko uda się, przecież zanim Louis przyszedł miałam iść do apteki więc spoko.
*pięć godzin później*
Już za godzinę miałam być na Burj Khalifia. Przebrałam się w to i zrobiłam delikatny makijaż. Zeszłam na dół, gdzie siedziało już całe zgromadzenie.
-A gdzie nasza panna się wybiera?-zapytał Liam.
-Oj tatusiu-po tych słowach zaczęłam się śmiać-tylko do apteki.
-Dobrze-odpowiedział-a dzieci?
-Mogą zostać z wami, widzicie że się bawią, więc zostawię ich. Dobra?-zapytałam.
-Oczywiście-odpowiedział Niall.
-O Boże znowu te bachory-Zayn powiedział pod nosem.
-Jak ci coś nie pasuje, to idź na jakąś imprezę, ja wolę z dzieciakami pobyć-wkurzył się Harry. Nagle poczułam wibracje w torebce. Dostałam sms'a od Louis'a:
"Ja już jestem. Czekam na ciebie kotku
Louis
xoxo"
Uśmiechnęłam się.
-To ja już idę-pocałowałam każdego z osobna w policzek. Wyszłam z domu i stwierdziłam że się trochę przejdę, bo nie mam daleko.
*w tym samym czasie*
-To który za nią idzie?-zapytał Niall.
-Horan ogarnij się błagam cię-prosił Liam.
-Ale, kurde ona do apteki na pewno nie poszła-mówił dalej.
-Chodź!Pójdziemy do dzieciaków pobawić się z nimi, a później umyjemy ich, położymy spać i coś oglądniemy-powiedział Harry i poklepał mojego kuzyna po barku.
Wyjechałam windą na dach najwyższego budynku w Dubaju, także na świecie. Na krańcu budynku siedział Louis. Podeszłam do niego i usiadłam obok.
-Jak tu wysoko-popatrzyłam w dół i zobaczyłam małe punkciki, najwyraźniej ludzi.
-Dlatego cię tutaj sprowadziłem-objął mnie ramieniem.
-A co ty chcesz mnie stąd zrzucić?-zapytałam z uśmiechem.
-Nigdy. Nie chciałbym cię stracić-odpowiedział i wstał. Złapał mnie za rękę i po chwili już oboje staliśmy naprzeciw siebie.
-Ale Louis po co my tu jesteśmy?-zapytałam i patrzyłam jak ciepłe promienie słońca padają na jego twarz.
-Zaczekaj tutaj-pobiegł w stronę klatki schodowej, którą także można było wyjść na dach. Po chwili przyniósł bukiet czerwonych róż, a w środku znajdowała się jedna biała róża.
-Dziękuje, ale Louis dlaczego tutaj jest jedna inna?-zapytałam biorąc bukiet do rąk.
-To ja jestem tą jedną różą. Jestem jedyny w swoim rodzaju. Tylu chłopaków jest na tym świecie i przedstawiają je czerwone a tą białą jestem ja. To właśnie mnie wybrałaś a nie innego-uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Mnie samowolnie zaczęły spływać łzy.
-Kocham cię-powiedziałam i przytuliłam go.
-To jeszcze tak trochę nie koniec-nagle klęknął i wyciągnął czerwone pudełeczko ze spodni-no ten wiesz, zostaniesz moją żoną?-zapytał i otwierając pokazał mi zawartość.
-Louis, ja, ja nie wiem co powiedzieć-powiedziałam i przycisnęłam kwiatki do swojego brzucha.
-Wiedziałem, że się nie zgodzisz-wstał-ale i tak zrobię wszystko żebyś jednak została moją żoną-nic nie odpowiedziałam-chodź, teraz pójdziemy gdzie indziej-pociągnął mnie w stronę windy. Poszliśmy na kolację do bardzo wykwintnej restauracji.
-No i jakbym się ubrała w dresy to co kochanie-złapałam jego dłoń.
-No to byśmy na kebaba poszli-uśmiechnął się.
-Louis, a co by się stało, gdyby się teraz okazało że jestem w ciąży-powiedziałam.
-A jesteś?-zapytał przerażony.
-Nie, raczej nie-odpowiedziałam.
-No to nie rozmawiajmy o tym. Nie chcę na razie nic słyszeć o żadnym dziecku-powiedział. Byłam rozbita, do jasnej cholery dlaczego on nie chce tego dziecka. Kochamy się przecież, dla mnie naprawdę nie ma problemu wychowywać trójkę dzieci, a właściwie czwórkę, bo on jest sam jak dziecko. Byłam cholernie głodna, a jadłam dwie godziny temu. Coś jest ze mną nie tak. Gdy wyszliśmy, wzięłam Louis'a za rękę i uśmiechnęłam się. Usiedliśmy na pobliskiej fontannie.
-Louis ja cię naprawdę kocham-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Mhm-wymruczał z siebie.
-Popatrz na mnie-wzięłam jego brodę w ręce i podniosłam jego głowę do góry-naprawdę cię kocham-pocałowałam go-na pewno chcesz być ze mną?
-Oczywiście, że tak-znów kleknął.
-Wstań, błagam ludzie patrzą-zaczęłam się śmiać.
-Najpierw odpowiedz-uśmiechnął się-zostaniesz moją żoną czy nie?-zapytał, a wszyscy ludzie się na nas patrzyli i czekali na odpowiedź.
-Tak-przytaknęłam głową, a on założył mi pierścionek na palec, wszyscy wokół zaczęli bić brawo. Louis wziął mnie na ręce i zaczął kręcić.
-Kocham cię-pocałował mnie.
-Ja ciebie też głuptasie-uśmiechnęłam się-to jak teraz chłopakom trzeba powiedzieć.
-No tak, ale to sobie jakoś sam poradzę-odłożył mnie na ziemię i położył dłonie na moich biodrach.
-O nie kochany! Dzisiaj idziemy razem im powiedzieć-uśmiechnęłam się.
-No dobrze-pocałował mnie-chodźmy.
-Masz jeszcze jakieś niespodzianki dla mnie?-zacisnęłam uścisk na jego dłoni.
-Nie kochanie. Teraz to tylko odprowadzić cię do domku, hotel i łóżko-cmoknął mnie w policzek.
-Nie możesz zostać u mnie?-zapytałam, stanęłam i poprawiałam kołnierzyk jego koszuli.
-Nie i tak jutro wylatujemy. Przecież w środę wylatujemy już w trasę-odpowiedział.
-Nie. Proszę nie zostawiaj nas!-mocno się do niego przytuliłam.
-Przecież wiesz, że to moja praca-pogładził moje włosy. Tym razem szliśmy plażą, chcieliśmy spędzić jak najwięcej czasu razem, przecież on już wyjeżdża za trzy dni. Weszłam jak na razie sama do domku, a Louis został na polu. Wlałam wody do wazonu i włożyłam kwiaty. Wbiegłam na górę i weszłam do pokoju chłopaków.
-Możecie zejść na dół jest sprawa. I to cholernie poważna-udawałam przerażoną. Po chwili siedzieli już na kanapie i zadawali mnóstwo pytań.
-Jesteś w ciąży?-pytał Harry.
-Z Louis'em?-kolejne pytanie od Liam'a.
-Ze mną?-krzyczał Harry.
-Jaka ciąża, przecież się zabezpieczaliśmy-krzyknęłam zdenerwowana.
-Ale z Louis'em nie-mówił Niall.
-Akurat nie kochany kuzynie-uśmiechnęłam się.
-No to do cholery jasnej co chcesz nam powiedzieć-powiedział Zayn.
-Ale chwilka dlaczego ty od samego przyjazdu tutaj jesteś taki niemiły?-zapytałam.
-Bo tęskni za Perrie-odpowiedział Liam.
-Zaraz ci pokażę ich rozmowę, wygląda co najmniej tak-Harry się wygłupiał-hej kochanie!co tam u ciebie?U mnie wszystko dobrze. Kocham cię, nie zapominaj o tym i wiesz cholernie tęsknie-świetnie udało mu się naśladować Malika.
-A cicho stary-Mulat, aż się zaczerwienił.
-Dobra cicho, muszę wam kogoś przedstawić-uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi od balkonu-chodź!-powiedziałam do Louis'a.
*oczami Niall'a*
Do cholery kogo ona sobie znalazła. Nie spodziewałem się tego co zobaczyłem...
-Jak tu wysoko-popatrzyłam w dół i zobaczyłam małe punkciki, najwyraźniej ludzi.
-Dlatego cię tutaj sprowadziłem-objął mnie ramieniem.
-A co ty chcesz mnie stąd zrzucić?-zapytałam z uśmiechem.
-Nigdy. Nie chciałbym cię stracić-odpowiedział i wstał. Złapał mnie za rękę i po chwili już oboje staliśmy naprzeciw siebie.
-Ale Louis po co my tu jesteśmy?-zapytałam i patrzyłam jak ciepłe promienie słońca padają na jego twarz.
-Zaczekaj tutaj-pobiegł w stronę klatki schodowej, którą także można było wyjść na dach. Po chwili przyniósł bukiet czerwonych róż, a w środku znajdowała się jedna biała róża.
-Dziękuje, ale Louis dlaczego tutaj jest jedna inna?-zapytałam biorąc bukiet do rąk.
-To ja jestem tą jedną różą. Jestem jedyny w swoim rodzaju. Tylu chłopaków jest na tym świecie i przedstawiają je czerwone a tą białą jestem ja. To właśnie mnie wybrałaś a nie innego-uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Mnie samowolnie zaczęły spływać łzy.
-Kocham cię-powiedziałam i przytuliłam go.
-To jeszcze tak trochę nie koniec-nagle klęknął i wyciągnął czerwone pudełeczko ze spodni-no ten wiesz, zostaniesz moją żoną?-zapytał i otwierając pokazał mi zawartość.
-Louis, ja, ja nie wiem co powiedzieć-powiedziałam i przycisnęłam kwiatki do swojego brzucha.
-Wiedziałem, że się nie zgodzisz-wstał-ale i tak zrobię wszystko żebyś jednak została moją żoną-nic nie odpowiedziałam-chodź, teraz pójdziemy gdzie indziej-pociągnął mnie w stronę windy. Poszliśmy na kolację do bardzo wykwintnej restauracji.
-No i jakbym się ubrała w dresy to co kochanie-złapałam jego dłoń.
-No to byśmy na kebaba poszli-uśmiechnął się.
-Louis, a co by się stało, gdyby się teraz okazało że jestem w ciąży-powiedziałam.
-A jesteś?-zapytał przerażony.
-Nie, raczej nie-odpowiedziałam.
-No to nie rozmawiajmy o tym. Nie chcę na razie nic słyszeć o żadnym dziecku-powiedział. Byłam rozbita, do jasnej cholery dlaczego on nie chce tego dziecka. Kochamy się przecież, dla mnie naprawdę nie ma problemu wychowywać trójkę dzieci, a właściwie czwórkę, bo on jest sam jak dziecko. Byłam cholernie głodna, a jadłam dwie godziny temu. Coś jest ze mną nie tak. Gdy wyszliśmy, wzięłam Louis'a za rękę i uśmiechnęłam się. Usiedliśmy na pobliskiej fontannie.
-Louis ja cię naprawdę kocham-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Mhm-wymruczał z siebie.
-Popatrz na mnie-wzięłam jego brodę w ręce i podniosłam jego głowę do góry-naprawdę cię kocham-pocałowałam go-na pewno chcesz być ze mną?
-Oczywiście, że tak-znów kleknął.
-Wstań, błagam ludzie patrzą-zaczęłam się śmiać.
-Najpierw odpowiedz-uśmiechnął się-zostaniesz moją żoną czy nie?-zapytał, a wszyscy ludzie się na nas patrzyli i czekali na odpowiedź.
-Tak-przytaknęłam głową, a on założył mi pierścionek na palec, wszyscy wokół zaczęli bić brawo. Louis wziął mnie na ręce i zaczął kręcić.
-Kocham cię-pocałował mnie.
-Ja ciebie też głuptasie-uśmiechnęłam się-to jak teraz chłopakom trzeba powiedzieć.
-No tak, ale to sobie jakoś sam poradzę-odłożył mnie na ziemię i położył dłonie na moich biodrach.
-O nie kochany! Dzisiaj idziemy razem im powiedzieć-uśmiechnęłam się.
-No dobrze-pocałował mnie-chodźmy.
-Masz jeszcze jakieś niespodzianki dla mnie?-zacisnęłam uścisk na jego dłoni.
-Nie kochanie. Teraz to tylko odprowadzić cię do domku, hotel i łóżko-cmoknął mnie w policzek.
-Nie możesz zostać u mnie?-zapytałam, stanęłam i poprawiałam kołnierzyk jego koszuli.
-Nie i tak jutro wylatujemy. Przecież w środę wylatujemy już w trasę-odpowiedział.
-Nie. Proszę nie zostawiaj nas!-mocno się do niego przytuliłam.
-Przecież wiesz, że to moja praca-pogładził moje włosy. Tym razem szliśmy plażą, chcieliśmy spędzić jak najwięcej czasu razem, przecież on już wyjeżdża za trzy dni. Weszłam jak na razie sama do domku, a Louis został na polu. Wlałam wody do wazonu i włożyłam kwiaty. Wbiegłam na górę i weszłam do pokoju chłopaków.
-Możecie zejść na dół jest sprawa. I to cholernie poważna-udawałam przerażoną. Po chwili siedzieli już na kanapie i zadawali mnóstwo pytań.
-Jesteś w ciąży?-pytał Harry.
-Z Louis'em?-kolejne pytanie od Liam'a.
-Ze mną?-krzyczał Harry.
-Jaka ciąża, przecież się zabezpieczaliśmy-krzyknęłam zdenerwowana.
-Ale z Louis'em nie-mówił Niall.
-Akurat nie kochany kuzynie-uśmiechnęłam się.
-No to do cholery jasnej co chcesz nam powiedzieć-powiedział Zayn.
-Ale chwilka dlaczego ty od samego przyjazdu tutaj jesteś taki niemiły?-zapytałam.
-Bo tęskni za Perrie-odpowiedział Liam.
-Zaraz ci pokażę ich rozmowę, wygląda co najmniej tak-Harry się wygłupiał-hej kochanie!co tam u ciebie?U mnie wszystko dobrze. Kocham cię, nie zapominaj o tym i wiesz cholernie tęsknie-świetnie udało mu się naśladować Malika.
-A cicho stary-Mulat, aż się zaczerwienił.
-Dobra cicho, muszę wam kogoś przedstawić-uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi od balkonu-chodź!-powiedziałam do Louis'a.
*oczami Niall'a*
Do cholery kogo ona sobie znalazła. Nie spodziewałem się tego co zobaczyłem...
Więcej w kolejnej części ;)
Dziękuje za nawet zwykły komentarz typu:
"CZYTAM"
"NEXT"
"PODOBA MI SIĘ"
Tyle wystarczy. ;)
Chcę się dowiedzieć ile osób to tak
naprawdę czyta <3
Powyżej 15 komentarzy=część w ciągu 24h
~Tomlinson'owa
Super! Czekam na następny :3 <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a ;** Jak zwykle boskie ♥
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa co będzie dalej ;) Alexandra
OdpowiedzUsuńNEXT
OdpowiedzUsuńnaprawdę super ! <3
OdpowiedzUsuńdawaj szybko next <3
Dalej plisss! <3
OdpowiedzUsuńSuper !! NEXT :3
OdpowiedzUsuńNEXT :3
OdpowiedzUsuńprosze szybko NEXT :D
OdpowiedzUsuńNajlepsze <3 już sie następnego doczekać nie mogę :)))))))
OdpowiedzUsuńNEXT <3
OdpowiedzUsuńciekawe co będzie dalej... czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńWspaniały czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńDodaj następny rozdział jak najszybciej już nie mogę się doczekać <33333333
OdpowiedzUsuńCudowny !!
OdpowiedzUsuńNext next next ;**
OdpowiedzUsuńnext next next
OdpowiedzUsuń