niedziela, 23 listopada 2014

Zayn cz.10

-No i dlaczego Zayn? No i dlaczego nic mi nie powiedziałeś? Przecież jakoś bym ci pomogła.
-Suzan, no już nie płacz. Przecież jestem już zdrowy.
-A co jeśli byś umarł? Co wtedy? Pomyślałeś o tym jak się poczułam gdy dowiedziałam się o tym zapaleniu oskrzeli. Było mi wstyd przed wszystkimi, że nic o tym nie wiedziałam.
-Boże, przepraszam Suz. Już nigdy nie będę nic przed tobą ukrywał.
Przyjmował to wszystko ze spokojem, a ja miałam ochotę rozerwać go tam na strzępy. Leżał już w sali prywatnej. Nie mogliśmy rozmawiać z nim tydzień, a teraz kiedy już rozmawiamy śmieje się z wszystkiego, jakby nic się nie stało. Z moich oczu sączą się łzy kiedy nareszcie mogę chwycić jego dłoń i mocniej ją ścisnąć. Nie chodziłam przez ten tydzień do szkoły, ale z tego co wiem mama usprawiedliwia mi wszystkie moje nieobecności. Słyszałam w jego głosie delikatną chrypkę, ale lekarz powiedział że to normalne. Najważniejsze, że Zayn nie ma już żadnych świstów w oskrzelach tak jak wcześniej.
-Chciałbym ci tylko powiedzieć Suz, że jesteś dla mnie bardzo, ale to cholernie ważna i przepraszam się za to, że ci nie powiedziałem. Przepraszam, za to że jestem takim dupkiem Suz. Ale mojego charakteru nie zmienię. Wybacz mi Suzan.
-Zayn, no już przestań. Najważniejsze, że już wszystko jest dobrze, a ty jesteś prawie zdrowy. Miejmy nadzieję, że szybko cię wypiszą.
Mam uśmiech na twarzy, ale nie jest mi tak naprawdę do śmiechu. Ciesze się, że wyzdrowiał, ale i tak szpital źle mi się kojarzy. Widzę wokół niego to wszystko do czego jest podpięty. Delikatnie gładzi kciukiem wierzch mojej dłoni i cały czas patrzy na mnie. Próbuję robić wszystko żeby nie płakać i myślę o tym co zdarzyło się w tym tygodniu. O pomocy Liama i Louisa. Byli przy mnie praktycznie w dzień i w nocy, a nawet dobrze mnie nie znają. Czułam się przy nich bezpiecznie, tak jak przy Zaynie. Wiedziałam, że jest coś nie tak z Niallem i Harrym ponieważ przyszli tylko dwa razy do mieszkania, udając że się mną przejmują. Czasem z Louisem przychodziła Eleanor, albo z Liamem Sophie. Wtedy miałam z kim porozmawiać o kobiecych sprawach, bo z chłopakami rozmowa opierała się na Zaynie, lub treningach, próbach i innych takich, a nie było mi to wtedy zbytnio potrzebne.
-Wiesz, twoi przyjaciele zajęli się mną podczas tego jak ciebie nie było.
-Wiedziałem, że tak będzie. Prosiłem ich już kiedyś że na wszelki wypadek gdyby coś mi się stało zaopiekowali się tobą.
-Tylko Harry i Niall są jacyś oziębli jakby mnie za coś nie lubili.
-Nie przejmuj się oni tacy są.
Przewrócił oczami i poprawił głowę na poduszce. Otarłam samotną łzę spływającą z mojego policzka i wstałam ze swojego wcześniejszego miejsca. Czułam, że muszę już iść. Był zmęczony, a ja nie chciałam żeby później miał jeszcze jakieś problemy. Puściłam jego dłoń, chwyciłam torebkę która leżała przy moich nogach. Delikatnie nachyliłam się nad jego ciałem i odgarniając mu włosy z czoła pozostawiłam niewidzialny odcisk swoich ust na jego skórze. Potarłam jego policzek, a on uśmiechnął się tylko i pogładził moją rękę.
-Przyjdziesz do mnie jeszcze?
-Jasne, że tak. Ale już jest bardzo późno i muszę wracać do mieszkania.
Odpowiedziałam, odeszłam kilka kroków od niego i pomachałam na pożegnanie. Żałośnie podniósł swoją dłoń i także mi pomachał. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi za którymi stali chłopacy.
-Zostawcie go, jest strasznie zmęczony. Widać, że jeszcze nie jest aż tak do końca zdrowy.
Mówię i zamykam za sobą drewnianą powłokę. Jak na zawołanie wypuszczają z siebie ze zrezygnowaniem powietrze. Harry podnosi rękę do góry w celu zapytania się czegoś, ale nagle rezygnuje z tego i krzyżuje ręce na piersi. Oddycham, ale czuję jakby moje serce miało za chwilę stanąć, ponieważ na przeciwnym końcu korytarza dostrzegam Maksa, który na coś czeka. Pewnie mama kończy dyżur, a on po nią przyjechał. Szepczę do siebie aby to był jakiś posrany sen, a nawet jeśli to nie sen to niech mnie nie zauważy. Spoglądam przerażona na Liama, który bierze mnie w ramiona i delikatnie kołysze na prawo i lewo.
-Liam, proszę ukryj mnie. Tu jest facet mojej mamy, nie może mnie zauważyć.
Szepczę do niego, a on zgadza się i mocniej mnie przytula. Odwracam głowę w ich stronę i widzę jak idą w moim kierunku. Momentalnie wkładam twarz w tors Liama i łzy same cisną mi się do oczu. Chłopak mocniej zakrywa moją głowę swoimi silnymi ramionami, co nie jest dla niego trudne ponieważ on jest duży, a po drugie wyższy od Zayna. Moje serce praktycznie staje kiedy wyczuwam perfumy matki. Liam jeszcze mocniej zakrywa moje ciało, a ja oddycham strasznie nierówno. Czuje jakby ktoś odebrał mi mowę, kiedy chłopak zwalnia swój uścisk, a ja rozglądam się dookoła zauważając że oni zniknęli już gdzieś za rogiem. Pozostaję w ramionach Liama, ale już spokojna, lecz tym razem ja też oplatam swoimi rękami jego talię. Uśmiecha się do mnie i poprawia kosmyk włosów spadający na moją twarz.
-Dziękuje.
-Nie masz za co. A teraz chodź, odwiozę cię do domu.
Odpowiada i wydostaje się z naszego uścisku. Wyciągam chusteczkę z torebki i delikatnie wycieram krople łez z mojej twarzy. Louis wstaje ze swojego siedzenia i przytula się do mnie. Delikatnie całuje w czoło i uśmiecha się.
-Wszystko będzie dobrze Suzan. Nie przejmuj się. Już za trzy tygodnie będziesz wolna rozumiesz? On już nic ci nie zrobi jak będziesz pełnoletnia.
Skinęłam głową i uśmiechnęłam się. Chłopak delikatnie pociera moje plecy. Zastanawia mnie tylko skąd on wie kiedy mam urodziny. Czyżby Zayn? Czy on musi im mówić o wszystkim? Louis delikatnie chwyta moją dłoń i pociera jej wierzch kciukiem tak jak wcześniej robił to mój chłopak. Czuję, że Niall i Harry są gdzieś daleko ode mnie i nie chcą mnie poznać. Myślę, że oni mnie nie lubią tylko nawet nie wiem dlaczego. Kiedy słyszę głos Liama, który mnie woła, puszczam dłoń Louisa i całuje jego policzek. Szybkim krokiem przemierzam korytarzami za przyjacielem mojego chłopaka. Kiedy wychodzę postanawiam zapalić i w tym celu zaczynam grzebać w torebce.
-Przestań, Suzan. To tylko przyspieszy twoją śmierć.
-Sam palisz, Liam.
-Ale ja mam mniej do stracenia niż ty. Ty masz Zayna, który kocha cię ponad życie, kochającą matkę, brata, może nie takiego super ojczyma, ale też cię na pewno gdzieś tam w głębi kocha. A ja mam sławę. Z rodzicami widuje się tylko czasem, a o Sophie nie będę mówił. Mówi, że mnie kocha i zrobiłaby dla mnie wszystko, ale wydaje mi się że nie jest szczera w swoich uczuciach. Wydaje mi się, że ma innego. Ostatnio wróciła do domu o piątej nad ranem, śmierdziała męskimi perfumami. Powiem ci tak, wydaje mi się, że to Danielle była tą jedną jedyną.
Kiedy wypowiadał te słowa coś ukuło moje serce. Tym czymś był jego strach. Strach przed tym, że straci kolejną dziewczynę. Wiem, że nie potrafi być samotny, powiedział mi to jednej nocy gdy oglądaliśmy "Gwiazd Naszych Wina". Już stracił jedną ważną osobę i nie chce stracić kolejnej. Pokazywał mi zdjęcia swoje i Danielle, byli cudowną parą, ale nagle coś się wykruszyło. Zaczęli się kłócić. Liam zaczął wtedy pić i palić, a ona tego nie wytrzymała. Spotkali się w kawiarni, aby nie byli sami bo bała się że wybuchnie. Powiedziała mu, że już nie wytrzymuje. I tak każdy z nich ma taką karierę, że musi wyjeżdżać więc pewnie nie będą się spotykać. Powiedziała, że to koniec wstała i odeszła. Już nigdy nie widział jej prywatnie. Przez kilka tygodni sprawdzał jej instagrama bez przerwy, lecz kiedy pojawiła się Sophie postanowił założyć nowe konto a tamto usunąć. Już nigdy jej nie obserwował, usunął jej numer, wszystkie wiadomości. Tylko nie zdjęcia. Miał do nich cholerny szacunek. Pozostały mu tylko one i te wszystkie wspomnienia. Spoglądam na jego twarz na której pojawiają się pierwsze łzy. Bez zastanowienia oplatam jego talię swoimi rękami i gładzę jego plecy. Jego głowa opada na moje ramie, a ja czuje się winna temu, że on teraz cierpi. Mam ochotę zniknąć.
-Pamiętam raz jak Harry powiedział, że się potnie. Ale tak dla śmiechu. A ja wtedy spoglądnąłem na swoje rany i miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Nienawidziłem się wtedy. Miałem ochotę zabić siebie, bo nie miałem dla kogo żyć. Przecież odeszła najważniejsza osoba w moim życiu.
-Rozumiem cię, Liam. Ale już nie płacz. Wszystko się ułoży. Jeśli naprawdę cię kochała kiedyś wróci. Nie wiadomo kiedy, może za kilka tygodni, miesięcy lub lat. Nie wolno ci się pod żadnym pozorem poddawać, rozumiesz?
-Tak.

----------------------------------

-Spójrz na mnie Liam, nie warto przez nią płakać. Nie zasługiwała na ciebie. Zdradzała cię na każdym kroku. Liam, kurwa nie płacz już. 
Spoglądam na niego, kiedy oglądamy "Supernatural". Widzę stos chusteczek obok niego i jego posturę, która nie zdaje się taka silna jak wcześniej. Jest teraz zagubiony w tym co się stało. Właśnie wczoraj Sophie powiedziała, że muszą się rozstać ponieważ coś między nimi się już wypaliło i już nie czuje do niego tego czego wcześniej. Miałam ochotę przyłożyć jej wtedy w twarz, bo widziałam całe zdarzenie. To było tego wieczora kiedy gadaliśmy przed szpitalem. Powiedział wtedy, że zostanie u mnie na noc, tylko zabierze potrzebne rzeczy. Gdybyśmy wtedy nie pojechali do tego pieprzonego mieszkania nie doszłoby do tego. Od tamtej sytuacji minęły już cztery dni, a on przepłakał całe dnie i noce, nie licząc momentów kiedy byliśmy w szpitalu u Zayna. Nie chciał aby ktokolwiek się dowiedział, że straciłby kolejną ważną osobę, ponieważ ostrzegali go przed Sophie. Potrafiłam pocieszać go każdej nocy, gdy przychodził z prośbą czy może położyć się obok mnie, bo nie może zasnąć. Wie, że mógłby sobie z tym poradzić cięciem się, ale znowu byłby dla niego to wstyd. Kiedy opowiadał mi o tym pokazywał mi swoje głębokie blizny. Zawsze prosił mnie żebym pokazała mu swoje, chciał zobaczyć jak bardzo każda blizna zmienia człowieka. Miałam ich trochę więcej niż on, ale porównywalnie podobną liczbę. Jest naprawdę wspaniałym przyjacielem, który pojawił się tak naprawdę znikąd. Gdyby nie Zayn nie znałabym Liama. 
-Tobie łatwo jest mówić, nie straciłaś nigdy nikogo ważnego.
-Jak to nie Liam? Straciłam ojca! To było najgorsze. Straciłam najważniejszą osobę mojego życia, bez której nie wyobrażałam sobie dalszej przyszłości. Straciłam Zayna, który pojawił się po kilku latach, ponieważ jego miłość była tak silna, że nie mógł beze mnie wytrzymać. Rozumiesz Liam? Nie możesz powiedzieć mi, że nie straciłam nikogo ważnego. Straciłam więcej niż ty. Ty straciłeś tylko dziewczyny, a ja straciłam ojca i przyjaciela, którego nie pamiętałam przez wiele lat.
Miałam ochotę teraz zabić go gołymi rękami, ponieważ wiedział jak bardzo miałam złą przeszłość, jak wiele straciłam. Jak bardzo zmieniłam się pod wpływem Maksa. Wiedział kurwa wszystko, ale jednak zaczynał ten temat. Nasza rozmowa szybko ucichła, ponieważ poczuł się chyba winny temu co się stało/ Rozumiałam, że jego uczucia są teraz strasznie zmieszane, ponieważ Sophie go zostawiła, ale nie musiał wyżywać się na mnie, bo dobrze wie że straciłam więcej niż on. Opadam z powrotem na oparcie kanapy i powracam do swojego serialu. Moje oczy już powoli zamykają się. Czuje jak całe nerwy spływają ze mnie do czasu, gdy dzwoni telefon.
-Tak?
-Tutaj lekarz prowadzący pana Malika.
-Boże, co się stało? Proszę powiedzieć szczerze. On umiera? Proszę mi powiedzieć, nic nie ukrywać.
-Nic się nie stało. Spokojnie. Chciałem tylko powiedzieć, że już jutro może pani przyjechać po narzeczonego. Już wszystko z nim w porządku. Teraz tylko będzie musiał się oszczędzać, będzie ktoś musiał się nim zajmować.
-Dobrze. Kamień spadł mi z serca. 
-No to tyle na dzisiaj, proszę jutro odebrać go koło 15, powinien być gotowy.
-Dziękuje. 
-Dobranoc.
-Dobranoc.
Spoglądam na Liama i uśmiecham się. Chyba domyślił się co się stało, ponieważ także na jego twarzy pojawił się uśmiech. 

----------------------------

-Boże, Suzan wiesz że to nie jest mi potrzebne, powinnaś chodzić do szkoły, wiesz?
-Przestań Zayn. Obiecałam sobie, że teraz będę się tobą zajmować żebyś wyzdrowiał do końca.
-Wiesz jak szybko wyzdrowieje? Chodź tu do mnie.
Chwyta moją dłoń i pociąga mnie w swoją stronę w taki sposób, że upadam na niego swoim ciałem. Dzieli nas tylko koc, którym jest przykryty. Poprawiam swoje włosy i uśmiecham się do niego. Delikatnie zjeżdża swoimi dłońmi wzdłuż mojego ciała i przygryza dolną wargę. Boże jaki on jest seksowny. Zbliżam swoje usta do jego i pozostawiam na nich odcisk mojej szminki.
-Powiedz, że mnie kochasz. Tak prosto, twarzą w twarz.
-Kocham cię Suzan. Zawsze cię kochałem i kochać będę.
Wypowiada te słowa bez żadnego zawahania. Uśmiecham się i umieszczam swoją głowę na jego ramieniu. On nawet nie wyobraża sobie, jak bardzo go kocham i jak tęskniłam. Nie wie też, jak życie Liama zmieniło się przez te kilka dni. Obiecałam mu że nikt się nie dowie o tym co się stało, ale jeżeli się potnie to ja także to zrobię, bo nie chcę patrzyć na jego cierpienie. Będę wolała cierpieć razem z nim niż tylko się przyglądać. Odbiegam myślami od mojego chłopaka i przenoszę się do mieszkania Liama. Nie wyobrażam sobie, co on teraz robi. W pewnym momencie widzę go w swoich wyobrażeniach gdy siedzi na kanapie, przed nim stoi paczka papierosów, jakieś tabletki, żyletka i butelka wódki. Targa swoje włosy i zastanawia się co wybrać. Przyglądam się uważnie jego ruchom i podchodzę bliżej. Klękam przed nim i patrzę się w jego oczy. Widzę w nich tą niepewność, co ma wybrać. Nie chciałabym żeby wybierał cokolwiek z tego co tutaj jest ale wiem, że jednak coś wybierze. Dotyka fiolki z tabletkami, lecz po chwili ciśnie nią w podłogę. Wyciąga papierosa z paczki i zapala go. Zaciąga się nim i dalej zastanawia się nad swoim wyborem. Od początku wiedziałam co wybierze, wiem że żyletki to jedyna ucieczka od rzeczywistości i trudno jest się im oprzeć. Próbuję wyrwać mu ją z ręki choć wiem, że nie mogę. Nie jest to sen, jest to tylko wyobrażenie. Przyglądam się jak wykonuje podłużny ruch żyletką wzdłuż ręki. Jego łzy leją się z jego twarzy jak kilka dni wcześniej. Mieszają się z krwią co sprawia że on jest szczęśliwy. Mam ochotę uderzyć go w twarz i powiedzieć, że obiecał że tego już więcej nie zrobi. Kolejne cięcie i kolejne. Gdy brakuje mu miejsca na rękach, zaczyna źle traktować swoje uda. Pamiętam jak Zayn znalazł mnie w tym parku całą pociętą i wiem jak to przeżywał. Wiem, jak się wtedy czułam. Było mi wstyd za to co zrobiłam. Szczerze, wątpię że chciałby widzieć Liama w takiej sytuacji. Jest sam w mieszkaniu, a jak wykrwawi się na śmierć co ja zrobię, co powiem chłopakom. Przecież tylko ja wiem co tak naprawdę się stało. Nalewa wódkę do kieliszka i wypija jednego shota, po czym nalewa drugi kieliszek i leje sobie nim na rany, aby jeszcze bardziej szczypały. Pamiętam, że też tak robiłam, aby cierpieć jeszcze bardziej. Wstaje z ciała Zayna i podbiegam do stołu na którym leży mój telefon. Odblokowuje ekran i wybieram numer do Liama. Modlę się, żeby to tylko były wyobrażenia i że nic sobie nie zrobił. Kilka głuchych sygnałów i nagle słyszę jego stłumiony głos.
-Suzan?
-Liam, czy ty coś zrobiłeś?
-Przepraszam, Suz. Nie chciałem. Samo tak wyszło.
-Jeśli nie przyjedziesz do mieszkania Zayna za dwadzieścia minut powiem wszystkim co się stało. Rozumiesz każdy będzie o tym wiedział. 
-Dobrze, tylko proszę nie złość się na mnie. A mogę u was nocować?
-Myślę, że Zayn nie będzie miał nic przeciwko.
-Po prostu nie chcę zostać tej nocy sam, nie wiem jaka głupota może jeszcze strzelić mi teraz do głowy.
Rozłączam się i ciężko opadam na krzesło. Czuje się winna temu wszystkiemu, nie pomogłam mu z tamtą sytuacją. To przeze mnie się totalnie załamał. Odstawiłam go na bok, gdy Zayn wyszedł ze szpitala. Patrzę w szklany blat stołu i czuję jak łzy jedna po drugiej przecinają moją twarz. Powtarzam sobie, że muszę być silna i nigdy się nie poddawać. Pomóc Liamowi w tej chorej sytuacji i znaleźć jakiś kontakt do Danielle, bo wiem. Ja wiem, że ona po prostu dalej go kocha. Łączy ich ta silna więź i ona tęskni za nim. Nie powinnam ingerować się w życie innych, ale jeśli chodzi o życie jednego z przyjaciół mojego chłopaka muszę zrobić coś żeby mu pomóc, bo tylko ja wiem do czego on jest zdolny i co może sobie zrobić. Czuję intensywny zapach Zayna, który zmieszał się z zapachem naszego wspólnego obiadu. Delikatnie kładzie dłoń na moim ramieniu i ściska je. Momentalnie staram się opanować płacz, który jest teraz przy nim już nie potrzebny. Ani ja, ani Liam nie chcemy żeby on także poznał prawdę. Nie chcę żeby później patrzył na swojego przyjaciela jak na odmieńca. Wiem, jakby czuł się Liam. Byłoby mu wstyd za to co zrobił i wolałby się zapaść pod ziemię szybciej niż się urodził. Kiedy Zayn siada na krześle obok, wiem że zaraz zacznie się jakaś rozmowa, a naprawdę nie mam ochoty z nikim gadać. Mam ochotę zobaczyć Liama, całego i zdrowego. Nie chcę widzieć jego ran, które pewnie nawet nie będą opatrzone. Zaschnięta krew będzie okalać jego śliczne ręce. Będę musiała wziąć bandaż i owinąć go wokół jego rąk, tak żeby nikt nigdy nie zauważył co się z nim dzieje. Nie chcę aby ludzie się dowiedzieli jaki jest w środku. Jest bardzo emocjonalny i potrzebuje miłości w życiu, która tym razem będzie szczera. Która tym razem nie zrani go tak jak wcześniejsze. Te dwa tygodnie, gdy ze mną przebywał pozwoliły mi na to żeby go bardzo dobrze poznać. Jeszcze nigdy praktycznie obcy człowiek nie zwierzał mi się ze swoich problemów, ale tu było na odwrót. On chyba czuł się winny temu wszystkiemu co się zdarzyło. Zawsze powtarzał, że to jest tylko i wyłącznie jego wina. Że gdyby spędzał więcej czasu z nimi, ani Danielle nie zostawiłaby go jeśli go kochała, ani Sophie nie uciekłaby się do zdrady. Ludzie mówią prawdę, że miłość jest czasem złośliwa i potrafi zniszczyć nawet najsilniejszą osobę na świecie. Ja też nieraz zetknęłam się z miłością fałszywą. Wiem, że Ashton nadal mnie kocha i chciałby wszystko odwrócić, ale tutaj już nie ma żadnego odwrotu. Postanowił mnie wtedy zostawić dla swojej kariery, a to złamało moje serce na pół. Tak naprawdę kto tego nie przeżył nie ma prawa wypowiadać się na ten temat. To naprawdę boli i zwykła osoba nie ma prawa osądzać tej drugiej w zachowaniu. Zayn także mógłby wziąć udział w tej rozmowie, bo jednak też kiedyś ktoś złamał mu serce i byłam to ja. Zapomniałam o nim i nawet nie starałam się go szukać. Odstawiłam go na drugi tor i nawet nie pożegnałam się. Po prostu zniknęłam i nie odzywałam się od tamtej pory. Wiedziałam, że on bardzo mocno mnie kochał i zawsze tak było. Nigdy nie przestał o mnie myśleć i nigdy nie rezygnował ze mnie, dokładnie odwrotnie niż ja. Staram się zakryć włosami swoją twarz, ale nie wychodzi mi to zbyt dobrze. On widzi, że ja płacze i chce podjąć jakąkolwiek rozmowę. Chwyta jedną z moich dłoni i zaciska na niej uścisk. Minął tydzień odkąd już jest ze mną w domu. Już na pewno zauważył, że coś ze mną jest nie tak. Że chodzę przybita i prawie cały czas płaczę.
-Powiedz mi, ale tak szczerze. Czy coś się wydarzyło, przez te dwa tygodnie gdy mnie nie było?
-Nie, dlaczego tak sądzisz?
-Płaczesz codziennie, słyszę jak dzwonisz do Liama i wtedy to wszystko się zaczyna. Stajesz się oziębła, jakby coś się działo. Proszę powiedz mi, a nie będę wściekły, tylko proszę przyznaj się.
-Zayn jesteś zwykłą świnią. Między mną, a Liamem nic nie ma. Nigdy nie było, kocham ciebie. Rozumiesz? Nie wiem dlaczego mi nie wierzysz.
Podnoszę się z krzesła i krzyczę wprost w jego twarz. Widzę jak na jego twarzy maluje się strach przez moje zachowanie. Oddycham ciężko, a on delikatnie kładzie dłoń na mojej i zaczyna ją gładzić. Przepływa przeze mnie tysiąc różnych emocji, gdy wreszcie słyszę jak drzwi od windy otwierają się. Uświadamiam sobie, że Liam już jest. Szybko zrywam się i biegnę w stronę korytarza. To co widzę, to nie jest Liam, to jest wrak człowieka. Jego włosy są rozczochrane, twarz blada, oczy zagubione, śmierdzi od niego alkoholem i papierosami już na odległość która nas dzieli. Mam ochotę uderzyć go w twarz, ale wiem że to nic nie da. Podchodzę od niego i zaplatam ręce na jego karku. Chwyta mnie w talii i zaczyna mocniej przyciskać do siebie. Czuje jak stara się wtulić w zagłębienie między szyją, a ramieniem. Próbuje udawać przed Zayn'em, że wszystko jest ok. Cały czas milczymy, słychać tylko jego ciche słowa.
-Boże przepraszam, Suzan. Już nigdy tego nie zrobię. Tylko mi wybacz. Proszę. Nie zrobię tego nigdy.
-Liam, proszę nie płacz. Wszystko będzie dobrze, tak? Jesteś piękny i młody, nie możesz się karać. Zasługujesz na lepsze życie. Zobaczysz wszystko się jeszcze ułoży.
Chwytam jego twarz w dłonie i spoglądam w jego brązowe tęczówki.Widzę w nich coś niepokojącego. Jego źrenice są inne niż wcześniej, a same białko czerwone. Wyobrażam sobie go gdy sięga po kokainę i tak właśnie także próbuje się odprężyć.
-Liam, czy ty? Czy ty coś ćpałeś?
-Nie. Po prostu nie spałem.
Nie słyszę przekonania w tym głosie, ale jednak staram się mu uwierzyć i nie pytać go już o resztę. Kiedy odwracam głowę spotykam wzrok Zayna. Widzę, że jest czymś zawiedziony, ale kiedy podchodzę do niego i chwytam jego dłoń. Uśmiecha się, ale widzę, że jeszcze nie jest przekonany o tym, że nic nie łączy mnie z Liamem. Naprawdę, traktuję go tylko jak przyjaciela, ale tylko tyle. Kocham Zayna nad życie i nigdy, ale to przenigdy nie zdradziłabym go. No chyba, że nie świadomie, ale żałowałabym tego jak nigdy. Nie potrafiłabym sobie tego wybaczyć.
-Przepraszam Zayn, on musi u nas zostać. Wytłumaczę ci to później.
-Dobrze.
Delikatnie całuje mój policzek, a ja uśmiecham się i czuję jak robię się czerwona. Uśmiech Liama, który pojawił się choć na chwilę uspokoił mnie. Jego rękawy były ściągnięte po same dłonie, a ja nadal czułam się winna temu co się stało. Chciałabym go przeprosić, za to że nie było mnie wtedy przy nim.

------------------------------

-No i powiedz opłacało ci się to, Liam? Znowu będzie ci wstyd jak oni będą robić sobie jaja z tego, że się potną. I znowu będziesz czuł się winny. Jakbym ją teraz zobaczyła udusiłabym ją gołym rękami, rozumiesz? Jeśli jeszcze któraś cię zrani będę skłonna zabić. Nie chcę widzieć twoich ran i twojego płaczu.
Przemywam jego rany spirytusem i owijam bandażem. Są długie i głębokie. On cały czas płacze, a ja już po prostu nie wytrzymuje. Rozumiem co poczuła mama gdy odkryła na samym początku się cięłam. Ale nie zważałam na to co ona mówi, tylko po prostu chciałam stamtąd uciec jak najdalej. Spoglądam na niego i staram się uśmiechać, lecz wiem, że to nie jest temat do śmiechu.
-Znowu upadłem przez miłość. Ja już nie mam siły próbować. Nie potrafię być sam, Suzan. Ja nie wytrzymam.
-A co jeśli Danielle by wróciła?
-Nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym. Ale wiesz, ona już mnie nigdy nie pokocha, gdy spojrzy jak bardzo się zmieniłem, od razu się odsunie.
-Nie mów tak! Nie musi cię kochać, wystarczy że się pojawi.
-Nie. Wystarczysz mi. Twoja czułość do mnie, twoje przejęcie i czas który mi poświęcasz. Jesteś dla mnie jak na razie najważniejsza. Wiem, że już na zawsze będziesz niedostępna, bo kochasz Zayna.
Przybliża się w moją stronę i chwyta moja dłoń. Słyszę jak moje serce wyrywa się z piersi, ponieważ nie wiem co on chce zrobić. Słyszę jego nierówny oddech. Jego zarost mówi o tym, że nie golił się już przez tydzień. Naprawdę bardzo go lubię, ale powinien przestać to robić, bo ja nie mam zamiaru znaleźć go następnym razem w szpitalu, nieprzytomnym lub jeszcze lepiej martwym. Czuje jak jego ciepło sprawia, że ja także staje się cieplejsza. Moje dłonie z zimnych robią się letnie. Uśmiecham się do niego i pochylam aby ucałować jego policzek. W ostatniej chwili Liam odwraca głowę i złącza nasze wargi. Jego usta są takie delikatne i pełne. Śmierdzi drogimi perfumami, papierosami, wódką i miętą. Kiedy uświadamiam sobie co właśnie robię, że zdradzam Zayna, który jest w tym samym mieszkaniu, kładę dłonie na jego torsie i delikatnie odpycham od siebie. Kręcę przecząco głową i przygryzam dolną wargę. Czuje się winna zaistniałej sytuacji, że to przeze mnie doszło do tego pocałunku. Momentalnie robię się czerwona, a on smutnieje. Widzę jak jego oczy zachodzą łzami, a palce zaczynają drapać bandaże na rękach.
-Widzisz nawet ty nie chcesz mieć ze mną nic do czynienia! Jestem do dupy.
-Ściągaj spodnie, Liam. Ściągnij je.
-Ale po co?
-Nie rób ze mnie idiotki, przecież wiem, że tam też.Wiem co się robi, gdy nie ma się już miejsca na rękach.
Wstaje zrezygnowany z łóżka, odpina guzik i spuszcza spodnie do kostek. Mam ochotę przyłożyć dłoń do ust, ponieważ to wygląda okropnie, ale rezygnuję bo wiem, że zrobiłby się jeszcze bardziej zawstydzony niż teraz. Jego rany wyglądają okropnie. Niektóre są nowe, a niektóre już trochę zaschnięte. Widzę ciemne włosy, które zakrywają blizny. Czasem żałuję, że ja golę nogi, ponieważ moje blizny też byłby mało zauważalne. W miejscu gdzie się ciął w tym czasie są dosłownie gładkie nogi. Klękam na kolanach przed nim i przełykam głośno ślinę. Chwytam waciki i nalewam na nie trochę spirytusu. Liam wydaje z siebie jęk i po chwili czuję jak spogląda na mnie w dół i przygląda się moim ruchom.
-Zazdroszczę Zaynowi, takiej dziewczyny. Jesteś strasznie opiekuńcza i na pewno zajmujesz się nim jak należy. Mam nadzieję, że wam się ułoży nie tak jak mi. Danielle była dokładnie taka jak ty, ale odeszła. Każda ode mnie odchodzi. 
-Przestań już użalać się nad tym co było, myśl o tym co może się zdarzyć. A teraz połóż się i idź spać. Jutro wstaniesz i zobaczysz, że wszystko będzie już ok. 
Zapinam ostatnią klamrę przy bandażu i pomagam pozbyć mu się całkowicie spodni. Kiedy już nam się udaje, chwytam za cienki materiał jego bluzki i podnoszę ją do góry. Widzę skrawek jego cudownego ciała, które nie jest źle potraktowane.
-Coś ci jeszcze pokażę, tylko siądź.
Popycham go na łóżko i podnoszę swoją bluzkę do góry. Trochę obsuwam spodnie w dół i pokazuje mu już prawie niewidoczne blizny na biodrach. Kiedy widzę na jego twarzy skrzywienie pokazuje moje dłonie, które także mają długie cięcia wzdłuż ręki. Porusza ramionami, a ja obsuwam swoje spodnie do kolan i pokazuje mu te najgorsze, te do których posuwałam się kiedy już nie miałam miejsca na rękach.
-Tak skończysz, jeżeli nie przestaniesz, rozumiesz? Wiesz jak mi czasem wstyd przed Zaynem kiedy mamy razem się położyć na łóżku. Najgorsza była noc kiedy spaliśmy w samej bieliźnie, powiedział że świetnie mnie czuć kiedy jestem pozbawiona ubrań, ale ja wiedziałam że on odczuwa wstręt do mnie przez te popieprzone blizny. Zastanów się co robisz, bo później będziesz tego żałował, rozumiesz? Jesteś zbyt mądry na to żeby to robić.
-Przepraszam.
-No dobrze, już nie przepraszaj. Idź spać, dobranoc.
Całuje jego czoło i staram się pozbierać wszystkie rzeczy z apteczki, które wcześniej wyciągnęłam.

-------------------------------

-Masz numer do Danielle?
Przerwałam chwilę ciszy, która ogarniała naszą sypialnię. Świeciła się tylko lampka nocna po jego stronie, miałam dłonie splecione na brzuchu i patrzyłam w sufit.
-Mam,a co?
-Mógłbyś mi go dać, muszę do niej zadzwonić.
-Tak, jasne. Odpowiedz mi tylko na jedno pytanie. Czy Liam znowu to zrobił? Znowu się pociął?
-Nie. W ogóle skąd przyszło ci to do głowy. On nigdy nie zrobiłby takiej głupoty.
-Proszę cię Suzan. Czy uważasz, że ja nigdy nie zauważyłem jak chodził w obandażowanych rękach albo nogach na treningi. Wszyscy myśleli, że to po prostu jakieś kontuzje albo coś, ale ja wiedziałem. Wiedziałem, że on się tnie. A po drugie akurat przechodziłem kiedy klęczałaś przed nim i przemywałaś jego rany. Widziałem jak na ciebie patrzył, miał wyrzuty sumienia. 
-Ale proszę nie mów nikomu, on by się załamał. Ma już dość, chciał z sobą skończyć. Najpierw Danielle, teraz Sophie.
-Ale, że co Sophie?
-Kiedy cię nie było, Liam postanowił nocować u nas, ponieważ bał się o mnie. Tego feralnego wieczoru powiedziała mu, że to już koniec, że ma innego. Że go nie kocha. Rozumiesz? On jest totalnie załamany. Chyba chciał się już naprawdę zabić. Wydaje mi się, że coś ćpał, ale nie chce się przyznać. Boże, Zayn a jakby coś mu się stało? Nie wybaczyłabym sobie, że nie powiedziałam ci jak jest.
-Nie przejmuj się nim. Wszystko będzie dobrze. Zadzwonię jutro do Danielle i porozmawiam z nią. Może da się radę namówić na skype'a.
-Tylko posłuchaj on boi się odrzucenia. Jeśli ona go nie kocha, ani nic już do niego nie czuje w sensie przyjaźni nawet mu nie mówmy że z nią próbowaliśmy rozmawiać.
-I naprawdę chcieliście to przede mną ukryć? Myślałem, że macie jakiś popieprzony romans, albo coś.
-Nigdy nie zdradziłabym cię, przecież dobrze wiesz. Zależy mi tylko na tobie.
Przewracam się lądując na jego brzuchu. Opieram ręce po obu stronach jego głowy, a on chwyta moją nagą talię. Zaczynamy się śmiać, nawet nie wiem dlaczego. Znowu to uczucie niepewności. Wstydzę się moich ran przed nim. Mam ochotę zapaść się pod ziemię i modlę się tylko o to aby nie patrzył w dół mojego ciała. Niezręczna cisza wywołuje na mnie chwilę zawahania, lecz kiedy to on postanawia zrobić pierwszy ruch wyjeżdżając swoimi dłońmi w górę mojego ciała dotykając materiału mojego koronkowego stanika. Uśmiecham się kiedy przewraca mnie na plecy. Przygryza dolną wargę zanim zbliża się do moich ust i pozostawia pragnienie po sobie. 
-Zayn, czy możemy już dzisiaj się kochać?
-Nie, ale mogę coś dla ciebie zrobić. 
Uśmiecha się i zjeżdża swoimi dłońmi w dół mojego ciała. Czuję, że próbuje wyczuć każdą moją bliznę pod swoim dotykiem i znowu to uczucie. Jest mi wstyd, że to robiłam. Próbuje zająć mnie swoimi ustami, lecz kiedy wyczuwam jego palec kręcący kółka wokół mojej łechtaczki jęczę wprost w jego usta.
-Dawno się tak nie czułaś, prawda?
Skinęłam głową i powróciłam do pozostawiania pocałunków na jego ustach i twarzy. Czuje jak jego palce delikatnie jeżdżą wzdłuż mojego wejścia. Dawno nikt nie obchodził się ze mną tak delikatnie. Spoglądam na jego twarz i widzę brązowe tęczówki, które są bardziej żywe niż jeszcze kilka dni temu. Chwytam jego twarz w swoje dłonie i przyciągam go do siebie. Jego palce wsuwają się we mnie i poruszają coraz szybciej. Czuje jak całe ciepło buduje się w dolnej części mojego ciała. Przed oczami mam chwile kiedy znów się spotkaliśmy w tym parku. Uśmiecham się raczej sama do siebie. Kiedy zagina palce w poszukiwaniu punktu G, jęczę. Kiedy wreszcie odnajduję szorstką strukturę i zderza się z nią kilka razy czuje jak wszystko wylewa się ze mnie. Mój chłopak uśmiecha się i całuje moje usta. Idźcie w stronę łazienki, a ja zauważam w jego bokserkach delikatnie wzniesienie.
-Może mogłabym ci pomóc?
Uśmiecham się i wskazuje palcem na jego przyrodzenie.
-Nie dziękuje, dam radę. Śpij dobrze.
Podchodzi do mnie, nachyla się i całuje moje czoło. Odwracam się w stronę okna balkonowego. Patrzę na miasto, które oblewa ciepła fala świateł. Uśmiecham się sama do siebie i nagle słyszę krzyk Liama. Zrywam się z łóżka, a Zayn wybiega z łazienki. Kiedy wbiegamy do jego sypialni widzimy, że siedzi i ciężko oddycha.
-Liam, czy wszystko jest ok?
-Nie. Nic nie jest ok. Śniło mi się że ktoś sprzedał ciebie i Danielle. Nie mogliśmy was uratować, bo gdzieś nas zamknęli.
-Nie płacz Liam, wszystko będzie dobrze. To był tylko sen.
Zayn przytula się do niego i mocno przyciska go do siebie. Uśmiecham się do niego i kładę na miejscu obok naszego przyjaciela. Widzę, że jego bandaże są już całe we krwi, ale stwierdzam, że zmienię je dopiero jutro bo chcę aby był spokojny i nie płakał. Zayn kładzie się obok mnie, a Liam obok. Czuje jak wszyscy się uspakajamy, a ja cieszę się z tego że pokój gościnny ma duże łóżko. Kiedy wreszcie zasypiam przenoszę się do innej krainy, lecz dalej widzę Zayna i Liama.


_________________________________
Ten rozdział jest taki sobie, ale starłam się dodać go w tym tygodniu. Mam nadzieję, że teraz już wszystko będzie ok i będę dawać radę. 

Lots of Love
Rose
xx

2 komentarze: