sobota, 4 stycznia 2014

Niall cz. 29

- Nie! To jest coś gorsze...
- Co się stało?- zadał znowu pytanie.
- Wiedziałam, że to się stanie. Harry jest w szpitalu- skuliłam się w kłębek.
- Co mu się stało?- zapytał.
- Po co tyle pytań. Jedziemy i koniec- krzyknęłam i wstałam- jedziesz czy nie?- zapytałam.
- No jadę- powiedział, zeszliśmy na dół i pojechaliśmy do szpitala. W drodze nie odzywałam się do blondyna, tylko cały czas płakałam. Obwiniałam się, że to moja wina, to przeze mnie tyle wypił, próbował się pociąć, pojechał tym jebanym samochodem pijany i wbił się w ten słup.
- Boje się- powiedziałam gdy wysiedliśmy z samochodu.
- Przecież nic mu nie będzie- złapał mnie za rękę- jest w dobrych rękach, jest to szpital w którym pracują najlepsi lekarze- uśmiechnął się.
- Proszę, obiecaj. Nie zostawisz mnie- powiedziałam i popatrzyłam na niego.
- Nigdy- przytulił mnie i zaczął gładzić włosy- przecież cię kocham.
- Ja ciebie też- pocałowałam go. Weszliśmy do szpitala, nie było w nim nikogo z jego rodziny bo oni mieszkają na drugim końcu Anglii.Okazało się że Harry ma teraz poważną operację, ponieważ doznał urazu czaszki, ma kilka żeber złamanych i coś z nogą. Usiadłam na krześle i czekałam, chociaż lekarz powiedział, że operacja w najlepszym przypadku będzie trwała osiem godzin.
- Chodźmy stąd- blondyn usiadł obok mnie i objął ramieniem.
- Nie! Nie mogę. To moja wina, że teraz tu jest- powiedziałam i przytuliłam go.
- Dlaczego niby twoja? Jest nieodpowiedzialny- powiedział i pogładził moje włosy.
- Przepraszam kochanie- powiedziałam i popatrzyłam mu w oczy.
- Za co?- zapytał ocierając łzy z moich policzków.
- Nie wydawało ci się, że słyszałeś kogoś dzisiaj na górze. Tam był Harry- powiedziałam i płakałam dalej.
- Co on u nas robił?- zapytał zdziwiony.
- Przyszedł do mnie- pocałowałam go- nie chciałam, ale zrobiłam to.
- Ale co?- zadał kolejne pytanie.
- Już od ponad tygodnia mamy romans, przyszedł do mnie bo chciał spędzić ze mną trochę czasu- powiedziałam i przytuliłam go.
- Nie dotykaj mnie!- krzyknął i wstał- to jest koniec z nami, już nigdy nie chcę cię widzieć! Za parę dni wyjeżdżam do Irlandii- odwrócił się na pięcie.
- Kocham cię- powiedziałam, ale szedł i mnie nie słuchał, nagle zniknął za zakrętem- Horan przecież ja cię kocham- wyszeptałam do siebie. Nienawidzę swojej osoby, mogłabym już nigdy się na siebie nie patrzeć. Jaka ja byłam naiwna i głupia, dałam mu się wykorzystać, chyba największemu kobieciarzowi w całej Anglii. Mój wujek, którego znam osiemnaście lat, który mógł w tej chwili odejść, przeze mnie. Siedziałam i rozmyślałam, nie wiem ile godzin minęło, ale z sali operacyjnej wyszedł lekarz, ja zerwałam się na nogi, a on powiedział:
- Pani narzeczony wyszedł z tego, a wiedziała pani że on ma wadę serca?
- Harry? Na pewno mówi pan o panie Stylesie?- zapytałam zdziwiona.
- Tak. Nie powiedział pani nigdy? Znaczy ta wada nie jest już przez niego odczuwalna bo wychodzi na to, że jak się urodził nie miał jednej zastawki, ale teraz już wszystko się zrosło- powiedział.
- Dziękuje panu za uratowanie jego życia- powiedziałam i podałam rękę lekarzowi.
- To pani narzeczony jest dzielny. Czaszkę złożyliśmy, noga też, teraz jest w gipsie, a żebra muszą same się zrosnąć. Miał wiele szczęścia, mało brakowało, a jedno z żeber przebiłoby serce- powiedział i wytłumaczył.
- Kiedy będę mogła do niego wejść?- zapytałam.
- Dopiero jutro rano,bo teraz jest w śpiączce i jest świeżo po operacji- uśmiechnął się.
- Do widzenia i jeszcze raz dziękuje- powiedziałam i usiadłam na krześle. Próbowałam zasnąć, ale nie dałam rady, martwiłam się o niego. Nawet nie myślałam o blondynie, tylko byłam zajęta Harry'm. Nawet nie wiem jak to się stało, ale ranek nadszedł strasznie szybko. Gdy weszłam do sali, zobaczyłam go śpiącego,ale nie w śpiączce tylko po prostu sobie spał. Nogę miał w gipsie, jego głowa była owinięta bandażem tak jak z resztą jego ręce. Złapałam go za jedną dłoń i zaczęłam płakać:
- Przepraszam, wiem że to moja wina- mówiłam- ale ty nie musiałeś być aż tak głupi, mogłeś zginąć, a ja bym sobie tego nie wybaczyła, jesteś moim wujkiem za którym bym tęskniła- pocałowałam jego dłoń. Nagle zaczął kręcić głową.
- Co ty tu robisz?- zapytał szeptem.
- Nie mogłam cię zostawić, oszalałeś?- zapytałam cała we łzach- aż tak mnie nienawidzisz, że chciałeś się zabić?
- Właśnie wręcz przeciwnie, kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, więc wolałem umrzeć niż patrzeć jak jesteś z nim- z jego oka spłynęła pierwsza łza.
- Ty jesteś nieodpowiedzialny. Głupi, nienormalny- powiedziałam, byłam na niego wściekła- czemu nie powiedziałeś że masz wadę serca?
- Co miałem mówić? Przecież urodziłem się z jedną zastawką mniej, ale już wszystko zarosło- uśmiechnął się.
- Jesteś kretynem, bawi cię twoje życie- powiedziałam i wstałam z krzesła.
- Przepraszam- powiedział i zaczął płakać- gdzie Niall?
- Powiedziałam mu prawdę i wyszedł- powiedziałam i jeszcze bardziej zaczęłam płakać.
- Teraz będziemy szczęśliwi- uśmiechnął się.
- Nie! Ja nie! Ja go kocham!- krzyknęłam, aż chyba było słychać mnie na korytarzu bo przechodząca pielęgniarka popatrzyła się na mnie jak na wariatkę.
- To po co tu przyszłaś?- zapytał wściekły.
- Bo zależy mi na tobie- powiedziałam i usiadłam.
- Jakby ci na mnie zależało to byś ze mną była- powiedział i pogładził moją twarz.
- Koniec z tym. Nie ma żadnych nas i nigdy nie będzie- powiedziałam, wzięłam jego rękę od mojej twarzy i popatrzyłam na te dwa tatuaże.
- Przepraszam, że cię pokochałem- powiedział i odwrócił głowę.
- Nie odejdziesz prawda?- zapytałam zapłakana.
- Nie będę mógł chodzić, przynajmniej na razie. Nie rozumiesz, to jest koniec, wyjadę do rodziny i nigdy nie wrócę- powiedział.
- Nie zrobisz mi tego- powiedziałam.
- A co mi pozostało, jestem tutaj bez ciebie, jestem połówką serca bez ciebie. Jestem połową mężczyzny bez ciebie, już nigdy mnie nie pokochasz. Jestem rozbity- powiedział i odwrócił głowę w moją stronę.
- Nienawidzę cię!- krzyknęłam, byłam wściekła- chce pomóc ci zrobić te pierwsze kroki, proszę zrozum to- powiedziałam.
- Zastanowię się- powiedział- a teraz już wyjdź, nie chcę na ciebie już patrzeć bo wtedy bardziej cierpię- odwrócił głowę.
- Dobrze- pocałowałam go na pożegnanie w policzek i wyszłam na korytarz. Na krześle w korytarzu siedział...

Więcej w następnej części ;)
Dziękuje za czytanie i za pozostawione komentarze ;**

~Horan'owa

3 komentarze:

  1. Wow! Się dzieje. Kurcze szkoda , że Niall odszedł. Mam nadzieję , że jej wybaczy. Oni muszą być razem! Czekam niecierpliwie na nn < 3333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest Genialny ! Nie mam pojęcia skąd czerpiesz pomysły na tak wspaniałe imaginy <3
    Lots Od Love :*

    OdpowiedzUsuń
  3. jajuśkuu kocam cie kocham ten imaginy i wgl wszystko kocham XDDDD daaleeeeej <3333333333
    Domi.

    OdpowiedzUsuń